-Monty zaginął dwa dni temu, Harper sześć. - Powiedziałem rozglądając się po jadalni.
-Znajdziemy ich. - Powiedziała Maya.
-Oboje wiemy gdzie są. - Powiedziałem spoglądając na nią.
-Sprawdziłam w sali żniw.
-Sprawdź jeszcze raz. - Podniosłem głos. Byłem zdenerwowany. - To mój najlepszy przyjaciel. - Powiedziałem cicho.
-Sprawdzę jeszcze raz. Ale musisz udawać, że wszystko jest w porządku. Nie rób nic głupiego. - Powiedziała i wstała.
-Wszystko jest w porządku. - Powiedziałem cicho do siebie. - Wszystko jest w porządku. W porządku. Nie w porządku. Czas zrobić coś głupiego.
***
Lexa wysłała nas do Camp Jaha sprawdzić czy Bellamy się odezwał. Byliśmy już blisko gdy ktoś się zatrzymał. Clark zeszła z konia i poszła na przód. Oczywiście jej matka.
-Mamo dlaczego się zatrzymaliśmy?
-Musisz się napić. - Powiedziała po tym jak pobrała do manierki wodę z kałuży. Jeszcze chwila i bylibyśmy w obozie tam by się napiła.
-Jest okej. Jesteśmy prawie w domu. Te lasy patrolują nasi zwiadowcy. Uważajcie gdzie strzelacie. - Powiedziała głośniej.
-Ziemianie cię słuchają. - Powiedziała Abby.
-Lexa im kazała. Nie powinniśmy się zatrzymywać.
-Clark.
-Mamo. Muszę sprawdzić czy Bellamy nawiązał kontakt.
-Posłuchaj mnie. Myślisz, że potrzebujesz mojej ochrony ale tak nie jest. Musisz mi zaufać wiem co jest dobre dla nas. Ruszajmy. - Clark wskoczyła na konia. Chwilę później usłyszeliśmy strzał i wojownik siedzący kawałek przede mną padł martwy.
-Ludzie Gór. - Powiedziała Clark i ruszyła, ja i Aramir za nią. - Octavia nie! - Krzyknęła Clark gdy wyjechaliśmy na małą przełęcz gdzie Octavia przykładała miecz do gardła człowieka w skafandrze, drugi leżał martwy, a po drugiej stronie stała Indra wraz z łucznikiem. - Jest z Mount Weather weźmiemy go żywcem. Zabieramy go. Sprawdź zestaw do łatania.
-Właśnie pozbyłaś jej szansy do wykazania się w jej pierwszej walce. - Powiedziałam cicho. - Zadowolona? Myślisz, że coś nam powie? Ja bym go wykończyła.
-Mam go zabić Vi? - Spytał Aramir.
-Nie. Jest więźniem Clark. Jak przysporzy nam problemów to będzie jej wina. Jedziemy. - Octavia przeglądała jego plecak wyciągnęła jakieś kartki.
-Co to? - Spytała Clark.
-Ty i Lexa byłyście celem. - Powiedziała podając jej to co znalazła.
-Musimy ostrzec Przywódcę. - Powiedziała Indra. - Sen op oso mou snap hosa gon Tondc. Nau. - "Wyślij najszybszych jeźdźców do Tondc. Teraz" Powiedziała do wojownika strzegącego Clark, który ruszył za nami. W tym momencie się cieszę, że posłuchałam Aramira i ubrałam płaszcz podobny do jego i jak on na twarzy zawiązałam chustę z koralikami i kośćmi. Bardziej przypominam Ziemiankę. Nie będę celem, bo nie wiedzą jak wyglądam.
***
Obudziłem się zamknięty w klatce. Pośród wielu innych klatek z Ziemianami. Nie. Nie. Nie. Muszę się wydostać. Zacząłem szarpać drzwiczki klatki i kłódkę.
-Shof op. Emo hon daun mou yujon*. - Nie zrozumiałem dokładnie co mówiła kobieta w klatce obok. Coś o tym, żebym się uciszył. W tej chwili nie potrafiłem przypomnieć sobie podstaw Trigu.

CZYTASZ
It's Our Home |The100|
FanfictionKsiążka pisana na podstawie serialu The 100. Dużo podobieństw na początku nie znaczy przerysowanie całego serialu na opowieść. Rozwój akcji jeszcze zaskoczy.