Rozdział 7

202 19 0
                                    

Po wyjściu Mamoru atmosfera w ogrodzie świątyni Hikawa zdawała się być jeszcze bardziej napięta.
Dwaj młodzi mężczyźni skupili się wokół Seiyi, jakby chcąc go pilnować. Ami wycofała się i stanęła samotnie pod jednym z drzew. Minako natomiast zdawała się zagubiona, gdy chciała zbliżyć się do chłopców, piorunujące spojrzenie części z Czarodziejek powstrzymało ją i stanęła w pół kroku. Zacisnęła dłonie na brzegu swej pomarańczowej spódniczki i usiadła na najbliższym krześle, pozostając w połowie drogi między głównym stołem a miejscem, w którym stali mężczyźni.

Chibiusa obserwowała swoje ciocie, nie rozumiejąc powodów ich postępowania. Wcześniej myślała, że wraz z nieznajomymi są paczką przyjaciół, a teraz wyglądali bardziej na wrogów. I po co czekali do północy? Już kilka razy młoda księżniczka zamierzała podejść do zebranych, ale bała się, że wtedy nie pozna prawdy. Uzbroiła się w cierpliwość i otuliła ramionami. Powoli zapadała noc.

Chibiusa ziewnęła cicho, spoglądając przed siebie, od kilkunastu minut praktycznie nic się nie zmieniło. Atmosfera zdecydowanie nie była przyjemna. Czuła się bardziej, jakby właśnie czekała na wykonanie wyroku. Wtedy jednak odezwał się ten najwyższy, z którym wcześniej rozmawiała ciocia Ami. Chibiusa nadstawiła uszu ciekawa przebiegu wydarzeń.

- Niedługo wybije północ - powiedział brązowowłosy, odsuwając się od pozostałych - na nas już pora.

- No wreszcie - westchnęła Haruka.

- Idziemy na dach? - spytała Michiru.

- Wystarczy polana - odpowiedział ten o srebrnych włosach - tu obok będzie dobrze, to mówiąc wskazał na trawnik, znajdujący sie za drzewami wiśni.

- O żesz - sapnęła Chibiusa ponownie wspinając się na starą wiśnię - jak dobrze, że Uran zbudowała mi domek na drzewie.

Księżniczka obserwowała, jak wszyscy zmierzają w stronę polanki. Haruka wskazała na Seiyę, by szedł pierwszy, co księżniczka odebrała, jako prowadzenie na szafot skazańca. Lecz czemu jej ciotka zachowywała się jak kat?

Reszta udała się tuż za nimi. Jedynie ciocia Minako pozostała w tyle wraz z tym o srebrnych włosach.

- Yaten-kun - zaczęła Aino drżącymi z emocji głosem.

- Ciii Mina - odparł chłopak - wszystko będzie dobrze.

- Ale ja będę za Tobą tęsknić - westchnęła Minako, a Chibiusa była pewna, że jej ciotka przelewała słone łzy

- Będziesz szczęśliwa, zobaczysz - odparł Yaten, przyciągając ją bliżej i składając pocałunek na jej czole - Nigdy cię nie zapomnę.

Po tej krótkiej wymianie zdań, także ta dwójka dołączyła do reszty.

- Wenus - szepnęła księżniczka, kładąc dłonie na sercu. Ciocia Aino nigdy nie płakała przez chłopca. Przynajmniej nie w przyszłości.

- Już czas - powiedziała Hino, a trzech chłopców stanęło w pewnej odległości przed grupą.

- Pozdrówcie Księżniczkę Kakyuu - powiedziała Ami.

- I przekażcie, że ma Was trzymać w Kinmoku - dodała Tenoh.

- Kinmoku? - powtórzyła Chibiusa, a jej myśli wróciły do lekcji astronomii. Dlaczego nie uważała, gdy Ami tłumaczyła jej podział Wszechświata, Nazwy Galaktyk i Planet. Czy to wtedy słyszała tą nazwę? Czy w takim razie oni nie są z Ziemi?

Myśli księżniczki wirowały z prędkością tysiąca na minutę. Obserwując scenę pożegnania, przeszukiwała swoje wspomnienia, pierwszy raz zła na siebie za lekceważenie nauki.

- Dbajcie o Króliczka - powiedział Seiya, przyciągając uwagę księżniczki - ona nie jest szczęśliwa.

- O to się nie martw Kou - odparła Haruka twardo.

- Zajmiemy się NASZĄ KSIEŻNICZKĄ - dodała Michiru.

- Czeka ją wspaniała przyszłość - zapewniła Hotaru.

- U bok ukochanego męża i wspaniałej córki - zaznaczyła Hino.

- Jak widać, nie ma tam ciebie mała Gwiazdo - dodała Haruka.

- Ważne aby była szczęśliwa - odparł Kou i cofnął się o krok.

Chibiusa obserwowała, jak wszyscy trzej wyjmują coś w rodzaju broszki, miało kształt gwiazdy umieszczonej na odwróconym stożku. Widziała jak trzech mężczyzn unosi je do góry...

W Poszukiwaniu PrawdyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz