Nieustannie zachęcam Was do komentowania :) Pzdr, Wasza matemotyka
_
Michał
Marika stwierdziła, że źle się czuje i pojechała, a ja nie mogłem pozbyć się wrażenia, że coś było nie tak. Myślałem, że jej się podobało, ale może widocznie zmieniła zdanie i wolała spędzić wieczór w domu. Nie wiedziałem tylko, z jakiego powodu.
– Twoja Marika już poszła? – Zapytał Sławek, wyrywając mnie z zamyślenia. Ludzie stali w niewielkich grupach przy stole z cateringiem albo w palarni, kilka osób nawet tańczyło do muzyki puszczonej z wielkich głośników. Zewsząd dochodziły rozmowy i śmiechy.
– Tak, w zeszłym tygodniu była chora i powiedziała, że nie najlepiej się czuje – odparłem, choć sam nie do końca wierzyłem w swoje własne słowa.
– Wiesz, gadałem z nią i chyba się trochę obraziła – powiedział Sławek. Był jednym z bardziej doświadczonych pracowników wytwórni i wszyscy czuli do niego respekt, bo od jego ustaleń i pomysłów często zależał sukces komercyjny muzyków i ich twórczości.
– A co jej powiedziałeś?
– Że lepiej dla twojej kariery będzie, jeśli nie będziecie ujawniać waszego związku – gdy to powiedział, poczułem, jak krew odpływa mi z twarzy. – Nie wiem, czemu aż tak ją to dotknęło – mężczyzna wzruszył ramionami. – Może lepiej z nią pogadaj. Szybko zmieni zdanie, jak zobaczy wyprzedane koncerty – zaśmiał się i szturchnął mnie po przyjacielsku.
– Wiesz, to świeży związek, a ona jeszcze nie do końca kuma, o co chodzi w show-biznesie – powiedziałem, tak jakbym sam, kurwa, wiedział, o co w nim chodzi. Starałem się zachować dobrą minę do złej gry, choć w środku byłem cały roztrzęsiony. Wiedziałem, że nie powinienem dyskutować z jego decyzjami wizerunkowymi, bo od tego był, by ich słuchać, ale miałem ochotę mu tak zwyczajnie, po ludzku, wpierdolić. – Pogadam z nią, na pewno w końcu zrozumie.
– Powodzenia, młody. Nie stresuj się, rób swoje i będzie dobrze.
Dzięki za złotą radę, Sławek. Serdeczne, kurwa, dzięki.
Marika
W Uberze wypłakałam chyba wszystkie łzy. Weszłam do domu jak gdyby nigdy nic, zmyłam makijaż, wzięłam prysznic, założyłam piżamę i usiadłam na kanapie z lampką wina, które znalazłam w lodówce. Było mi tak smutno i przykro, że czułam się, jakby ktoś mi wyjął baterie. Po prostu siedziałam i patrzyłam się w dal, popijając wino. Andrzej usiadł naprzeciwko mnie na ławie i przyglądał mi się.
Powinnam przecież być przyzwyczajona do ukrywania się z Michałem, pomyślałam zgorzkniale. Poza tym, czym ja się przejmuję? Przecież to wszystko jest pisane palcem na wodzie, a jak Michał zacznie osiągać pierwsze sukcesy, to szybko zorientuje się, że posiadanie dziewczyny na stałe – do tego starszej – jest bez sensu, skoro wokół będzie tyle chętnych młodych dziewcząt. W co ja się najlepszego wpakowałam?...
Widziałam nowe powiadomienia na telefonie, ale nie odczytywałam wiadomości od niego. Zrobiłam co mogłam, by wyjść z tej imprezy bez zwracania na siebie uwagi i nie robić mu problemów, ale chyba nie miałam siły na nic więcej. Mogłam napisać mu, by nie przyjeżdżał do mnie po imprezie, ale z drugiej strony – przecież konfrontacja nas nie minie, a gdzie mamy rozmawiać? Może, kurwa, w szkole? Czy w jakiejś knajpie na Białołęce albo innej Sadybie, gdzie i tak niedługo też nie będziemy mogli razem chodzić?
Zadzwonił domofon. Otworzyłam i już wiedziałam, że się przy nim rozkleję.
– Hej – szepnął Michał, przytulając mnie mocno i głaszcząc po głowie, a ja niemal natychmiast zaczęłam szlochać. – Hej, już jest dobrze, jestem tu.
Przytulał mnie jeszcze przez dłuższą chwilę, a ja rozpłakałam się na całego. W końcu zabrakło mi tchu i musiałam sięgnąć po papier, by wysmarkać zatkany nos. Usiadłam na zamkniętym sedesie, bo aż zrobiło mi się słabo z nerwów. Michał zdjął kurtkę i buty, wszedł za mną do łazienki i usiadł na brzegu wanny.
– Co dokładnie powiedział ci Sławek? – Spytał spokojnym głosem. Czyli wiedział. Sławek musiał mu powiedzieć, że się wkurzyłam.
– Że mamy się ukrywać z naszym związkiem, żeby twoje nastoletnie fanki domniemywały, że jesteś singlem – powiedziałam przez zatkany od płaczu nos. Bolały mnie całe zatoki. – Mówiłeś mu, skąd się znamy?
– Nie mówiłem nikomu, tak jak ustaliliśmy – powiedział Michał. – Chodź do pokoju, nie będziemy tutaj siedzieć.
Wolnym krokiem przeszłam do salonu i opadłam na kanapę. Michał przyniósł pudełko z chusteczkami i usiadł obok mnie.
– Posłuchaj – zaczął, łapiąc moją dłoń. – Wiem, że zrobiło ci się przykro i wcale mnie to nie dziwi, ale Sławek nie wiedział i nadal nie wie, jaka jest sytuacja między nami i tak naprawdę przecież nikt nie może mnie zmusić, żebyśmy się ukrywali, jak już skończę szkołę...
– Chyba żartujesz – powiedziałam i pokręciłam głową. – Nie po to wytwórnia ładuje w ciebie tyle hajsu i spina się z wypuszczeniem płyty przed sezonem festiwalowym, żebyś teraz tak po prostu olał sobie ich wytyczne. Poza tym – znów zadrżał mi głos i nie umiałam nad tym zapanować – nie chodzi o mnie, tylko o ciebie. Kiedyś w końcu ci się znudzi ukrywanie się ze swoją dużo starszą i nieciekawą partnerką, podczas gdy wokół tyle się dzieje, tyle ciekawych osób, tyle nowych dziewczyn...
– Marika, co ty w ogóle wygadujesz – przerwał mi ostro Michał. – Tobie się wydaje, że jak wydam płytę, to nagle stanę się innym człowiekiem? Nie widzę powodów, dla których nagle miałbym przestać się interesować tobą i zacząć wyrywać jakieś piszczące siksy – skrzywił się. – W ogóle sobie tego nie wyobrażam i nie chcę też, byś ty sobie to wyobrażała i zaprzątała sobie tym głowę. Poza tym kto powiedział, że ja w ogóle odniosę jakiś sukces, może do końca życia zostanę niszowym raperzyną, który przejdzie bez echa. I po problemie.
– Ty chyba nie wiesz, co mówisz. Wszyscy szefowie wytwórni mają symbole dolarów zamiast oczu, jak na ciebie patrzą. Uważam, że powinieneś się ich słuchać i nie zmarnować nawet promila szansy, którą ci dają. To powinno być twoim priorytetem. Nie ja.
– Ale ja cię kocham.
Michał
Zapadła cisza, która trwała może kilka sekund, ale mi się wydawało, że to cała wieczność. Dlatego sam ją przerwałem.
– Obiecuję ci, że zrobię wszystko, żebyś nie odczuła tych głupich ustaleń wytwórni. Będę ci to rekompensował na każdym kroku, tylko błagam, nie zrywaj ze mną, bo wydaje mi się, że właśnie to dziś chciałaś zrobić.
Marika ujęła moją rękę w obie dłonie i przyłożyła sobie do twarzy.
– Przepraszam cię – szepnęła, a z jej oczu popłynęły pojedyncze łzy. – Przepraszam, że tak pochopnie chciałam podejmować decyzje i że sprawiłam ci przykrość. Czasami mnie to wszystko przerasta.
– Wiem. Mnie też – powiedziałem i przyciągnąłem ją do siebie, przy objąć ją jak najszczelniej ramionami. Chociaż była starsza, czasem miałem wrażenie, że jest przy mnie jak mała dziewczynka, a ja jestem w tej relacji dorosłym, dojrzałym i silnym mężczyzną.
Marika odsunęła się i spojrzała na mnie swoimi dużymi, jasnymi oczami.
– Naprawdę miałeś na myśli to, co przed chwilą powiedziałeś? – Spytała zawstydzona. Nie mogłem uwierzyć, że to ta sama Marika Wilk, która jednym spojrzeniem znad okularów potrafiła uciszyć całą klasę.
– Że cię kocham? Tak, i byłoby super, gdybyś chociaż tego nie podważała – powiedziałem z przekorą, odgarniając jej włosy z czoła.
– Nie zamierzam, bo ja ciebie też kocham. Co ty ze mną zrobiłeś...
– Co ty ze mną zrobiłaś – odparłem i ucałowałem ją, a potem długo jeszcze siedzieliśmy tak, przytuleni, aż nie zaczął nas morzyć sen po dniu pełnym wrażeń.
CZYTASZ
Egzamin niedojrzałości | Mata
FanfictionW połowie roku szkolnego Marika trafia na zastępstwo jako nauczycielka angielskiego do swojego dawnego liceum. W klasie maturalnej jest pewien chłopak, który przykuwa jej uwagę...