VI Śledztwa i pułapki

311 32 9
                                    

 Srebrzysty ryś wyprężył się, prezentując długie pazury. Hermiona drgnęła. Przysnęła właśnie nad książką i przez moment myślała, że to co widzi jest tylko przedłużeniem jej snu. Nie pamiętała już, co konkretnie jej się przyśniło, ale wiedziała, że występował tam Snape ze swoim cierpkim poczuciem humoru i Minerwa, która z jakiegoś powodu chciała ją dopaść...

‒ Przyjdź o piątej do Kwatery Głównej, Hermiono ‒ powiedział kot głosem Kingsleya Shacklebolta.

‒ Czego on znowu chce? ‒ usłyszała za sobą mruknięcie Rona.

Siedzieli w saloniku Nory, pani Weasley krzątała się w kuchni, Ron słuchał relacji meczu Quidditcha, a ona próbowała dowiedzieć się czegokolwiek na temat życiorysu Snape'a. W tym celu wypożyczyła kilkanaście ksiąg o najnowszej historii magii, zwłaszcza te opisujące szczegóły pierwszej wojny z Voldemortem. Oczywiście czytała to już wszystko z miliard razy, ale nigdy nie przykładała wtedy większej wagi do roli, jaką odegrał we wszystkim Severus Snape.

Znała ogólny zarys tej sprawy. Wiedziała, że zmienił strony zaraz po śmierci rodziców Harry'ego. Nie znała powodu tej nagłej decyzji czarodzieja, a w książkach nie znalazła żadnych informacji na ten temat. Była pewna, że zarówno Albus Dumbledore, jak i jego obecni następcy w roli dowódców Zakonu posiadali potrzebne jej informacje. Z jakiegoś powodu wiele kwestii ukrywano przed większością członków organizacji, a to bardzo irytowało Hermionę. Próbowała więc stworzyć sobie obraz tego ponurego człowieka ze strzępków informacji, które posiadała. Zanim zasnęła i pojawił się ryś, udało jej się poczynić pewne notatki, które teraz postanowiła sobie przejrzeć przed powrotem do dalszej pracy.

O jego dzieciństwie pisano niewiele, zazwyczaj pojawiała się jedynie informacja o jego mieszanym pochodzeniu, rodzie Princów i Spinners End, a i to nie wszędzie. Niektóre źródła upierały się przy swoim, nazywając go czarodziejem czystej krwi, przypisując mu fortunę lub posiadłość ziemską podobną Malfoy Manor. Autorzy, jako dowód, wskazywali jego wysoką pozycję w Wewnętrznym Kręgu, do którego należeć mieli ponoć tylko członkowie najbogatszych rodzin czystej krwi. Hermiona jakoś nie dawała temu wiary. Snape mógł mieć skłonność do klasycznych strojów, mógł być wyniosły, ale nigdy nie wyglądał jej ani na wychowanka dobrego domu, ani na bogacza. Jego zaniedbane uzębienie i samotniczy sposób bycia przeczyły wszystkiemu, co prezentowali sobą arystokraci magicznego świata. Jeśli miał majątek, musiał dobrze go ukrywać, nigdy w nim nie bywać i żałować grosza na bodaj każdą rzecz. Kto bowiem lepiej przyjrzał się wypielęgnowanemu ubraniu Mistrza Eliksirów, dostrzegał, że wyprasowane kanty i nieskazitelna czystość kryły wiele drobnych napraw. Szaty Severusa Snape'a, choć utrzymywane w pedantycznym stanie, były znoszone i miały za sobą już wiele lat noszenia. Kiedy to dostrzegła? Chyba właściwie zawsze o tym wiedziała. Po prostu ostatnio bardziej niż zwykle zwracała na niego uwagę. Dlaczego? Bo Hermiona Granger nie lubiła pozostawać dłużną za otrzymaną pomoc, po prawdzie częściej sama jej udzielała niż ją otrzymywała i nie przywykła do odwrotnego stanu rzeczy.

Było więc tajemnicze dzieciństwo Mistrza Eliksirów, jego nagłe nawrócenie, które miało ponoć jakiś związek z matką Harry'ego. Była to jednak plotka, a Hermiona nie ufała plotkom. Była jego rola szpiega w pierwszej wojnie, zabójstwo Dumbledore'a, o którego powodach niewiele przekazano "zwykłym śmiertelnikom", a należąc do nich, Hermiona miała w głowie wielką niewiadomą. Podejrzewała, że ta strategia braku zaufania, prędzej czy później odbije się Zakonowi czkawką. Nie można było wiecznie trzymać dziesiątków ludzi w niepewności i równocześnie oczekiwać od nich wierności i ofiarności.

Ale, gdy dawała sugestie nikt, co oczywiste, jej nie słuchał. Ostatnia potyczka słowna z Minerwą była tylko dobitnym dowodem na to, jak niewiele znaczyła w tej machinie, jak marne miano o niej zdanie. Uczyła się z tym żyć. Uczyła się nie angażować ponad miarę. Niestety w praktyce kiepsko jej to wychodziło. Hermiona miała w sobie spory pierwiastek działaczki społecznej, zawsze widziała siebie w zawodach związanych z człowiekiem. A ludzie jak na złość wciąż ją zawodzili, wciąż budzili u niej nowe rozczarowania i pogłębiali rosnącą w jej sercu gorycz.

SERCE: Czarny diament (Sevmione) 19/100Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz