°{2}°

89 4 2
                                    

{☀️27 sierpnia 1991☀️}
{poniedziałek}

                                  ~✨7:20✨~
°{Dom Smith} °

Obudziły mnie wrzaski mojego brata. Schowałam twarz w poduszce. Zadawałam sobie jedno głupie pytanie.

💭Czemu on się tak drze?! 💭

-Zamknij się! Ja chce spać! Levi słyszysz!

-Wstawaj młoda! Dziś jedziemy na Pokątną.

Jak usłyszałam ostatnie słowo od razu wstałam z łóżka. Od słoniłam firanki i poszłam po ubrania. Ubrałam dżinsy i zwykłą zieloną koszulę. Rozczesałam moje rude włosy. Zostawiłam je rozpuszczone. Założyłam małe złote kolczyki. Podbiegłam do stolika nocnego, gdzie znajdował się list z listą niezbędnych rzeczy do szkoły. Spakowałam rzeczy do sakiewki.

-Alice, chodź na śniadanie!

Usłyszałam głos mamy wołającej mnie z kuchni. Rozejrzałam się do okoła czy wszystko mam. Zbiegłam po schodach do pomieszczenia gdzie znajdowała się mama i Levi.

-Cześć mamo. - przytuliłam ją.

-Cześć, proszę to dla ciebie.

Podała mi talerz z jajecznicą posypaną szczypiorkiem. Kiwnelam głową na podziękowanie i usiadłam przy stole na przeciwko brata.

-Hej Alice.

-Hej Levi.

-Cieszysz się, że jedziemy na Pokątną?

-Bardzo.

-Dzieci nie gadajcie tam tylko jedźcie. Tata zaraz przyjedzie.

-A gdzie był? - zapytałam pomiędzy kolejną porcją jedzenia.

-Pojechał na chwilę do Ministerstwa po kilka dokumentów. - Odpowiedziała nalewając sok pomarańczowy. W tym momencie wszedł tata.

-Cześć Kochanie. - podtrzedł do mamy i dał jej całusa w policzek.

-Cześć tato. - przywitałam go.

-Cześć dzieci. - nachylił się nad nami i dał mi buziaka w czoło, a brutu poczochrał włosy.

-No córeczka tatusia. - oburzył się Levi.

- No a jak. - uśmiechnęłam się.

-a wy jak zwykle.- odpowiedział ojciec siadając do stołu.

-Mogę iść na chwilę do Whit'a?

-Możesz wypuścić konie bo zapomniałem. Wypujemy herbatę i cie zawołamy. - oznajmił tata. Wybiegłam z domu do stajni. Podeszłam do boksu mojego konia.

-Siema stary. - pogłaskałam go po chrapie. - Nie pojedziemy teraz na jazdę. Jak przyjdę to pojedziemy nawet jagby to był by wieczór. - przytuliłam się do jego odmianki na łbie. Wypuściłam konie na pastwisko. Wsiadłam na Whit'a i pogalopowałam na nim do reszty konii. Czułam że jedzie szybciej niż tak jak było na treningach ale o dziwo łatwiej mi było złapać równowagę. Czułam wiatr w włosach. Przebiegłam z nim całe pastwisko.

                              ~✨10:23✨~
°{Ulica Pokątna} °

Byłam tu co rok od trzech lat, ale zawsze robi na mnie to samo wrażenie. To miejsce było przepełnione magią.

-Mamo mogę iść sam? - zapytał Levis.

-Dobrze, tylko pamiętaj nie bież najdroższych rzeczy. I nie kupuj nowej miotły bo tamta ci starczy. To my idziemy z Alice. - oznajmiła miłym głosem.

×°Nie Zapomnij o Mnie°× {Fred Weasleya} Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz