<Część 7>

4.2K 183 44
                                    

<------------------------------------------------------>

Po zobaczeniu mojego gestu, alfy parsknęły śmiechem, a mnie dopadł lekki rumieniec. Chłopaki jeszcze chwilę pogadali, gdy na korytarzu rozbrzmiał dzwonek, mówiący, że pora na kolejną lekcję.

*Time skip: po lekcjach*

Wychodziłem ze szkoły z Heido trzymając nasze palce splecione ze sobą. Nagle chłopak przystanął:

-Mam dla nas na dzisiaj plany, chłopaki już wszystko wiedzą, ale musisz mi zaufać.

Spojrzałem na niego trochę zmieszany, ale przytaknąłem.

-Dobrze, to musisz zamknąć oczy- z chwilą niepewności zamknęłam oczy.

Chłopak pewniej chwycił moją dłoń i zaczął prowadzić mnie w nieznanym mi kierunku. Po kilkunastu minutach dźwięk aut zastąpił śpiew ptaków i zapach lasu iglastego. Po kolejnych minutach spaceru na ślepo w końcu Heido pozwolił mi otworzyć oczy i stanąłem jak słup soli.

-Ymm... Motoko, wszystko dobrze?- zapytał niepewnie.

-Jest... wspaniale.- powiedziałem oszołomiony widokiem.

Otworzyłem oczy i zobaczyłem ładnie nakryty stół ze świeczkami, dwa krzesła, a w okół porozrzucane są płatki róż. Zaproponował bym usiadł, (nawet wsunął mi krzesło, bosze, jaram się jak jakaś nastolatka) a sam zniknął z mojego pola widzenia za drzewami. Po chwili wrócił trzymając w ręce koszyk piknikowy, wyjął z niego 2 talerzyki z plackiem z owocami leśnymi. Jeden z nich postawił przede mną, a drugi po przeciwnej stronie stołu, siadając tam.

Siedzieliśmy, śmialiśmy się i żartowaliśmy, tak nam minęło do wieczora. Gdy słońce już zaszło, a gwiazdy i księżyc pojawiły się na niebie, Heido wstał, niepewnie chwycił moją dłoń, a ja  żeby dodać mu pewności delikatnie ją ścisnąłem. Jego lewy kącik ust uniósł się, tak jak na naszym pierwszym spotkaniu, to właśnie wtedy się w nim NA PEWNO zakochałem. Chwycił moją dłoń pewniej, przez co wstałem, a on zaczął mnie prowadzić w znowu, nieznanym mi kierunku.

Kiedy szliśmy, las z każdym krokiem się przerzedzał, a po chwili byliśmy na miejscu gdzie ich w ogóle nie było, za to było małe jeziorko i koc rozłożony na mchu. Podeszliśmy i położyliśmy się na kocu. 


-Dzisiaj jest noc spadających gwiazd.- wyszeptał mi na ucho Alfa, a w moich oczach pojawiły się iskierki.


Leżeliśmy tak od kilku godzin, a ja się wtuliłem w jego tors, a on objął mnie ramieniem. Nie wiem kiedy, ale oboje po jakimś czasie odpłynęliśmy w krainę Morfeusza.



<------------------------------------------------------>


Przygarnięty Α/B/Ω  |BL|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz