Rozdział 7

782 51 12
                                    

Laura 

Jest niedziela, wspaniały dzień. Dzień odpoczynku dla mnie i mojego umysłu.  Za oknem świeci słońce więc od razu po zjedzeniu śniadania wybieramy się z moim maluszkiem na plac zabaw. Jest taki podekscytowany, że idąc koło mnie podskakuje wesoło a mi sam uśmiech wychodzi na usta. Kocham jego szaleństwo, kocham jego beztroskość, to że nie musi się niczym przejmować i chcę żeby ta jego niewiedza trwała jak najdłużej. Na placu zabaw spędzamy prawie 3 godziny przeskakuje z huśtawki na huśtawkę bawi się w piaskownicy a od czasu do czasu rzucamy sobie piłeczką. 

-Mamusiu, pójdziemy na lody?- zaskakuje mnie w tym pytaniem ale nie chcę robić mu przykrości więc z ochotą się zgadzam. Idziemy do najbliższej cukierni i siadamy przy stoliku przy oknie. czekamy aż kelnerka przynieś nam nasze zamówienie, na co oczywiście mój maluszek nie może się doczekać.  Kocham ten czas spędzony w jego towarzystwie. Jakiś czas później, gdy już prawie mamy wychodzić z lodziarni mijamy się z jakimś człowiekiem w drzwiach. Niechcący wpadam na tą osobę i podnoszę oczy do góry mój świat jednej chwili się rozpada, nie sądziłam że wszystko wyda się w tak krótkim czasie 

-Przepraszam, pana

-Laura, co ty tutaj robisz?-  pytanie pada z ust mężczyzny a ja przystaje w szoku, nie jestem w stanie od razu mu odpowiedzieć. Postanawiam na jakiś czas grać na zwłokę i udawać. Może w jaki sposób nie zorientuje się w sytuacji 

-Hej, właśnie wychodzę. 

-Może cię doprowadzę? 

-Nie, dziękuję. -Stoję i spoglądam w stronę znanej mi twarzy. Jest to brat Nicolasa. Nie sądziłam, że spotkam go w mojej dzielnicy. Jest to dość odległe miejsce od hotelu więc nigdy nie sądziłam że mogę kogoś znajomego tutaj spotkać. Gram na czasie bo Filipek pobiegł w stronę pobliskiej fontanny więc mam nadzieję, że uda mi się szybko odejść i nie zwracać na nas jego uwagi. Ale oczywiście jak to powtarzają nadzieja matką głupich. W tej chwili podbiega do mnie mój syn i ciągnie mnie za rękę 

-Mamusiu, Mamusiu, chodź zobaczyć. -w tej chwili już wiem, że wszystko wyszło na jaw bo słyszę przekleństwo wychodzące z ust mężczyzny 

-Ja pierdole.  

-Mamusiu co to za pan? On brzydko powiedział. 

-Skarbie, pamiętaj, nie wolno powtarzać.

-Tak, wiem.

Patrzę na mężczyznę, który spogląda w moją stronę z szokiem wymalowanym na twarzy. Dobrze wiem o czym teraz myśli. 

-Jak to możliwe?- pyta mnie

-Proszę, nie mów mu o niczym.

-Nie mogę tego przed nim ukryć. To mój brat. Jeśli dowie się, że wiem i to przed nim ukrywałem zabije mnie. 

-Proszę cię tylko o parę dni. 

-Jutro w pracy o wszystkim mi opowiesz. Wtedy zadecyduje czy mu powiem czy nie. 

Zgadzam się, bo wiem, że nie mam innego wyjścia. To jest mój jedyny sposób, żeby przekonać brata Nicolasa żeby od razu mu nic nie mówił. 

         Następnego dnia cała w nerwach wchodzę do hotelu. Całą noc nie potrafiłam zmrużyć oka. W głowie przetwarzałam naszą dzisiejszą rozmowę. Jak mam mu wszystko wytłumaczyć. Po prostu powiedzieć mu prosto z mostu czy powoli dawkować informację. Nawet przy robieniu kawy ręce trzęsą mi się niemiłosiernie, że połowa kawy wylewa mi się na blat. Klnie siarczyście i czym prędzej ścieram to ścierką i wychodzę pośpiesznie do swojego gabinetu. Staram się skupić na swojej pracy ale wszystko mi się miesza i nie potrafię na niczym się skupić. W końcu przychodzi pora na lunch. Po chwili słyszę pukanie do swojego gabinetu i za chwilę pojawia się sylwetka Pabla. 

Siada na krześle na przeciwko mojego biurka i przez chwilę siedzimy w ciszy. Nikt nie chce przerwać tej ciszy  jako pierwszy. W końcu nie mogę tego znieść i zaczynam pierwsza

-Stało się to jakiś czas temu. Byłam wtedy na krótkich wakacjach we Włoszech z moją przyjaciółką. Przypadkowo znaleźliśmy się na tym samym przyjęciu w klubie. Jakoś tak wyszło, że spotkałam tam twojego brata. To był jednorazowy  wyskok. Zwykle nie sypiam z przypadkowo poznanym gościem ale w twój brat zrobił na mnie ogromne wrażenie. Nie wiem jakim cudem się to stało.  Następnego dnia wyleciałam do Polski. Dwa miesiące później dowiedziałam się, że jestem w ciąży. 

-Nie dał ci numeru telefonu? 

-Nie, ja nawet nie wiedziałam jak ma na imię. To się wydarzyło tak szybko, że ....

-Dlaczego go nie szukałaś? -przerywa mi

-A jak miałam znaleźć jednego faceta, którego ledwie znam, w kraju, którego nie znam? Myślałam, że nigdy więcej się nie spotkamy. W mojej głowie zostały mi tylko wspomnienia. A tu nagle przylatujecie do tego hotelu na dodatek dowiaduje się, że ojciec mojego dziecka to mój szef. 

-Musisz mu powiedzieć. 

-Nie potrafię. Jak mam niby to zrobić? 

-To proste. Pójdziesz do niego i mu to powiesz. 

-A jak mi nie uwierzy? 

-Każdy kto spojrzy na twojego syna od razu będzie wiedział, że Nicolas to jego ojciec. Oni są jak dwie krople wody. 





Głos sercaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz