Afiya zaczęła wrzeszczeć ze strachu. Ujrzała nieruszającą się Zarinę.
Pobiegła czym prędzej do domu. Zaczęła szukać telefonu. Na ścianie przywieszony był telefon stacjonarny, szybko wykręciła 112.
-Centrum Powiadamiania Ratunkowego. Operator numer 312. Słucham.
-Moja, moja Pani. Pani Zarina, ona leży w klombie w ogrodzie. Nie wiem co jej jest, boję się, pomóżcie jej!
-Proszę, podaj adres.
-Van Riebeeck St 35A BrackenFell.
-Pogotowie będzie za 15 minut. Czekaj przy wjeździe do domu. Następnie zaprowadź ratowników do miejsca, w którym jest kobieta.
I wcisnęła czerwoną słuchawkę.
Dziewczynka czym prędzej poszła na chodnik i wyczekiwała przyjazdu karetki.-Dzień dobry. Dziewczynko, zaprowadź nas szybko do kobiety.
Afiya wskazała drogę.
Gdy dotarli do klombu, dziewczynka ujrzała ze zdumieniem.
Zarina stała i podlewała kwiaty wężem ogrodowym.
-Dziewczynko, czy to ta Pani? - zapytali ratownicy.
-No tak, jeszcze przed waszym przyjazdem Pani leżała w tym klombie. I nie ruszała się, przysięgam, że tak było!
-Hahah, ależ te dzieci mają bujną wyobraźnię! - zaśmiała się Zarina.
-W takim razie na nas pora. Następnym razem dziewczynko nie dzwoń niepotrzebnie do służb.
Może niech Pani poda jej jakieś leki uspokajające. - powiedział ratownik z śmiechem na ustach oraz puszczając "oczko" do kobiety.
-Ale ja mówię prawdę, tak było! - wykrzykła Afiya, gdy ratownicy odchodzili do karetki.
-Afiyo, nie wiem co Ci się przewidziało w główce, ale ja cały czas byłam w ogrodzie i pielęgnowałam kwiaty. Wyszłam, gdy zasnęłaś. Miałam wtedy czas, by zająć się ogrodem.
Dziewczynka rozpłakała się. Nie wierzył jej nikt, jednak była pewna, że nie przewidziało się jej to.Wieczorem, gdy Zarina przygotowywała kolację, dziewczynka rozglądała się po kuchni, myśląc o sprawie, która się dziś wydarzyła. Nie wiedziała, jak do tego doszło. Czy to jest jakaś tajemnica, czy jednak się myli i dostała halucynacji? Nie wiedziała, czuła się zagubiona.
-Proszę bardzo, smacznego. - podała talerz z kanapkami oraz malinową herbatę.
-Dziękuję. I mam pytanie do Pani. - powiedziała z niepewnością dziewczynka.
-Słucham Cię.
-Bo wcześniej Pani powiedziała, że to nie był dobry czas na rozmowę o moich rodzicach, dlatego może teraz Pani by mi powiedziała, czy wie co się z nimi dzieje i gdzie są?
-Afiyo myślę, że najwyższy czas, abyś położyła się spać. To był emocjonujący dzień. - wyszła z kuchni, perfidnie gasząc światło.
Dziewczynka westchnęła z zrezygnowaniem. Dokończyła jeść kolację, a następnie poszła przygotować się do snu.Było ciemno. Noc. Zegarek wskazywał 2.00 w nocy. Ciszę przerwał dźwięk dzwoniącego telefonu.
Afiya rozbudziła się i wytężyła słuch. W korytarzu Zarina rozmawiała:
-Zrozum, że nie można jej o tym powiedzieć. Cała prawda wyjdzie na jaw.
-Dobrze wiesz, że jeśli tego nie zrobisz, to wiesz co Cię czeka! - wydobył się krzyk ze słuchawki.
-To sam jej o tym powiedz. Przyznaj się co im zrobiłeś. - odpowiedziała kobieta i odłożyła słuchawkę.
Afiya zaczęła myśleć o co może chodzić. Jakie problemy ma pielęgniarka?
Potężne.
Rankiem, gdy słońce świeciło przez okna oślepiając oczy, dziewczynka obudziła się.
Wstała z łóżka, poszła do kuchni słysząc odgłosy mycia naczyń. Przywitała Zarinę ciepłym ,,dzień dobry". Pielęgniarka niechętnie odpowiedziała i dodała:
-Afiyo, ja za 30 minut jadę do pracy. Jestem potrzebna do następnych pacjentów. Służba zdrowia jest już na wykończeniu. Okazało się, że zaczęła panować zaraza w dzielnicy BellVille. Szpital nie ma już miejsc i nasz postanowił przyjąć pacjentów. Jest ich co raz więcej. Ty w tym czasie zajmij się czymś pożytecznym i bądź grzeczna. W lodówce w małym garnku jest zupa, jeśli zgłodniejesz to sobie ją odgrzej. Miłego dnia.
-Dobrze, będę cierpliwie za Panią czekać.
Zarina wsiadła do auta i wyjechała spod domu. Zostałam sama. Pomyślałam, że dobrym pomysłem będzie poczytać sobie jakąś książkę. Z pewnością Pani miała jakąś w domu. Byle, żeby czymś się zająć. Poszłam do salonu, lecz tam nie było nawet jakichkolwiek czasopism.
Postanowiłam, że zajrzę do wielobarwnych drzwi. Myślę, że pielęgniarka nie rozzłości się, że tam weszłam. Szukam książki.
Nacisnęłam klamkę pierwszych, drewnianych drzwi pokrytych bluszczem. Jednak nic z tego. Drzwi były zamknięte.
Skierowałam się do drugich obok, oślepiających swoim blaskiem metalowych drzwi.
Nacisnęłam klamkę, weszłam do środka.
I wtedy urwał mi się film.