18. Szpieg doskonały cz.2

157 4 1
                                    

Weszliśmy powoli do wioski. Widok był okropny. Wszystko płonęło. Budynki były zawalone. Ludzie martwi lub ranni. Krzyczeli, płakali. Ogień trawił ludzi, zwierzęta i budynki. Potworny widok. Po chwili ruszyliśmy biegiem do pomocy w wydostaniu ludzi i opatrzeniu rannych.

-Abby. Co tu robisz? - Spytałam widząc ją tu. Podeszłam i zaczęłam pomagać jej opatrywać rannego chłopca. Był nieprzytomny, ale wciąż żył.

-Wyruszyłam na spotkanie. Clark nie będzie mi mówić gdzie mam iść, a gdzie nie. To ja reprezentuje Camp Jaha. Nie ona. Lexa może ją szanować, ale ... ja jestem Kanclerzem.

-Kiedy przybyłaś?

-Na parę minut przed rakietą.

-Widziałaś Clark? Przyjechała tu przede mną.

-Nie. - Odpowiedziała po chwili ciszy.

-Kłamiesz. - Powiedziałam cicho.

-Jak śmiesz?

-Dowiedziałyśmy się o rakiecie. Clark ruszyła pierwsza. Sądziłam, że ich ostrzeże. Wyruszyłam pięć minut po niej. Ale wzięliśmy dłuższą trasę by dojść z innej strony. By wywabić wojowników tak by ten człowiek się nie zorientował.

-Słyszałam to zamieszanie. Ziemianie krzyczeli coś o zabiciu koczowników.

-Tak. Inaczej się nie dało. Gdyby Clark powiedziała ... uratowalibyśmy więcej osób. I tak przybyłam w ostatniej chwili. Za późno. Trzeba było wybrać szybszą trasę ...

-Vi. Nie obwiniaj się. Zrobiłaś więcej niż moja córka. Uratowałaś ponad połowę armii. Z tych co zostali połowa też przeżyła. Rozejrzyj się. Gdyby nie ty ... ofiar byłoby znacznie więcej.

-Przeniosę go po za mury wioski. Tam będzie bezpieczniejszy. Zajmij się kolejnymi. - Powiedziałam biorąc chłopca na ręce. - Riri! Osha! - Krzyknęłam do młodych wojowniczek z Trishanakru.

-Tak? - Spytała rudowłosa.

-Osha Zbierz opatrzonych po za murami. Ty będziesz ich pilnować. - Powiedziałam i położyłam chłopca pod drzewem. Odwróciłam się i weszłam ponownie na zgliszcza wioski. Ten widok mnie paraliżuje.

***

-Ostrożnie. Może się zawalić. - Powiedziałam widząc jak Lincoln zeskakuje ze szczątków budynku na gruzowisko.

-Są na dole. - Odpowiedział i próbował podnieść kawał ściany.

-Słyszycie kogoś? - Spytała Abby.

-Abby! - Podbiegła do niej Marika Mayers. Młodsza siostra Tony'ego. Odkąd ziemianie porwali jej brata zaczęła kręcić się blisko Elity Libertad. Czyli mnie, Vi, Bella, Ashtona, Murphy'ego. Mówili mi, że jako pierwsza krzyknęła, że pójdzie gdy Vi ogłosiła, że Heda wzywa wojowników do oblężenia Camp Jaha. To prawda, że się wyszkoliła. Jesteśmy w tym samym wieku. Ale gdy ja cierpiałam wewnętrznie widząc Lincolna z Raven, ona zachłannie ćwiczyła i stawała się coraz lepsza. Dowódca z Blitmoe, jednej z wiosek klanu Laluny uczynił z niej swoją uczennicę gdy widział jak wraz z przyjaciółmi trenowała w dzień zanim złapano Finn'a. A z kolei jej najlepszą przyjaciółkę Ellen McMilan przysposobiła sobie dowódczyni wioski Rockett. Obie są potężnymi wojowniczkami. Ja przy nich to miernota. - Jestem pewna, że Clark na pewno żyje. Znajdziemy ją. - Powiedziała spokojnym głosem.

-To Indra! Żyję! - Usłyszałam za sobą krzyk Lincolna. Wraz z Mariką i Abby podbiegłyśmy do niego. Gdy ją wyciągał spod gruzów przebudziła się i zaczęła krzyczeć.

-Sen ai daun Ripa! - "Puść mnie Żniwiarzu!" Krzyknęła Indra wyrywając się od niego. Sama wstała i zaczęła się rozglądać po swojej wiosce. Po chwili padł strzał i oberwała w ramię. A zaraz później kolejny i kolejny, lecz tym razem trafione w ziemie.

It's Our Home |The100|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz