#Bakugō#
Obudziłem się i od razu wziąłem telefon do ręki. Była jedenasta. Pewnie gdybym wstał o tej porze w UA dostałbym niezły opieprz. Już polubiłem to miejsce. Cicho i samowolka.
Wypełzłem z łóżka i ubrany w jakieś ładniejsze ciuchu, bo w końcu trzeba iść do Akame, aby zapoznać się z tym wszystkim. Jak zszedłem na dół, jedzenie było gotowe, a w kuchni chodziły jakieś roślinki. Gdy mnie zobaczyły natychmiast zniknęły. Na śniadanko była jajecznica z bekonem, mrożona herbata oraz wiele innych dań, ale na nich nie zwróciłem większej uwagi. Szybko zjadłem i pobiegłem pod wiśnię.
Usiadłem przed nim. Wokół mnie pojawiło się zielone światło krążące dookoła. Zza drzewa wyszedł czarny wilk z czerwonymi oczami. Duch Aki? Może. W pysku trzymał jakiś list, który położył przede mną i odszedł na bok. Otworzyłem go i zacząłem czytać.
***
Czytając wiadomość nie wiedziałem jak zareagować. Było oczywistym, że tu zostanę. Jednak Keigo... Tōya... jeśli oni umrą dla mnie życie straci sens. Mógłbym żyć dla Akame lub z kimś u swojego boku. Siedziałem chwilę aż czwarty wilk wyszedł. Wyglądał jak ja i od razu dał się pomiziać. Zaraz reszta zazdrośników przyszła domagając się głasków. I tak spędziłem ileś czasu bawiąc się z nimi. Cały czas siedzieliśmy pod wiśnią, bo to ona była miejscem jej spoczynku.
Mam zabijać... ale czy dam radę? Chyba będę musiał zmusić Tōye do nauczenia mnie tego. B kto zrobi to lepiej niż jeden z filarów najgroźniejszej bandy w kraju?
Zaczęło się ściemniać, a ja ruszyłem w stronę domu, a zaraz za mną nasze kopię. Coś czuję, że Aki będzie moją ulubienicą. Weszły do bud, ale ja gestem ręki poprosiłem w ludzkim aby weszły do środka. WoW kuźwa działa. Baku-wilk warknął coś pod nosem w stylu "wypchaj się", a ja o dziwo to zrozumiałem. Przysięgam, że berło miałem w ręce z dziesięć minut maksymalnie.
Zjedliśmy przy stole (tak jem z wilkami, idioci), a ja wróciłem oglądać lektury, które mi zostawiła. Znudziło mi się i zacząłem przeglądać telewizje. Trafiłem na podgląd kamer. Tch, jakaś dwójka gówniarzy kręciła się obok. Mieli z trzynaście? Czternaście lat? Jedno z nich przekroczyło bramę, a drugie uciekło gdzieś daleko. Chyba to właśnie ten moment. Pierwsze zabójstwo... ale jak mogę to w czym problem? Ubrałem jakieś czarne ciuchy, wziąłem berło (tabse zjadłem przy jedzeniu) i wilki po czym ruszyłem. One mnie prowadziły, a po paru minutach obkrążyły dzieciaka. Ja przyglądałem się jego wystraszonej mordzie. Przy bramie zauważyłem drugiego dzieciaka, znów. Rzucił się bez opamiętania niczym Deku na pomoc koledze. Idioci.
- Hej ty, - zwróciłem się do drugiego, - Chcesz żyć to uciekaj i zostaw swojego kolegę na pastwę losu. - Był to podstęp. Gdyby został wyjebałbym ich z hukiem, ale jak stchórzył to niech się nim Aki zajmie. - Zła decyzja. Aki bierz go. Reszta tego. - Specjalnie przyglądałem się temu, aby się przyzwyczajać. Jestem ciekawy czy jakieś inne osoby się tu błąkały. Użyłem berła, nie wiem jak, ale po prostu nim poruszyłem, a wielka plątanina korzeni i lian wywaliła ich przed bramę. A może własne ciało podrobić? Przynajmniej temat o moim zaginięciu by się skończył.
Jednak... chyba chciałbym kiedyś zobaczyć te dwukolorowe oczy, jego mieszane wło- dobra stop. Nie to miałem na myśli. Chodziło mi o zobaczenie jego miny gdy się dowiedzą, że to ja rządze lasem.
Tak patrząc na te wilki, to raczej wielkością tygrysy przypominają, więc jakbym wsiadł na takiego Tōye to chyba nic by się nie stało. Zrobiłem tak, i czując że zaraz zasnę kazałem im szybciej biec, NO ALE NIE Z 60KM/H BO TO TAK TROCHĘ ZA DUŻO!!!
CZYTASZ
Zakazany las | todobaku [ZAKOŃCZONE]
FanfictionBakugo Katsuki, ukrywa swoje prawdziwe nazwisko przez niewygodną przeszłość. Dzięki temu Todoroki - alfa - u którego na nadgarstku widnieje "Katsuki Toga" nie ma pojęcia kim jest jego przeznaczona omega. Czy do spotkania rodzeństwa? Pytanie czy Tod...