38. Walentynki: Część Pierwsza.

397 60 13
                                    

Nienawidziłam walentynek od zawsze i to nie dlatego, że co roku spędzałam je sama. Po prostu według mnie to wszystko było strasznie sztuczne i naciągane. Jeśli się kogoś naprawdę kocha to powinno mu się pokazywać, to codziennie, a nie raz w roku.

Nawet nie miałam zamiaru iść dziś do szkoły, bo nie chciałam patrzeć na całe to gówno. Umówiłam się z Cathy, Dannym i Dylanem w naszej ulubionej kawiarni. Tym razem mogłam sobie pozwolić na wagary, bo przez ostatnie półtora miesiąca bez przerwy się uczyłam i nazbierałam sporo dobrych ocen.

Musiałam się czymś zająć, bo Luke od sylwestra nie odezwał się ani razu. Byłam cholernie zła na niego, bo mógłby dać chociaż jakiś znak, że żyje. Przecież jesteśmy parą i takie zachowanie nie powinno mieć miejsca. Nie mamy po dwanaście lat, żeby robić tak chujowe rzeczy. Zabolało mnie to i przez pierwsze kilka dni było naprawdę źle, jednak później stwierdziłam, że muszę się ogarnąć i wzięłam się za naukę.

Szczerze mówiąc nie wiem co z nami będzie. Nawet o tym nie myślałam, ale jednego jestem pewna. Nie uwierzę jak mi powie, że nie mógł napisać jednego jebanego sms-a.

Cathy w ogóle nie ruszyło to, że Roy od ponad miesiąca się do niej nie odzywał. Powiedziała mi któregoś razu, że nie będzie prosić się o atencję, bo ma swoje zasady i jeśli on ma wyjebane to ona też będzie mieć.

Spojrzałam na zegarek po raz ostatni, a następnie z trudem podniosłam się z łóżka. Była ósma rano, a do szkoły miałam na dziewiątą. Fakt, nie idę do niej, ale nie chce mówić o tym rodzicom więc muszę udawać, że idę.

Wzięłam szybki prysznic, po czym się ubrałam i pomalowałam. Gdy byłam już gotowa do wyjścia postanowiłam jeszcze coś zjeść, bo byłam mega głodna. Pewnie dlatego, że wczoraj przez cały dzień zjadłam tylko jabłko.

– Jak się spało kochanie? – zapytał mój tata, gdy tylko weszłam do kuchni.

To mu się chyba nigdy nie znudzi.

– Pytasz o to codziennie i, codziennie odpowiadam ci to samo. – mruknęłam, uśmiechając się w stronę mężczyzny.

To prawda, od początku stycznia mój tata codziennie pyta mnie jak mi się spało.

– Każda noc jest inna, dlatego pytam codziennie. – powiedział, odrywając wzrok od gazety, którą czytał.

Mój tata był naprawdę przystojnym mężczyzną i nie mówię tego tylko dlatego, że jest moim tatą. Wiele razy widziałam jak co druga kobieta na ulicy się za nim ogląda, a w swojej klinice to już w ogóle nie ma spokoju.

Miał jakieś sto osiemdziesiąt pięć centymetrów wzrostu. Jego włosy zawsze były idealnie ułożone, a twarz była nieskazitelnie gładka. Miał ten sam kolor oczu co ja i chyba tylko to po nim odziedziczyłam. Był też dobrze zbudowany, bo kochał siłownię jak nikt inny i spędzał na niej dużo wolnego czasu. Podobnie jak moja mama nie wyglądał na swój wiek, bo miał czterdzieści jeden lat, a gdybym go nie znała, dałabym mu max trzydzieści pięć.

– Masz rację, ale w moim przypadku każda noc jest taka sama i każdy dzień również. W nocy nie chce mi się spać, a rano nie chce mi się wstać. – zaśmiałam się, na co mój tata machnął ręką i wrócił do czytania gazety.

Wzięłam pierwszą lepszą bułkę ze stołu, bo moi rodzice zawsze rano odwiedzają piekarnie i szybko ruszyłam w stronę garażu. Cathy była już w kawiarni i oczywiście wypisywała do mnie co chwilę, żebym się ruszyła, bo jej się nudzi.

Mówiłam jej wczoraj, że spotykamy się równo o dziewiątej, ale do niej ostatnio nic nie dociera. Naprawdę, od sylwestra jest ciągle jakaś nieobecna co mnie trochę martwi. Próbowałam się dowiedzieć o co jej chodzi, ale ona twierdzi, że wszystko jest dobrze i jak zawsze przesadzam.

MrokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz