16. Jane

47 4 0
                                    

Hejka!

Żyję i wracam! Przepraszam za tygodniową nieobecność, ale nie miałam pomysłu jak napisać ten rozdział, ale mam nadzieję, że nie wyszło najgorzej.

Postaram się jutro coś dodać, ale niczego nie obiecuję.

W komentarzach piszcie co sądzicie. Pomysły również mile widziane :)

Pozdrawiam i jeszcze raz przepraszam.

Bajo!

****

BELLA

Rodzina była tak samo zdziwiona jak ja. Czy oni mogą coś kombinować?! Teraz? No zgodzę się, że ich wizyta jest niezapowiedziana, ale nie myślałam, że przejdą od razu do sprawy. Mam nadzieje, że się mylę i nie planują żadnej pułapki na mnie. Tak czy inaczej muszę tam wyjść. Jakby, co to dam sobie radę. Mam moce i Matilę, która ostrzeże mnie przed atakiem. Przynajmniej mam taką nadzieję...

- Uważaj na siebie. – Powiedziała cicho zatroskana Esme, gdy dotykałam ręką klamki wyjść na spotkanie z „mamą" i „tatą".

- Jasne. – Powiedziałam drżącym głosem.

Jednym ruchem otworzyłam drzwi i rozejrzałam się po okolicy. Miałam rację przyjechała cała Volterra. Na samym przodzie jak to zwykle jest stała Wielka Trójka a obok nich ich żony. Didyme, Sulpicia i Athenodora. Jak zwykle wszyscy ubrani byli w długie, ciemne płaszcze z kapturami, przez co było widać tylko część ich twarzy. Wszyscy na znak Aro zdjęli kaptury i popatrzyli na mnie jak schodzę ze schodów przed domem. Wszystkie żywo czerwone tęczówki zostały skierowane na mnie. Wśród koloru czerwonego wyróżniały się jedne złote. Zaciekawiłam się i przyjrzałam się lepiej. Okazało się, że należą one do Jane. Tej małej, budzącej we wszystkich strach, blondyneczki. Czyli moje nauki na coś się zdały i została przy diecie na zwierzęta. Pierwszy głos zabrał Aro.

- Kochana Bello. Jak miło Cię zobaczyć po tak długim czasie. – Powiedział i delikatnie się uśmiechnął. Ruszył z miejsca i podszedł bliżej mnie. Po chwili dołączyli do niego Marek, Kajusz. Wymienili ze mną lekkie uśmiechy.

- Stęskniliśmy się za Tobą skarbie. – Powiedział Marek i przytulił mnie. Po chwili odwzajemniłam uścisk.

- Również się stęskniłam tato. – Powiedziałam z udawanym uśmiechem. Ostatnie słowo ledwo przeszło mi przez gardło. Po chwili do nas podeszły również kobiety.

- Skarbie. Jak ja za Tobą tęskniłam. – Powiedziała Didyme i również mnie przytuliła.

- Nie zrozumcie mnie źle, ale dlaczego przyjechaliście? Mogliście, chociaż nas jakoś poinformować. – Powiedziałam obserwując ich reakcje. Aro wyraźnie się zmieszał, mama i tata byli zdziwieni moim pytaniem.

- Stęskniliśmy się za Tobą i chcieliśmy zrobić Ci niespodziankę. Ale czuję, że się nie udała, bo Alice pewnie widziała nas w wizji, prawda? – Zapytał Marek i spojrzał na mnie uprzejmie.

- Tak Alice widziała Was w wizji. Przestraszyłam się, że coś się stało, że przyjeżdżacie bez zapowiedzi. Ale dobrze tak?

- Jasne skarbie. – Powiedziała „mama" uśmiechając się uprzejmie.

- Tak naprawdę to jedziemy do Rumuni, bo musimy załatwić pewną sprawę. – Powiedział Aro z powagą.

- A co się stało? – Zapytałam zaciekawiona. Wiem, że w Rumuni mieszkają wampiry, które nie lubią rządów Volturi i kilka razy próbowali ich tej władzy pozbawić, ale się nie udało. Stefan i Vladimir cały czas próbują się zemścić za odebranie im władzy, ale nie udaje im się, więc zdziwiłam się wieścią, że Volturi tam jedzie.

ZMIERZCH - BITWA O WSZYSTKOOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz