10

576 54 19
                                    


Minął miesiąc odkąd IcyHot odkrył mój mały sekret, i odkąd bezwstydnie zmacał mnie po ogonie. Całkiem fajnie tu z nim było. Nie nudziłem się. Można nawet powiedzieć, że go polubiłem. Pytanie, czy on nadal lubi mnie?

Dzisiaj też miał przyjść. Czekałem na niego z niecierpliwością, bo miał mi coś do przekazania. Tylko nie wiedziałem co. Lekcje skończył jakieś... 10 minut temu? Więc pewnie za około 20 tutaj będzie. Może chwile wcześniej. Uznałem, że przygotuje coś do jedzenia. Ale nie dlatego że przyjdzie! Chciałem coś po prostu ugotować, bo innych ciekawych rzeczy do roboty nie miałem.

- Dobry! - Usłyszałem z salonu, gdy już prawie miałem zrobione onigiri. Nie był to głos Mieszańca, a raczej jego brata. Czego on tu przylazł? Ostatnio coś często tu zagłada bez Keigo.

- Czegoś tu szukasz? Za jakieś 5 minut będzie tu twój kochany braciszek. - Prychnął tylko i rozłożył się na kanapie.

- Ten śmieć tutaj? Myślałem, że go nie lubisz. Przecież to tylko Mieszaniec. No chyba, że coś się zmieniło, co? - Dziwiło mnie jak nazwał IcyHota. W końcu to jego brat, a ja myślałem, że tylko zapałki nienawidzi.

- Cóż to? Czyżbyś nie kochał braciszka? - Uśmiechnął się i zaczął bawić się szwami na ręce.

- To chyba oczywiste. Nienawidzę go prawie tak samo jak ojca. Zabiłbym go gdybym miał okazje?

- Dlaczego niby? Chłopak by cie zajebał. Czemu tak go nienawidzisz?

- Heh, ten ptasi chuj aka bohater nie miałby nic do gadania. To sprawy rodzinne. A co do drugiego pytania, to nie twoja sprawa. Za to, może ty coś opowiesz o sobie, co? Zakochałeś się w nim, czy jak?

- Pf! Oczywiście, że nie! Nie lubię go nawet. To tylko dwukolorowy zjeb, który najpewniej nie da mi spokoju. Co ty sobie myślałeś? A teraz pozwolisz, że stąd sobie pójdziesz. - Popchnąłem go w stronę drzwi i zaraz za nim ruszyłem w kierunku drzwi. Aż takim chamem nie byłem, aby go nie odprowadzić. Nie No, żartuje. Noce chciałem aby zdemolował mi dom po drodze.

- Może ja pójdę, a on zostanie. - Odezwał się znajomy głos. Gdy spojrzałem w bok zauważyłem opierającego się o ścianę Mieszańca. Stał z tym swoim kamiennym wyrazem twarzy, a Dabiemu od razu zaświecił się błysk szaleństwa w oczach. Mógł oznaczać jedno.

- Co ty tu? I jakim cudem nie wyczułem cię?

- Czyli jesteś Tōyą? - Zapytał starszego ignorując mnie. - Aż taką porażką jestem, że własny brat chce mnie zamordować? - Parsknął, wywracając przy tym oczami. Dabi przeszedł obok niego, zatrzymując się przy drzwiach.

- Nie dla osoby, którą kiedyś kochałem najbardziej. - Wyszedł zostawiając po sobie tylko pytania. Spojrzałem na IcyHot'a z takim samem wyrazem twarzy jaki miał on, i czekałem na to, co zrobi. Podszedł do mnie bliżej, i z całej siły oberwałem w policzek. Zaraz po tym uderzył mnie w drugi.

- A ja myślałem, że mnie lubisz.

- A ja myślałem, że się nie t... - Oberwałem jeszcze raz. Co poradzę, że jestem wyszczekany?

- Jesteś dupkiem, którego nie obchodzą uczucia innych. - Podszedł do drzwi, zabierając swój plecak. - Myślałem, że się zmieniłeś. Ale widocznie nadal jesteś tym samym dupkiem co przez te wszystkie lata. - Wyszedł trzaskając drzwiami.

Ah... co robić? Co robić?! Powiedziałem coś, czego nie chciałem. On może teraz zrobić sobie krzywdę! Jeśli tak się stanie... to wszystko będzie moja wina! Musze kogoś powiadomić. Ktoś, z kim ma całkiem dobry kontakt, ale również nie wygada się. Najlepiej, aby była to alfa. Coś mówił z jakiś tydzień temu, że Cycata się zmieniła na lepsze, i że dba o Jirō. Może by tak się z nią spotkać?

Chwyciłem po telefon aby sprawdzić czy mam jej numer. Numeru co prawda nie było, ale na grupce z Messengera, z której mnie nie wyrzucili była również ona. Sprawdziłem jej profil na Facebooku, i na szczęście miała tam numer podany. Wklepałem go i napisałem.

Numer nieznany:
Te, Cycata

YaoMomo Yaorozu:
Kim jesteś? Skąd masz mój numer?

Numer nieznany:
Nie interesuj się, bo kociej mordy dostaniesz.
Jeśli przyjaźnisz się z dwukolorową dupą wołową to przyjdź pod zakazany las, a jeśli nie ma go nadal w akademiku to każ innym go poszukać.

Yaomomo Yaorozu:
Ale co się stało? Ktoś może go skrzywdzić?

Numer nieznany:
Przyjdź a wszystko ci wyjaśnię, ale masz czekać tam za dwadzieścia minut. Nie mów o mnie nikomu.

Yaomomo Yaorozu:
Um, No dobrze. Będę stać pod bramą, sama.

Poszedłem na górę przebrać się w swój strój, i wysłałem pod bramę Aki, aby w razie czego mnie poinformowała jak przyjdzie. Przebrałem się w swój strój, w którym mnie znano i bez berła powoli udałem się pod bramę.

#Yaomomo#

Gdy dostałam dziwnego sms'a od razu chciałam pobiec do Aizawy-sensei, tym bardziej, że mieliśmy się spotkać w Zakazanym Lesie. Jednak zrezygnowałam z tego pomysłu i postanowiłam sama tam pójść. Ten ktoś w końcu musiał mi ufać, albo mnie znać, że akurat mnie poprosił o przyjście. Ubrana jak zwyczajna nastolatka zeszłam na dół witając się z Jirō.

- Skarbie, czy Todoroki-kun już wrócił? - Na nazwisko chłopaka, Midoriya-kun ożywił się lekko. Pokręciła przecząco głową, a ja lekko się zmartwiłam. Mimo wszystko, chwile później przez salon szybkim krokiem przeszedł chłopak i od razu skierował się najpewniej do swojego pokoju. - Muszę wyjść na jakąś godzinkę. Pa.

Odmachała mi a ja skierowałam się do bramy wyjścia ze szkoły. Po jakiś 20-stu minutach byłam pod bramą. Czekał tam czarny wilk z czerwonymi oczami. Był ogromy. Musiał być to ten sam, który był przy naszej akcji.

- Właź. - Usłyszałam głos zza bramy. Jego właściciel musiał stać opary o mur obok. - Nie zabije cię. Chyba chcesz się coś dowiedzieć o tym, co może zrobić IcyHot. Inaczej byś tu nie przyszła. - Miał bardzo podobny głos do Bakugō. Właściwie to zaginięcie i morderstwa mogą mieć ze sobą jakiś związek.

Niepewnie przekroczyłam bramę lasu, a pierwsze co zrobiłam to spojrzałam na tajemniczego władcę tego miejsca. Nazywano go bogiem tego miejsca. Postać odwróciła się do mnie przodem i zdjęła kaptur. Nie mogłam w to uwierzyć. Przede mną stał Bakugō, z wilczym uszami.

- Bez zbędnych pytań o moją osobę. Przyszłaś tu, bo IcyHot dziwnie się zachowywał, nie? - Kiwnęłam twierdząco głową. - Nie mogę Ci powiedzieć wszystkiego, ale mam radę. Pokażcie mu, że nie jest sam, oraz obserwuj go, czy przypadkiem nie za często chodzi w długim rękawie. Jeśli tak będzie, idźcie do Aizawy.

- A-ale co się stało? I skąd o tym wiesz? - Lekko posmutniał.

- Ja zawaliłem, wy tego nie zróbcie. - Zawołał wilka i zaczął odchodzić w głąb. - Nie mów o mnie innym, proszę. - Odszedł już bez żadnego słowa, aż po chwili zniknął mi z pola widzenia.

Gwiazdka?Komentarz?

1099 słów

Zakazany las | todobaku [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz