Gdy idziecie odwiedzić Twojego przyjaciela.
🍰|Horacy Walsh|🍰
Przekroczyłam próg klasy, w której zazwyczaj odbywają się zajęcia z cukiernictwa. Chciałam dać Horacemu do oceny moje ciasteczka z nowego przepisu. Choć często w swoich opiniach jest dosadny i bardzo surowy, to jestem mu za nie wielce wdzięczna. Dzięki temu szatynowi, jestem w tym lepsza, ponoć.
-Witaj. – powiedziałam z delikatnym uśmiechem stając wprost do prawego boku chłopaka, który właśnie mieszał składniki jogurtowego pound cake.
-Witaj. – był skupiony na mieszaniu. Umieścił miskę blisko fartucha w swoim sztywnym uścisku i nadal utrzymując władze nad trzepaczką, zwrócił się ku mnie.
-Upiekłam nowe ciasteczka, byłabym wdzięczna, gdybyś je ocenił. – mówiłam miętosząc pudełko w dłoniach. Patrzyłam na niego niepewnie, niepodobnie do siebie.
-Dobrze. Mogłabyś mi jedno podać? – zapytał, a gdy kiwnęłam głową, uchylił usta. Z nadzieją na tym ciastku, włożyłam mu je do ust. Wybrałam jedno z mniejszych, by przypadkiem nie nabawił się niedrożności dróg oddechowych za moją przyczyną.
-Lepsze niż ostatnie. Jednak nie czuje w nich Twojego specyficznego stylu. Nie lubisz wiórek kokosowych. – spojrzał na mnie z lekko ściągniętymi brwiami. Ma rację.
-Tak, ale mój przyjaciel lubi. Chciałam byś je poddał ocenie nim mu je dam. – próbowałam się uśmiechnąć, ale czułam, że robię to źle.
-Rozumiem, a sprawdzałaś czy reszta jest przepieczona? – oczywiście, że nie – Dałaś mi mniejsze, ale większe mogą być nadal surowe. – ma rację.
Otworzyłam pudełko pełne kruchych róż z wiórkami, zanurzonych ówcześnie w białej czekoladzie i wyjęłam jedną z tych wielkoformatowych. Horacy spojrzał do pudełka i zacisnął szczękę. Odłożył miskę z ciastem i wziął różę. Przełamał jadalny kwiat i nawet nie musiał próbować. Pokazał mi go. Ku mej radości był przepieczony. To moja ulubiona wersja ciasta.
-Dziękuję za degustację i ocenę. – poprawiłam kosmyk, który wraz ze swoimi pobratymcami uciekał z gorejącego już kuca, niczym ludzie z tonącego statku. – Ja już się będę zbierać. Do zobaczenia Horacy. – odwróciłam się. Myślałam, że niebieskooki powróci do swoich zajęć, jak to zwykle robi, więc bez krępacji zmierzałam ku wyjściu.
– [Twoje imię], zaczekaj. – odwróciłam się na głos chłopaka, który nie był tak jak zawsze bez wyrazu. Dało się w nim coś wyczuć. Po raz pierwszy usłyszałam głos z jego wnętrza. – Pójdę z Tobą. – skinęłam tylko głową. Poczekałam, aż wstawi ciasto do lodówki; miałam nadzieję, że się nie popsuje, zdjął fartuch i wyszliśmy.
Szłam pierwsza, a Horacy podążał krok na mną. Nie wiedział gdzie idziemy, a mnie na samą myśli o tym miejscu, nachodziły niejako nudności.
Stres i ból był tym większy, gdy weszłam przez furtkę cmentarną. Oczy pzaczeły mnie piec, tak jaby ktos zpryskał mi je gazem pieprzowym. Nie zważając na już nic, skierowałam się w stronę alejki, która jest teraz wiecznym powiernikiem prochów mojego przyjaciela.
CZYTASZ
Twoje historie z chłopcami dere!
RomanceOto scenariusze z kilkoma chłopcami o różnych charakterach. Który z tych przystojnych młodzieńców stanie się Twoim ulubieńcem? Wszystkie podobieństwa (o ile jakieś wystąpią) do innych opowiadań czy osób realnych są przypadkowe.