3 osóbka
-Mogłam to inaczej zrobić, przepraszam Itachi-sensei!-blondynka kłaniała się i przepraszała mężczyznę za swoje "nieumyślne ratowanie życia".
-Naruko uspokój się, nic się nie stało...
-Ale mogłam ich inaczej uratować tyle sposobów i bym nie zużywała całej czakry.
-Naruko! Użyłaś najszybszego i pierwszego plany jakiego miałaś, więc się uspokój.
Blondynka już nic nie mówiła dalej klęczała i patrzyła w ziemię wsłuchując się w Q, który dodawał jej otuchy ze nic złego nie zrobiła.
-Zacięła się?-spytał Kakashi.
-Rozmawia, poczekamy chwilę i idziemy jeść.
Wszyscy czekali obserwując blondynkę, Genini nie wiedzieli z kim można rozmawiając nie mówiąc. Po chwili wstała przytaknęła głową Itachiemu i ruszyli do Iraku Ramen.
-Itachi-sama?-spytała Naruko po złożeniu zamówienia.
-Hm. (co jest?) (aut. Ach ten Uchichowski język 😂)
-Q przeprasza że spał.
-Yhy? (mówiłem że nic się nie stało.)
-Wiem ale on i tak przeprasza.
-Ty znasz język naszego klanu ????- zawołał młody Uchicha.
-Tak trochę się go nauczyłam.-odpowiedziała spokojnie.
-Patrzcie jedzenie!- zawołał siwowłosy. Znał zasadę co się działo kiedy ktoś nie Uchicha znał ich tajny język. A teraz było ich tylko dwóch.
***
Następny dzień
Naruko
Wczoraj robiliśmy misje rangi D i jak zawsze musieli mieć przeze mnie problemy. Ale no cóż mogę zrobić jestem tylko jako osoba by było tyle ile trzeba osób w drużynie.
Teraz stoimy przed drzwiami Hokage, Sakura jak to miała w zwyczaju otworzyła drzwi na oścież i podlizywała się jej Sasuke-kun.
-Witaj Hokage-sama.-przywitaliśmy się w piątkę.
-Witajcie kochani. Mam dla was kolejną misję rangi C. Mam nadzieję że będzie lepsza niż potrzednia.-powiedzial z zaklopotaniem i do nas się uśmiechnął, sprubowałam się uśmiechnąć do niego i zobaczyć co mi dały moje 2 tygodniowe ćwiczenia.
-Nie tak sztywno a będzie idealnie Naruko.-powiedział Sarutobi również szerzej się uśmiechając.
-Dziękuję Hokage-sama.-ukloniłam się i zaprzestałam uśmiechania.
~Jeszcze trochę a będzie idealnie, wierzę w ciebie mała. - odezwał się o dziwo nie śpiący Q.
~Wiem.
-To na czym ma polegać tą misja?-spytał Itachi.
-Macie zaprowadzić budowlańca do wioski fal. Wpuście go!- do pomieszczenia wszedł mocno podpity facet. Siwiejący z wielkim kapeluszem na głowie. A w ręku butelka sake. Zatkałam nos by nie przywróciły mi wspomnienia.-Panie Tazuno, to będą Pana ochroniarze.
-Te bachory?! Mieli to być shinoby a nie srające w gadzie bachory.
-Panie Tazuno to będzie idealna lekcja dla nich z przectawionych przez Pana informacji.