Rozdział 3

113 4 1
                                    

Martwię się bo od wczoraj Jay się nie odzywał. Przecież miał napisać jak wróci do domu. Ahh.. może był zmęczony i poszedł odrazu spać ? No, ale czemu rano nie odpisał ? Nie zadzwonił, ani nic. Martwię się o niego. Może coś się stało ?

Wstałam z łóżka i wzięłam szybki prysznic. Osuszyłam się ręcznikiem i założyłam mundurek. Zrobiłam lekki makijaż, wzięłam plecak i zeszłam na dół. Mamy już nie było, tak jak podejrzewałam. Wzięłam śniadanie, które mi uszykowała i zażyłam leki. Od urodzenia choruje na astmę. To jest bardzo męczące. Czasami dusze się bez powodu i najmniejszego wysiłku. Będąc przed budynkiem szkoły zauważyłam Suri. Podbiegłam do niej i przytuliłam ja na powitanie.

— opowiadaj jak randka — uśmiechnęła się.

— było cudownie — rozmarzyłam się — ale Jay od wczoraj się nie odzywa — powiedziałam smutno spuszczając wzrok na swoje buty.

— dlaczego ? — spojrzała na mnie nie zrozumiale.

— miał napisać kiedy będzie w domu, ale do teraz nie daje żadnego znaku życia — mruknęłam - zaczynam się martwić — westchnęłam głęboko.

— hm.. może coś się stało ? — zasugerowała.

— właśnie o to chodzi. Martwię się — westchnęłam.

— przepraszam ty jesteś YoonJi, tak ? —
podeszła do nas kobieta średniego wieku. Wyglądała na przygnębioną.

— em.. tak to ja. Czy coś się stało ? — zapytałam grzecznie uważnie przyglądając się kobiecie.

— jestem mamą Jaebeom'a — oznajmiła smutno, a z jej oczu poleciało kilka łez — Jay jest w szpitalu, wczoraj został pobity — rozpłakała się.

— a-ale jak to ? — powiedziałam zmartwiona. Nie. To nie możliwe — w jakim szpitalu leży ? Czy wszystko z nim w porządku ? — załkałam.

— tak kochana, Jay czuje się już lepiej — uśmiechnęła się pocieszająco przez łzy - rozmawiałam z nim dzisiaj rano mówi, że czuje się już dużo lepiej

— czy ja będę mogła do niego iść ? — zapytałam niepewnie przegryzając wargę ze zdenerwowania.

— jeśli będziesz chciała przyjadę po ciebie po szkole i pojedziemy razem — uśmiechnęła się słabo.

— dobrze — ukłoniłam się — do zobaczenia — pożegnałam się z mama Jay'a.

— jak to został pobity ? — zdziwiła się Suri.

— przecież.. odprowadził mnie.. po 10 minutach powinien być już u siebie — zaczęłam przygnębiona — to nie możliwe — mruknęłam pod nosem.

— poczekaj, zastanów się. Może ktoś was śledził ? Albo jakiś zazdrosny były ?

— Jaki zazdrosny były ? — syknęłam z politowaniem.

— więc ktoś mógł was śledzić — powiedziała, a bardziej stwierdziła poważnie dziewczyna.

— nawet o tym nie mów; na samą myśl o tym przechodzą mnie dreszcze — wzdrygnęłam się. Ale dziewczyna mogła mieć racje. Co jeśli rzeczywiście ktoś nas śledził ? Ten cień, który za mną chodzi... trwa już kilka miesięcy. Może ktoś naprawdę zrobił krzywdę Jay'owi ? Ta myśl mnie przeraża.

Nie mogłam na niczym się skupić. Cały czas myślałam o chłopaku, albo o tym kto mógł to zrobić. Nie potrafię tego racjonalnie wyjaśnić. Zaczynam się bać i to nie na żarty. Jeśli ten ktoś kto mnie śledzi stoi za pobiciem Jay'a.. to już nie jest zabawne. Co jeśli posuwanie się do bardziej radykalnych kroków ?

Wychodząc ze szkoły wzięłam inhalator i zaciągnęłam się tlenem. Westchnęłam głęboko. Przed budynkiem szkoły stała już mama Jay'a. Wsiadłam z kobietą do samochodu i pojechałyśmy do szpitala.

— Jay mówił mi, że jesteście razem — zaczęła w połowie drogi do szpitala.

— tak.. od wczoraj — mruknęłam smutna wpatrując się w widok za oknem.

— Jay bardzo się cieszył na spotkanie z tobą. Kiedy jest w domu cały czas rozmawia o tobie — uśmiechnęła się co odwzajemniłam. Dojechaliśmy na miejsce, a ja odrazu pobiegłam do sali, w której leży Jay.

— o jezu.. — zakryłam usta dłonią na widok chłopaka. Miał złamaną nogę i był cały poobijany — nic ci nie jest ? Coś się boli ? Jak się czujesz ? Tak bardzo się martwiłam o ciebie ! — powiedziałam prawie płacząc. Przytuliłam delikatnie chłopaka, aby nie zrobić mu krzywdy.

— wszystko okej, już nie płacz — szepnął delikatnie ujmując moją twarz w dłonie i musnął delikatnie moje usta — nic mi nie będzie — uśmiechnął się słabo.

— jak ? Jak to się stało ? — usiadłam na krześle obok łóżka i chwyciłam chłopaka za dłoń.

— nie za bardzo pamiętam - zaczął się zastanawiać — ale to był jakiś facet, nie pamiętam twarzy był zamaskowany — dodał krzywiąc się na samą myśl o tym zdarzeniu.

— mam nadzieje, że szybko go złapią — powiedziałam z nadzieją — ile będziesz w szpitalu ? — zapytałam spoglądając na bruneta.

— lekarze mówią, że dobry tydzień pod warunkiem, że nie będzie powikłań — uśmiechnął się.

— masz szybko wracać do zdrowia — uśmiechnęłam się.

Wieczorem wróciłam do domu. Tak jak zawsze mamy jeszcze nie było. Zamknęłam drzwi upewniając się, że napewno nikt ich nie otworzy i zwróciłam się do kuchni. Sprawnie wyjęłam obiad z piekarnika i odgrzała wykładając bulgogi na talerz. Zasiadłem przy stole w kuchni i grzebałem pałeczkami w jedzeniu ciagle myśląc o wszystkim co wydarzyło się w przeciągu zaledwie 2 dni. Racjonalnie myśląc; ktoś mnie śledzi od kilku miesięcy.. potem kiedy spotykam się z Jay'em zostaje pobity prawdopodobnie przez tego kogoś. Tylko pytanie.. dlaczego ? Dlaczego ten cień uprzykrza mi życie ? Po co to wszystko robi ? Na te pytania nie znam odpowiedzi...



———————————————-
I jak się podoba ? 💜
Cisza przed burzą 🥺

Tamte dni, tamte noce | Min Yoongi Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz