Rozdział 3.

153 14 12
                                    

Geralt; schronisko, godzina 21:20 - 10 godzin do świtu

🦋DECYZJA, KTÓRA ZAPADŁA NA PODSTAWIE WASZYCH GŁOSÓW: PRZESTRASZ JACOBA

Geralt postanowił, że przestraszy swojego przyjaciela. Podczas gdy Jacob był zbyt zajęty grzebaniem w lodówce, zakradł się po cichu, a kiedy stał za Kowalskim, wrzasnął:
— Buu!
— O MATEŃKO PRZENAJŚWIĘTSZA! APAGE SATANAS! — krzyknął przerażony Kowalski, podczas gdy siwowłosy zaczął się śmiać. — To nie było śmieszne! — dodał Jacob.
  — Było! — odpowiedział mężczyzna z Rivii, ciągle się śmiejąc.
  — Chyba dla ciebie! — stwierdził Jacob. — Wiesz, że nie lubię straszaków!
  — E tam, śmiesznie było — odparł Geralt.
  — Za dużo czasu spędzasz z Jaskrem — powiedział Kowalski, po czym wyjął z lodówki sernik.

Steve; schronisko, godzina 21:20 - 10 godzin do świtu

    Steve siedział obok Rio w salonie na kanapie, jednocześnie grając z nim w "papier-kamień-nożyce", Selina nerwowo stukała butami o podłogę, nie mogąc się doczekać, aż w końcu MJ wróci, zaś Lila i Padmé plotkowały. Jedno było pewne - wszyscy się potwornie nudzili. Zapewne, gdyby ogrzewanie działało normalnie, a cała grupa była w komplecie, zaś noc nie była aż tak ponura, już dawno ktoś poszedłby do piwnicy po gry planszowe. Jednakże, tym razem, było zupełnie na odwrót. Ogrzewanie nie działało, MJ udała się na "wycieczkę krajoznawczą", a wiatr wiał bez przerwy, przez co ponura atmosfera była jeszcze większa. Nuda nie minęła nawet wtedy, gdy Geralt oraz Jacob wrócili z kuchni z sernikiem oraz sokiem pomarańczowym. Pomimo tego, że bohaterowie mogli coś przekąsić oraz napić się czegoś, nic się nie zmieniło. Wśród przyjaciół panowała cisza, która w połączeniu ze świstem wiatru na zewnątrz stała się dość niepokojąca. Nagle, Lila zapytała:
  — Jacob, co się tak naprawdę stało, że ogrzewanie nie działa?
  — Tak szczerze, to... nie mam bladego pojęcia. Odkąd przyjechałem nie działało — wytłumaczył Jacob.
  — Może ktoś się włamał? — zasugerował Rio.
  — Niemożliwe. Wszystko było zamknięte od ostatniej zimy — odparł Kowalski.
  — A może ktoś lub coś weszło przez drzwiczki z tyłu domu? Z tego co dobrze pamiętam, to za często nie sprawdzałeś, czy w ogóle są zamknięte — wtrącił Steve.
  — Kurka, faktycznie, zapomniałem o tym. Możesz mieć rację — odpowiedział Jacob.
Wtedy rozległ się przeraźliwy huk.
  — Jasna cholera! — krzyknęła Padmé.
Selina zeszła z kanapy i przyłożyła ucho do podłogi. Po chwili rozległ się kolejny huk. I kolejny. I kolejny. I kolejny. I kolejny. Kyle, jako iż słyszała huki nieco lepiej niż inni (przez to, że słuchała przez podłogę), z łatwością rozpoznała, że hałas powodują strzały z broni palnej.
  — Ktoś się włamał — oznajmiła, podnosząc się z ziemi.
  — Cholera... — wymamrotała Lila.
  — I co teraz zrobimy? — spytała przerażona Amidala.
  — Po pierwsze, musimy odnaleźć MJ i ją powiadomić, że ktoś z bronią włamał się do schroniska. Po drugie, trzeba wezwać pomoc. I po trzecie, ktoś musi sprawdzić, kto się czai w piwnicy — oświadczył Geralt.
  — Mam pewien pomysł... — nieśmiało wtrącił Rio.
  — Opowiadaj — poprosił Steve.
  — Podzielimy się na grupy. Geralt i Jacob, wy pójdziecie szukać MJ. Ja wraz ze Steve'em pójdziemy do wieży radiowej i tam spróbujemy wezwać pomoc, bo dobrze wiecie, że w schronisku nie ma anteny, która zapewniłaby nam sygnał niezbędny do zadzwonienia na policję. Zaś wy, dziewczyny, zostaniecie tutaj, aby pilnować domu — Rio opowiedział swój plan.
  — Mogłabym sprawdzić co się dzieje tam na dole — zarzekła się Selina.
  — Chwila, chwila. Cały plan ma sens, ale... nie powinniśmy się uzbroić? — odparła Pitts.
— Dobry pomysł... schodźcie z kanapy — poprosił Kowalski, wstając.
Steve oraz Rio zeszli z kanapy. Po tym, Jacob uderzył pięścią w pewien punkt w oparciu mebla. Wówczas, rozległ się dźwięk szczęknięcia. Następnie, mężczyzna zdjął poduszki, odsłaniając wewnętrzną zawartość kanapy.
  — Schowek w kanapie? Nieźle — stwierdziła Kyle.
Jacob wyjął ze schowka latarki, które podawał kolejno: Geraltowi, Steve'owi, Rio, Selinie, Padmé oraz Lili.
  — Nie ma żadnej broni poza kijem baseballowym? — dopytała Lila.
  — Rewolwer został w piwnicy... — przypomniał sobie Kowalski, biorąc latarkę.
  — Może uda mi się go zdobyć, jak tam będę — oznajmiła Selina.
  — Okej, czyli jeszcze raz. Geralt i Jacob, wy idziecie szukać MJ. Ja pójdę po plecak, gdzie mam sprzęt, a potem ze Steve'em ruszymy do wieży radiowej. Padmé, ty pilnuj Lili, bo jakby nie patrzeć, jeśli ten ktoś co się włamał, chce nas skrzywdzić, to Lila jest najłatwiejszym celem. No i Selina, powiedziałaś, że sprawdzisz piwnicę. Zaraz wracam — powiedział Rio, po czym udał się na górę.
  — Zaszyjemy się w pokoju — oświadczyła Amidala, pomagając Lili wstać, a następnie wzięła ją pod ramię. — Powodzenia — dodała na pożegnanie i poszła ze swoją towarzyszką na górę.
  — My też już będziemy się zbierać. Powodzenia — odpowiedział Geralt, po czym wraz z Jacobem wyszedł z budynku.
W tym samym czasie, Rio wrócił z góry z założonym plecakiem.
— To co, idziemy? — spytał Steve'a.
Harrington był jednak zapatrzony w kij baseballowy leżący w schowku w kanapie.

DECYZJA:

1. WEŹ KIJ BASEBALLOWY (This action will have consequences)

2. NIE BIERZ KIJA BASEBALLOWEGO (This action will have consequences)

🦋🦋🦋🦋🦋🦋🦋🦋🦋🦋🦋🦋🦋🦋🦋🦋🦋🦋🦋🦋🦋🦋🦋🦋🦋🦋🦋🦋🦋🦋

Och, to wy. Witajcie przyjaciele. Jak widać, jesteście wielkimi żartownisiami, skoro lubicie straszyć innych. Jednakże, zastanówcie się, czy dobrze wybraliście. Konsekwencje wyborów nie zawsze przychodzą od razu. Mogą się pojawić dopiero później. Zresztą... nieważne. Zdecydujcie, co powinien zrobić Steve.

UWAGA!: NA KOMENTARZE Z DECYZJĄ CZEKAM DO DNIA 17.01.2021 DO GODZINY 20:00!

Do zobaczenia przyjaciele. Wybierajcie mądrze.

Nim wstanie słońceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz