Rozdział 4

110 5 0
                                    

Obudziłam się równo z budzikiem. Niechętnie wstałam z łóżka i przeciągnęłam się. Ponownie odnoszę wrażenie, że wydarzy się dziś coś złego. Sama nie potrafię wyjaśnić dlaczego czuje się właśnie w ten sposób. Najpierw „wypadek" Jay'a, a teraz to. Co jeszcze los dla mnie uszykował ?

Pogoda za oknem nie była najlepsza. Całą noc padało, a co jakiś czas na niebo rozświetlał piorun. Teraz patrząc przez okno wszystko było szare. Świat jakby pozbawiony kolorów. Wilgotne powietrze, mokra trawa i wszystko dookoła. Ogromne kałuże na drodze nie ułatwiały spaceru przechodnią. Pogoda tak samo jak moje dzisiejsze samopoczucie nie jest w najlepszym stanie. Ze stresu co skrywa przede mną dzisiejszy dzień rozbolał mnie brzuch. Czułam jak w płucach brakuje mi powietrza, zwinnym ruchem sięgnęłam po inhalator i z ulgą zaciągnęłam się powietrzem. Nienawidzę tej choroby..

Leniwie wstałam z łóżka i zakładając ciepłe różowe kapcie zeszłam na dół po schodach gdzie po kuchni krzątała się moja rodzicielka, która widocznie zbierała się już do pracy.

— o już nie śpisz — uśmiechnęła się promiennie — jak się czujesz ? - spojrzała na mnie z troską w oczach. Pewnie słyszała mój cholerny kaszel.

— mamo.. mogę nie iść dzisiaj do szkoły ? — zapytałam niepewnie spoglądając na kobietę.

— Dlaczego ? Źle się czujesz ? Coś cię boli ? — podeszła do mnie i spojrzał na mnie badawczo.

— nie, nie... po prostu, dziwnie się czuje — mruknęłam i wzruszyłam ramionami.

— coś cię boli, tak ?

— nie.. czuje się dobrze, tylko... mogę dzisiaj zostać w domu ? — spojrzałam na nią błagalnie.

— Yoonie skoro dobrze się czujesz to czemu chcesz zostać w domu ? Nie dramatyzuj wiem, że ci się nie chce, ale trzeba chodzić do szkoły — uśmiechnęła się bojaźliwie i poklepała mnie po ramieniu — zbieraj się, bo się spóźnisz. Widzimy się wieczorem słońce, kocham cię — pocałowała mnie w czubek głowy i wyszła z domu. Westchnęłam zrezygnowana i wróciłam na górę. Dlaczego chociaż dzisiaj nie mogłam zostać w domu ? Ona zawsze znajduje wymówki..

Wzięłam szybki odświeżający prysznic i założyłam mundurek. Na stopy wsunęłam czarne długie skarpetki za kolano i założyłam buty. Wzięłam plecak i wyszłam z domu. Rozłożyłam parasol i powolnym krokiem skierowałam się do szkoły. Znowu te głupie uczucie. Przystanęłam w miejscu i rozejrzałam się wokół siebie. Nic. Nikogo nie było. Prychnęłam pod nosem i ruszyłam dalej. Co się ze mną dzieje ? Wariuje już czy jak ? Cały czas, codziennie, bez przerwy czuje, że ktoś mnie obserwuje. Coraz bardziej i bardziej. To przerażajace. Z każdym dniem jest coraz gorzej. Wydaje mi się, że ten cień jest tuż za mną. Nie ważne gdzie bym nie była on jest obok. Jak prześladowca, dręczyciel, obserwator. Bacznie obserwuje każdy mój krok, mój ruch. Czego bym nie zrobiła on o tym wie. To się robi chore..

Po kilku minutach byłam pod budynkiem szkoły gdzie czekała już na mnie Suri.

— no wreszcie jesteś — przytuliła mnie — długo każesz na siebie czekać — zaśmiała się delikatnie, a ja odwzajemniłam uścisk — opowiadaj jak z Jay'em — dodała spoglądając na mnie.

— Jay czuje się lepiej bynajmniej tak mówi — westchnęłam — ma złamaną nogę i jest cały poturbowany — powiedziałam smutno.

— ale.. wyjdzie z tego przecież — dodała pocieszająco.

— no tak, ale.. zastanawia mnie kto to zrobił i dlaczego ? — przegryzłam wargę.

— może ktoś był zazdrosny ? Przeważnie jak chłopaki się biją to nie znajdują się potem w szpitalu, a to naprawdę musiał zrobić ktoś.. sama nie wiem.. z nienawiści ? Pobić kogoś, aż tak ? — pomachała głową na boki.

— nie wiem już co mam o tym myśleć — powiedziałam zrezygnowana wchodząc do sali. Zajęliśmy miejsca i czekaliśmy na dzwonek — ale.. jest coś co muszę ci powiedzieć — zaczęłam niepewnie.

— co jest ? Coś się dzieje ? Źle się czuje ? Nie masz inhalatora ? — zaczęła panikować.

— nie, nie spokojnie — uspokoiłam dziewczynę — chodzi o to, że nie raz czuje się jakby ktoś mnie obserwował — wykrzywiłam usta w grymasie.

— huh ? Jak to ? Co masz na myśli ? — dziewczyna zmarszczyła brwi.

— po prostu czuje jakby ktoś mnie śledził krok w krok — westchnęłam — mogę opisać go jak cień, zawsze jest obok. To przerażajace

— napewno o to chodzi ? Mówiłaś o tym mamie ? — zapytała Suri.

— kiedy ? Jej nigdy nie ma w domu — mruknęłam.

— może po prostu naoglądałaś się za dużo filmów —zaśmiała się lekko.

— na początku też tak myślałam, ale ile mogę się tak czuć ? Dzień ? Dwa ? A to trwa już kilka miesięcy — nabrałam powietrza z inhalatora — po prostu to nie jest normalne, okej ? — spojrzałam na nią.

— więc myślisz, że ten „cień" pobił Jay'a, tak ? — zapytała.

— mogło by tak być, ale już sama nie wiem — machnęłam ręką. Naszą rozmowę przerwał dzwonek na lekcje. Nauczycielka weszła do sali i zaczęła prowadzić nudną jak zawsze lekcje.


— więc widzimy się jutro w szkole — powiedziała Suri kiedy wyszłyśmy na zewnątrz.

— taak — mruknęłam i przytuliłam dziewczynę.

— a ty jak wrócisz powiedz mamie o tym co się dzieje, nie bagatelizuj tego — powiedziała z uśmiechem — i zadzwoń do mnie jak będziesz już w domu — dodała na odchodne. Pomachałam dziewczynie na pożegnanie i skierowałam się w stronę domu. Nie padało już, choć było jakoś dziwnie ponuro. Nie było, ani krzty słońca, tylko ciemne i gęste chmury. Wiatr rozwiewał moje włosy na różne strony, ale jakoś nie bardzo mi to przeszkadzało. Chciałam jak najszybciej dotrzeć do domu. Przyspieszyłam kroku i chcąc skrócić drogę poszłam na skróty. Przechodząc przez park usłyszałam za sobą szelest. Przerażona spojrzałam się za siebie nie zatrzymując się. Moja wyobraźnia zaczyna wariować. Nagle poczułam, że na kogoś wpadłam. Wysoki, zamaskowany mężczyzna.

— p-przepraszam — wyjąkałam kłaniając się. Mężczyzna nie odezwał się słowem, nie ruszył się o milimetr. Patrzył na mnie i nic nie mówił, tylko patrzył.. Przełknęłam gule w gardle i cała roztrzęsiona chciałam go wyminąć, ale chwycił mnie mocno za ramie. Czułam jak łzy zbierają mi się do oczu — c-co P-pan robi ? — załkałam próbując się wyszarpnąć, ale nic z tego. Wzmocnił uścisk przybliżając mnie do siebie. Dłonią przejechał po moim policzku, a kciukiem starł łzy. Nieświadomie poluzował uścisk, a ja odepchnęła go z całej siły i zaczęłam biec przed siebie. Czułam jak tracę dech. Pociągnął mnie za plecak i zdjął go ze mnie odrzucając za siebie. Czułam, że jest zaraz za mną i jeśli chociaż na chwile zwolnię złapie mnie. Zaczęłam kaszleć i dławić się własną śliną. Poczułam tylko jego lodowate dłonie wokół mjej tali. Zaczęłam się szarpać i krzyczeć. Ostatnie co pamiętam to jak przykłada mi chusteczkę do ust, a ja zrobiłam się senna. Słyszałam jego niski i szorstki śmiech. Podniósł mnie i przerzucił przez ramie. Wsadził mnie do jakiegoś samochodu.. więcej nie pamiętam, odpłynęłam..

Tamte dni, tamte noce | Min Yoongi Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz