6. Obszar, do którego nie dociera światło

624 102 49
                                    

Przez kilka miesięcy w ogóle nie miałam weny na pisanie, ale ostatnio dostałam dużo serduszek i komentarzy pod tym fikiem, więc pierwszy raz od dawna miałam chęć skończenia i dodania tego rozdziału 🥺

[Liczba słów: 1878]

— Komatsu Nana — przedstawiła się dziewczyna. Patrząc na nią z bliska, blondyn zwrócił uwagę na kilka małych pieprzyków dodających jej twarzy charakteru. Nim nastolatek zdążył podać jej swoje imię, dziewczyna znów zabrała głos. — Przysłał mnie Hoseok. Powiedział, że potrzebujesz pomocy przy przygotowaniu do walki z Jeon Jungkookiem.

Fakt. Taehyung desperacko potrzebował pomocy. Nawet jeśli jakaś nieznajoma dziewczyna włamała mu się do pokoju, chłopak nadal był niezmiernie wdzięczny swojemu współlokatorowi za znalezienie mu trenera. Nie spodziewał się jednak, że stanie się to tak szybko. Nadal był nieco skołowany całą tą sytuacją, ale starał się to ukryć, zakładając na twarz przyjazny uśmiech.

— Tak — odpowiedział — Byłbym naprawdę wdzięczny, jeśli zechciałabyś mnie trenować. — mówiąc to uprzejmym tonem, zrobił mały, szybki ukłon w geście podziękowania.

— Okej, to zbieraj się — powiedziała bezceremonialnie, po czym odwróciła się na pięcie w stronę drzwi, wprawiając przy tym niechcący swojego grubego kucyka w ruch. Blondyn w porę odchylił głowę do tyłu, unikając grubego pęku włosów, który przeleciał zaraz przed jego twarzą. Zamrugał parę razy oczami skołowany i nim się obejrzał, Nana już wychodziła.

— Czekaj! — krzyknął za dziewczyną — Ale, że teraz? Nie możemy tego przełożyć na inny dzień? — wyjęczał. Pomimo tego, że pomoc dziewczyny niesamowicie by mu się przydała, jedynymi rzeczami, o których marzył w tym momencie Taehyung, był gorący prysznic i ciepłe łóżeczko.

Nana zatrzymała się w progu drzwi po usłyszeniu marudzenia blondyna i spojrzała na niego zza ramienia.

— W sobotę masz walkę. Dzisiaj jest poniedziałek. Nie potrafisz ani aktywować swojej mocy, ani walczyć. Słyszałam także, że nawet szczęścia nie masz. Kiedy więc zamierzasz zacząć trenować? — powiedziała monotonnym głosem wypranym z emocji i po chwili znowu ruszyła przed siebie, wychodząc z pokoju.

Taehyung westchnął głośno z grymasem na twarzy. Wydął dolną wargę, z tęsknotą patrząc ostatni raz na swoje łóżko i z bólem serca ruszył za dziewczyną.

— Gdzie idziemy? — zapytał, doganiając brunetkę. Z tego co pamiętał, w akademii znajdowało się kilka punktów treningowych, a największym z nich była hala obok tej, w której odbywały się walki. Miał jednak ogromną nadzieję, że to nie do niej się kierowali, bo jednak to w niej było największe prawdopodobieństwo spotkania Jeona. Tak przynajmniej powiedział mu Hoseok wcześniej, gdy blondyn dopytywał go o najlepsze sposoby na uniknięcie Jungkooka.

— Wynajęłam nam małą salę do treningu — odpowiedziała, na co blondyn odetchnął z ulgą — Na pierwszą lekcję tyle nam wystarczy. — Taehyung zauważył, że dziewczyna mówiła z japońskim akcentem, co by się zgadzało, sądząc po jej japońskim imieniu i nazwisku.

— A czego będziesz mnie uczyć? — dopytał blondyn.

— Głównie uciekania oraz unikania cisów i ognia. — Nastolatek na te słowa spojrzał na dziewczynę, lekko zdezorientowany — Będę szczera, Taehyung. Nie wygrasz z Jeonem. — powiedziała bez emocji — Jedyne co możesz teraz zrobić, to ćwiczyć tak, by nie dać się pokonać w pierwszych pięciu sekundach.

Taehyung miał ochotę się z nią nie zgodzić. W ostatniej chwili ugryzł się jednak w język, pamiętając, do czego poprzednio doprowadziła jego pewność siebie, gdy powiedział Jeonowi, że tym razem nie wygra z nim tak łatwo.

red academy || taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz