❀⊱ Rozdział drugi

1.5K 172 123
                                    

— Remus! — Usłyszał krzyk dziewczyny, a po chwili poczuł ramiona oplatające go wokół szyi. — Martwiłam się. Co na to rodzice?

— Lily spokojnie, bo mnie udusisz. — Zaśmiał się. Dziewczyna odsunęła się i odgarnęła włosy z twarzy. — I poszło lepiej niż się spodziewałem. Gorzej ze zdrowiem. — Dodał ciszej, jednak rudowłosa go usłyszała. Jej twarz przybrała zmartwiony wyraz. Wilkołak widząc to, od razu posłał jej pokrzepiający uśmiech.

— Dostałeś moje listy? Nic nie odpisałeś. — Dziewczyna już zdążyła się trochę uspokoić. Przez cały tydzień który spędził u rodziców, ze względu na swoje pogarszające się zdrowie, Lily wysyłała mu krótkie notatki z zajęć. Remus podziwiał ją, że daje radę z tym wszystkim. Wiedział, że z Jamesem próbującym ją wyrwać na tanie teksty na pewno nie miała łatwo to wszystko ogarnąć.

— Tak, tak, dostałem i bardzo ci dziękuję. Mama była za bardzo zmartwiona, aby dać mi się "przemęczać". — Uśmiechnął się i powstrzymał śmiech. Ich rozmowę przerwał tym razem męski głos.

— Ekhem — Odchrząknął aby zwrócić na siebie uwagę, co wyszło mu pomyślnie. — Byłbyś skory wytłumaczyć swoje nagłe zniknięcie? — Zapytał, a Remus dopiero teraz dostrzegł Syriusza stojącego za Lily. Black uniósł brew i skrzyżował ręce na piersi, przybierając jak najbardziej poważny wyraz twarzy.

— Możemy nie tutaj? W dormitorium, obiecuje. — Poprosił, a Łapa skinął głową z aprobatą.

Cała trójka udała się do dormitorium. Po drodze nie obyło się bez nieprzychylnych spojrzeń w stronę Remusa. Od całkiem niedawna plotka o tym, że jest wilkołakiem coraz bardziej zaciekawiła niektórych uczniów, a teraz znikał na tydzień. Wiele osób mogło wynieść z tego błędne informacje, na niekorzyść chłopaka. Oczywiście, plotki o chorobie były również popularne, lecz niektórzy nie wierzyli, że naprawdę jest chory.

— Remus? — James poderwał się z łóżka, gdy tylko weszli do środka.

— We własnej osobie. Jeszcze żyję. — Reszta roześmiała się, lecz śmiech rudowłosej czarownicy był wymuszony.

Gdy emocje spowodowane powrotem przyjaciela opadły, wszyscy usiedli na swoich łóżkach, Lily obok Remusa, i przyglądali się wilkołakowi, oczekując na wytłumaczenie zaistniałej sytuacji.

— Więc... — Przegryzł wargę i starał się dobrać słowa, które robiąc mu na złość, wypadły mu z głowy, a zostawiły jedynie wielką pustkę.

— Wiemy tylko tyle, że wysłali cię do domu, z powodu twojego zdrowia. Nie ufamy plotkom, więc chcemy usłyszeć twoją wersję. — Powiedział Syriusz, aby od razu zaczął od czegoś, czego nie wiedzą.

— Uh Więc... - Plątał się w słowach. — Mamhanahaki. — Wyrzucił to za szybko, aby byli w stanie coś zrozumieć. Chłopak wziął głęboki wdech i znowu zaczął. — Choruję na hanahaki. — Powiedział najspokojniej jak umiał. Nie znosił litości, a właśnie to pojawiło się na twarzach przyjaciół, gdy tylko dotarło do nich, co to znaczy.

— Remus... — Westchnął Peter, lecz dalej nic nie powiedział.

— Chcieliście, to wiecie. Nie chce wysłuchiwać jak to wam jest z tego powodu przykro, oraz jak to nie współczujecie. — Odpowiedział lekko zdenerwowany. Niedługo pełnia, a doliczając chorobę stał się jeszcze większym kłębkiem nerwów. Trzęsącymi dłońmi trzasnął drzwiami i udał się do łazienki prefektów.

Wiedział, że zareagował dość impulsywnie, lecz nie panował nad emocjami. Nie chciał żadnego wymuszonego współczucia. Nie chciał być traktowany jak ofiara losu. Chciał, aby reszta nie dawała mu żadnych przywilejów "bo był chory". Chciał zapomnieć o chorobie, a współczujące spojrzenia uczniów, którzy dowiedzieli się poprzez plotki tylko mu to utrudniały.

Petals | Wolfstar Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz