0 5

192 14 0
                                    

- Kto to był?- Pytanie zawisło w powietrzu, dla dziewczyny było ciężkie i nieprzyjemne. Dla chłopaków było to, coś co chcieli wiedzieć... Nie oni musieli wiedzieć.
- Ktoś kogo nie chce pamiętać.- Jak zawsze jej odpowiedź jest wymijająca i nie jasna, ale bądźmy szczerzy każdy się tego spodziewał.
- A coś więcej?- Genda nie chciał tym razem odpuścić, chciał wiedzieć. Dziewczyna już miała się odezwać kiedy usłyszała dziewczyński głos.
- Jej starzy przyjaciele.- Każdy na dźwięk głosu Mako odwrócił się do niej, dziewczyna wpatrywała się w swoje buty, chciała zniknąć.- Wrzucili ją pod auto.- Bramkarz stał dalej blisko niej i słysząc jej słowa spiął się i chwycił dziewczynę za rękę, nie mógł uwierzyć w to co słyszał. Dwója zawodników z akademii wpatrywała się na Mako jakby była kosmitą, to co powiedziała było tak nie realne, że nie mogli w to uwierzyć.
- O czym ty mówisz?- Słowa chłopaka w goglach rozniosły się echem w głowie brązowowłosej dziewczyny, skrzywiła się na jego słowa wydawała się być teraz taka odległa.
- Mówi prawdę.- Potwierdziła słowa Mako, na co chłopcy wydali dźwięk zdziwienia.- Po co tu przyszłaś!- Syknęła jak kot, którym w połowie jest. Była zła na nią jak na nikogo wcześniej, nie chciała jej widzieć.
- Chciałam cię przeprosić...~ Miała płaczliwy ton głosu, na prawdę nie wiedziała co się w tedy stało, ale nie chciała wierzyć w słowa Anabel.- Ja nie wiedziałam, byłam w tedy chora i nie było mnie w szkole, a kiedy wróciłam to Anabel powiedziała mi że miałaś wypadek...- Wzięła głęboki wdech i chciała kontynuować swoją wypowiedź, ale kocica jej nie pozwoliła.
- To nie prawda! Wiedziałaś o wszystkim, wiedziałaś że mój związek z Teylorem to zwykły zakład...- Pierwsza łza popłynęła po policzku, nie chciała płakać ale to bolała jak diabli.- Nic nie zrobiłaś, udawałaś chorą kiedy wiedziałaś, że chcą mi zrobić krzywdę....- Wzięła głęboki wdech i była tak zła, że nie zauważyła, że zrobił się tłum wokół nich.- A kiedy uciekłam, znalazłaś mnie i powiedziałaś im o wszystkim, chciałaś aby dokończyli to co auto spieprzyło, jak stwierdziła Anabel miałam tam zginąć!- Nie panowała nad sobą, łzy spływały po jej policzkach i nie chciały przestać, zrobiłaby wszystko aby nie płakać aby te wszystkie wspomnienia zniknęły.
Cały zespół stał i nie rozumiał co się dzieje, choć rozumieli że Mako zrobiła krzywdę ICH Akashi, nie wiedzieli dokładnie jaką. Słyszeli wszystko co powiedziała obrońca zespołu Raimon, Mako nie była taka nie winna jak chcieli w to wierzyć. Myśleli że kocio ucha jest zazdrosna o to, że w zespole jest jeszcze jedna dziewczyna która też gra, a jak się okazało mylili się.
- Czy to prawda? Mako?- Niebieskowłosy chłopak stał teraz obok Akashi i było mu wstyd za siebie, jeśli faktycznie dziewczyna zrobiła o ty co jest mowa, to kocica jest w tym wszystkim nie winna. Choć mogła powiedzieć o tym im, nie pozwolili by jej dołączyć do zespołu.
- Nie, choć mi pewnie nie wierzycie.- Powiedziała nad wraz spokojnie.- Nic nie wiedziałam, ja raczej w naszej starej grupie trzymałam się bardziej Akashi niż reszty, ale jest tu prawda... Powiedziałam im że jesteś tu.- Rozniósł się krzyk, wszyscy chłopcy krzyczeli jeden przez drugiego. Nie szło zrozumieć ani jednego słowa, wszyscy byli źli na nią.- JA NIE WIEDZIAŁAM!- Krzyknęła z rozpaczą w głosie i uciekła, płakała. Była zła na siebie że uwierzyła Anabel i reszcie, ale nie chciała aby stała się krzywda złotookiej.
Akashi stała i wycierała swoje łzy, które dalej nie chciały przestać płynąć. Westchnęła kiedy poczuła jak ktoś ją do siebie przyciąga, w tych ramionach czuła się bezpiecznie jak nigdy, a zapach perfum powodował u niej nostalgię.
- Akashi w porządku?- Nigdy nie lubiła tego pytania, zawsze te pytanie zadawał jej psychiatra i nie było to szczere pytanie, a tak przynajmniej myśli dziewczyna. Axel jest kimś wyjątkowym w jej życiu i chyba nic tego nie zmieni, był pierwszym który się dowiedział.
- Nie.- Pierwszy raz odpowiedziała z godnie z prawdą, westchnęła i ruszyła do domu. Nie przejmując się że wszyscy idą za nią.
Następny dzień wyglądał tak jak każdy, wstała do szkoły i do niej poszła. Nie czuła się zbyt dobrze, nie spała też smacznie. Choć w jej sercu płonęła determinacja. Nie wiedziała co ma zrobić, jak postąpić? Chciała porozmawiać z swoją ciocią, ale jej nie było, pewnie w pracy się przedłużyło, ale to jest jedyna osoba która będzie w stanie jej pomóc. Ma tyle spraw na głowie, nie daje sobie rady powoli. Zdecydowanie wzięła za dużo na siebie, trening, uczenie gdzie jeszcze się za to nie wzięła, znalezienie rozwiązana w całej sytuacji, oraz doszło jej teraz sprawa z Anabel. Czuła się jakby w głowie miała potok wszystkiego, jej umysł analizował za trzech a i tak nic jej nie wychodzi. Westchnęła i weszła do szkoły, miała ochotę krzyczeć i uciekać, ale nie może wybrała już co zrobić i choć to ludzkie uciekać, to nie tym razem. Szła wolno przez korytarz, do lekcji ma jeszcze chwilkę i musi pomyśleć. Ma plan, ale musi być doskonały aby nic się nikomu nie stało, ma też pomoc w trenerach. Może oni będą w stanie jej pomóc? Odpowiedzieć na pytania bez odpowiedzi? Będzie musiała z nimi dzisiaj porozmawiać, innej opcji nie ma. Zatrzymała się pod klasą, gdzie już dwie drużyny stały i czekały, nie było między nimi podziału, był to miły widok jak każdy rozmawia ze sobą, tak jakby nigdy się nie kłócili. Uśmiechnęła się dość mocno na ten widok, nie rozumie czasami ludzi, walki bez sensu, a przynajmniej ona go nie widzi. Czasami chęć wygranej to nie wszystko, porażki też nas uczą, to właśnie jest pięknę w życiu, nie możemy być pewni o nic, jedyne co możemy to cieszyć sie życiem.
- Akashi!- Kapitan drużyny Raimon machał do niej energicznie, uśmiechając się jak głupi do sera. W takich momentach wie, że zrobiła dobrze, jest na dobrej drodzę do wspaniałej przyszłości, a to przecież najważniejsze.
- Cześć wam.- Była wyjątkowo spokojna, ale chłopcy już zaczeli rozumieć, jak z nią postępować. Nie naciskać, ale zawsze być przy niej, no i przedewszystkim dogonić ją w końcu. Pokazać jej że może na nich liczyć, nie ważne z jakim problemem się mierzy. To nie ma zaczenia dla nich, chcą jej szczęścia. A skora cieszy się kiedy może im pomóc to będą się jej słychac.
- Wyspana?- Brązowowłosy chłopak uśmiechnął się do niej, stał na przeciwko i wpatrywał się w jej oczy. Dzisiaj wyjątkowo się mieniły, trochę od łez, smutku, małego szczęścia oraz determinacji. Wyglądało to w miarę dobrze, choć te nie pozytywne uczucia martwiły chłopaka.
- Nie do końca, ale mogło być gorzej.- Uśmiechnęła się delikatnie, przy nich potrafiła zapomnieć o wszystkim. Nie umiała powstrzymać uśmiechu i jakoś lżej było jej na sercu, tylko dla tego że byli obok.
- Gotowa na lekcję?- Za kapitana wyłonił się Axel, poważny i powściągliwy choć ma wrażenie że bez wachania by jej pomógł.
- Ja tak, a wy?- Nie mogła powstrzymać w głosie sarkazmu, wiedziała że mają problem i chciała im pomóc, ale swojej natury nie da rady zmienić, a im to odpowiada.
- Noo tak jakby?- Podniosła brew na słowa Endou, on się jej pytał. Znała odpowiedź za nim się zapytała, ale nie potrafiła powstrzymać śmiechu.
- Po lekcjach w bibliotece, a na dużej przerwie wytłumaczę wam matematykę.- Mówiąc to rozbrzmiał dzwonek na pierwszą lekcję, japoński dla dziewczyny był trudny. Całkiem inny poziom i wydawało się że jest do nie przeskoczenia. Choć uczyła się na dzisiejszą lekcję, już dawno zrozumiała że nie będzie umieć gramatyki ani składowni zdań, więc starała się nauczyć na pamięć. Nie zastanawiać się dlaczego, tylko jak niektóre wzory na matematyce, czy chemii.

Demon i Anioł/Inazuma elevenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz