❀⊱ Rozdział piąty

1.3K 151 79
                                    

Przepraszam, że tak długo zwlekałam z publikacją. Ostatnio mam strasznie zły humor i nie mogłam się zabrać za poprawienie tego rozdziału.

❀⊱┄┄┄┄┄┄┄┄┄┄┄⊰❀

— Ja wiem, że pewnie nie chcesz o tym teraz myśleć, ale zastanawiałeś się nad usunięciem kwiatów? — Zapytała Lily z lekkim zawachaniem. Stała oparta o ścianę z plastikowym kubkiem w dłoni. Gryfoni postanowili, jak zwykle, uczcić wygraną w quidditchu. Jedyne, co Remus lubił w tych imprezach było to, że mógł skarcić przyjaciół za nieumiarkowane picie.

— Tak, myślałem o tym, a odpowiedź brzmi nie. — Odpowiedział lapidarnie, przykładając własny plastikowy kubek do ust. Wziął mały łyk i skrzywił się na gorzki posmak. Wolał nie wiedzieć, skąd James to ma. Rozważał usunięcie kwiatów, jednak po długich namysłach doszedł do wniosku, że woli umrzeć w męczarniach, niż stracić wspomnienia o Syriuszu.

Może i ktoś uznałby to za romantyczny czyn, jednak on nie do końca tak uważał. Choroba opisywana jako piękna, a w muzyce wniosłością a każdy dźwięk jest przesiąknięty miłością. W rzeczywistości był to zwykły morderca, obrzydlistwo. Nienawidzisz kochać, bo cierpisz. Darzysz tą jedną osobę zarówno miłością, jak i nienawiścią. Nienawiścią za to, że cierpisz, jednak miłość nie pozwala ci go zranić, każe ci uwielbiać i umrzeć za tę osobę.

Impreza w Pokoju Wspólnym rozkręcała się szybko. Dla Remusa, za szybko. James i Syriusz byli już podpici, z resztą, Peter również, ale jeszcze zachowywał kontakt z rzeczywistością. Remus spojrzał w kąt, gdzie stał Syriusz z Marlene. Nie trzeba było być niewiadomo jak bystrym aby zauważyć, że ewidentnie ją podrywał, albo ona jego. Gdyby wzrok mógł zabijać, tamta dwójką już byłaby martwa. Remus podszedł do nich i nawet nie zwracając uwagi na kulturę, przerwał im w środku rozmowy.

— Nie uważasz, że powinieneś już iść? Jesteś pijany. — Zapytał z udawanym zmartwieniem. Marlene popatrzyła na niego krzywo, co tylko powiększyło jego chęć ciągnięcia tej szopki.

— Ale-

— Nie przypominam sobie, abym się Ciebie o coś pytał.  — Przerwał i obrzucił ją pogardliwym spojrzeniem. Uśmiechnął się sarkastycznie, po czym skierował wzrok z powrotem na twarz Syriusza. Jego policzki były lekko zaczerwienione od alkoholu, a na twarzy widniał uśmiech, który rzadko opuszczał twarz Blacka. — Więc?

— Luniaczkuu, nie bądź taki, przecież dobrze się bawię. — Wymruczał, zakręcajac włosy na palec. W duchu dziękował, że swoje rumieńcem może zwalić na alkohol.

Był ciekawy, czy Huncwoci poznają prawdę o jego obiekcie westchnień przed jego śmiercią, czy gdy już nigdy nie otworzy powiek. W obecnym stanie zaczął już się powoli przyzwyczajać do wizji śmierci, której zapewne nie uniknie. Z perspektywy trzeciej osoby było to okropne, że chłopak w wieku nastoletnim już rozmyślał o tym, ile dni pozostało mu do końca. Pozytywne myślenie byłoby w tym momencie zwykłą głupotą. Niewielkie szansę ma na odwzajemnioną miłość, zważywszy na to, że nawet nikt nie wie, kto to jest. Miał zamiar zanieść ten sekret ze sobą do grobu. Kilka razy myślał nad powiedzeniem o tym Lily, lecz tchórzył za każdym razem. Jego Gryfońska odwaga ulatniała się za każdym razem, gdy tylko miał zacząć ten temat. Miłość była dla niego strachem, a czasami nie wiedział, co naprawdę czuje. Z resztą, te dwa uczucia objawiały się bardzo podobnie. Przyśpieszone bicie serca, a momentami brak racjonalnego myślenia.

— Zajmę się nim. Nie zawracaj sobie głowy, a ja go odprowadzę do dormitorium. — Marlene wyraźnie niezadowolona, trudno określić z jakiego powodu, złapała za rękę Syriusza i poszła, tak jak powiedziała, do jego dormitorium.

Remus z westchnieniem opadł na kanapę, na której siedział Peter. Przymknął powieki i próbował opanować emocje, oraz buzujący w jego żyłach alkohol, choć wcale tak dużo nie wypił.

— Coś się stało? — Zapytał Peter, co od razu wyrwało go z rozmyślań. Spojrzał na przyjaciela, a ten wyczekiwał odpowiedzi na zadane pytanie. — Niech zgadne... Miłość, tak? — Remus miał zamiar zaprzeczyć, lecz to i tak nie miałoby większego sensu. — Kto to?

— Nie chce mówić. — Mruknął ledwo słyszalnie. Nadal nie mógł się pogodzić z myślą, że zakochał się w chłopaku. Miał nadzieję, że mu przejdzie, lecz po dwóch latach nadal było tak samo.

— Ładna jest? — Zapytał i przeniósł wzrok na innych uczniów, rozmawiających lub tańczących.

— On... — Rzucił bez namysłu, a dopiero po chwili zdał sobie sprawę z tego, co właśnie powiedział. Jego policzki pokrył jeszcze większy rumieniec niż wcześniej i miał ochotę zapaść się pod ziemię. Peter milczał przez chwilę.

— W takim razie, przystojny jest? — Zadał kolejne pytanie jak gdyby nigdy nic. Lupin spojrzał na niego zdziwiony. Kilka razy otwierał i zamykał usta, ponieważ nie był w stanie powiedzieć czegokolwiek. Po chwili jednak uśmiechnął się lekko i rozsiadł się wygodnie na kanapie.

— Cholernie przystojny. — Westchnął i poraz kolejny dał swoim myślom wejść na temat czarnowłosego Gryfona.

❀⊱┄┄┄┄┄┄┄┄┄┄┄⊰❀

— Ja tak dłużej nie mogę. — Trzasnęła drzwiami, gdy tylko znaleźli się w dormitorium chłopaka.

— Merlene...

— Nie, Syriusz, nie będę dłużej ciągnąć tej szopki. — Warknęła. Miała nadzieję, że mimo alkoholu Black będzie pamiętał to, co teraz do niego mówi. Nie chciałaby się powtarzać po raz kolejny.

— Dlaczego? — Prychnął. Dziewczyna zacisnęła ręce w pięść i z trudem powstrzymała się, aby nie uderzyć Syriusza. Miała na to ochotę przynajmniej sto razy, odkąd pojawili się na imprezie.

— Ponieważ on kogoś kocha i nic na to nie poradzisz. Musisz się z tym pogodzić. — Westchnęła i usiadła obok niego na łóżku. Złapała swoją dłonią te Syriusza.

— Jeszcze tydzień. Później możemy wrócić do starych relacji, zgoda? — Zapytał i popatrzył na nią wyczekująco. Przegryzła dolną wargę i zastanawiała się przez chwilę. Nie chciała już brać udziału w tym durnym pomyśle Syriusza, jednak tydzień nie zaszkodzi, prawda?

— Zgoda.

Nie wierzyła, że się na to zgodziła. Odkąd przystała na pierwszą propozycję Syriusza, zawsze miała wyrzuty sumienia, że w pewnym sensie  wciska się w życie innych. Remus kogoś kochał, a ona nie zamierzała tego zrujnować. A jednak zgodziła się na ten głupi układ. Mieszała w uczuciach chłopaka, który na to nie zasłużył. Nie zasłużył na to wszystko, co go spotkało. Wiedziała, że nie wybaczy sobie tego, jak teraz perfidnie próbuje wywołać zazdrość w sercu wilkołaka.

— Teraz idź spać, bo jesteś pijany. Jeszcze zrobisz rzeczy, jakich na trzeźwo będziesz żałować. — Takimi słowami pożegnała Syriusza i wyszła z jego dormitorium.

Musiała uspokoić myśli, a jedną z osób, które mogłyby jej w tym pomóc była Dorcas. Znalazła dziewczynę stojącą wraz z Lily przy ścianie, z kubkiem w ręku. Uwielbiały nawzajem swoje towarzystwo i mówiły sobie wszystko. No prawie.

Petals | Wolfstar Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz