07

191 7 7
                                    

Nikt nie lubi jak jego plan się sypie, albo nie idzie po jego myśli, wpatrywał się w zespół który miał ogromne szanse na wygraną, ale coraz bardziej bał się że przegrają. Coś się święciło i mógł przysiąc że coś złego, westchnął jeszcze nim wyszedł z gabinetu. Musi coś załatwić, a myśl która pojawiła się ostatnio nie dawała mu spokoju. Bo co jeśli przegrają? Co się w tedy stanie? Nie mógł tak myśleć.

Szła po parku do szkoły okrężną drogą, chciała pomyśleć i na spokojnie zastanowić co ma zrobić. Za mało czasu zostało, a nie było postępów jakie by ją zadowalały a strach w sercu coraz mocniej się na niej odbijał. Westchnęła i poprawiła torbę na ramieniu, jeśli czegoś nie wymyśli to będzie ciężko, spojrzała się na szare niebo. Wydawało się, że zaraz zacznie padać co nie było zbyt przyjemne, jest dzisaj wyjątkowo chłodno i nie ma ochoty na zmoknięcie. Przeniosła wzrok na drogę, aby przypadkiem na nikogo nie wpaść, bo nie była dzisiaj zbyt uważna i tak mogło by się to skończyć. Przed nią szedł chłopak o długich blond włosach z chłopakiem o krótkich ciemnych włosach, znała tego blondwłosego kretyna, jej schowany ogon się najeżył a uszy pod czapką się położyły w geście ataku, miała ochotę podbiegnąć do niego i mu przywalić, ale się powstrzymała. Wpatrywała się chwilę w nich zastanawiając się gdzie idą, ale dość szybko zrezygnowała z tego, ma swoje problemu i musi się z nimi uporać. Spojrzała się w lewo z kont dochodził słodki zapach i aż nie mogła uwierzyć, że pan co sprzedaje watę cukrową stoi o tak wczesnej porze. Pisnęła zadowolona dość głośno i podbiegła w pod skokach do stoiska na kółkach, spojrzała się na starszego mężczyznę jak na boga z wielkim uśmiechem.
- Witam pana, poproszę ogromną niebiską watę.- Uśmiechnęła się jak dziecko, co zostało skwitowane śmiechem sprzedawcy i kogoś jeszcze za nią, nie przejmowała się tylko wpatrywała jak ten czarodziej robi watę. Po kilku chwilach miała ogromną niebieską watę, uśmiechnęła się do sprzedawcy.
- Proszę cię bardzo, 500 yenów razem będzie- Wyciągła pieniążki i odbierając swój przysmak odwróciła się dostając prawie zawału. Za nią stał blondyn i ciemno włosy chłopak, poczuła się zagrożona.
- Każda dziewczyna lubi słodkie?- Zapytał się, nie wydawał sie być groźny tylko głupi, ale nie zamierzała tego skomentować wzięła kawałek waty skinęła głową i ruszyła do szkoły. Miała nadzieję, że nie pójdą za nią, ale jak się okazało nadzieja matką głupich. Westchnęła kiedy szli obok niej, choć miała wredne komentarze na końcu języka, ale powstrzymała się.
- Gdzie idziesz?- Dość spokojny miał głos, ciemnowłosy chłopak. Przewróciła oczami na te pytanie, jest czwartek i rano. No gdzie może iść?!
- Do szkoły.- Mruknęła niezadowolona, przyspieszyła kroku, spojrzała się jeszcze na watę. Westchnęła z lubością na nią, zgniotła ją i całą włożyła do buzi. Szybko zjadła i wyrzuciła patyczek do kosza.
- Uciekasz nam?- Czuła kpinę w jego głosie, a w niej gotowała się złość, starała się ze wszystkich sił nic głupiego powiedzieć, ale nie potrafiła już siedzieć cicho.
- Ruszacie się jak w mucha w smole, skora ja lekko przyspieszyłam kroku, a wy sądzicie że wam uciekam.- Zaśmiała się, choć faktycznie miała ochotę im uciec od nich jak najdalej. Chciała coś jeszcze powiedzieć gdy przed nią pojawił blondwłosy chłopak z wrednym uśmiechem na twarzy. Nie wie co chciał zrobić, ale kiedy wyciągnął rękę w jej kierunku, to zadziałała instynktownie. Znalazła się za nim ścinając go z nóg, jej oczy się zwęziły kiedy drugi chłopak pojawił się za nią. Puściła blondyna i odskoczyła na bezpieczną odległość.
- Nienormalna jesteś?!- Fuknął zły chłopak i się otrzepał, na to dziewczyna uśmiechnęła się. Tak jak mówiła, są woli.
- Za wolno.- Jej głos był inny i bardziej drapierzny, uważała że wygrała. Odwróciła się chcąc iść, kiedy znowu pojawił się przed nią. Nawet królewscy nie byli tak upierdliwi.

- Pościgamy się?- Podniosła jedną brew do góry, nie rozumiejąc o co im chodzi.- Zobaczymy kto jest szybszy.- Zaśmiał się perfidnie, a Akashi zaczęła się zastanawiać czy może sobie na to pozwolić. Westchnęła i zaczęła ściągać plecak.
- Zgoda do końca alei wiśniowej.- Dodała, chwyciła się za nadgarstki podciągając swoją koszulę. Miała ciężarki przyczepione, nie wiele myśląc ściągnęła je. Chwilę trzymała w dłoniach, aby je puścić, kiedy upadły pył podniósł się do góry i huk doszedł do uszy chłopaków. Schyliła się aby ściągnąć z nóg ciężarki, efekt był ten sam. Westchnęła i dotknęła swojego brzucha zastanawiając się czy może i z tam tond ściągnąć ciężarek.
- Masz więcej?- Spojrzała się na niego pustym wzrokiem, który zaczął ich przerażać. Nie sądzili że ta mała i słodka dziewczyna jest w stanie nieść tak ciężkie ciężary, a nawet jest w nich szybka. Poczuli się zagrożeni, nie mogą jej pozwolić grać ale jeśli zgłoszą to do sędzi w meczu pokażą, że się jej boją, a w cale tego nie chcą. Bryon przez chwilę chciał zrezygnować z wyścigu, miał wrażenie że stoi przed demonem a nie człowiekiem.
- Mam, ale tyle wystarczy i tak są już za lekkie dla mnie.- Mruknęła, chwyciła swoją czapkę ciągnąc ją, już się nie przejmowała tym. Jeśli chce być dla nich aniołem musi się ze sobą pogodzić, jej uszy są położone w geście ataku, ogon który wypadł z pod jej spódniczki lekko się kolebał, wydawała sie teraz być jak drapieżnik polujący na ofiarę i teraz chłopcy czują się jak w pułapce. - Zaczynamy na trzy.- Mruknęła gardłowo, nie przejmując się nimi. Wygra to i będzie miała spokój, zmrużyła swoje oczy i wystawiła lewą nogę do przodu. Ustawili się obok niej, gotowi pokazać jej, że w cale nie jest taka świetna jak uważają inni, natomiast kocica jest spokojna bo wie że nie ma szybszej osoby od niej, a od kont ćwiczy stała się jeszcze szybsza.- Raz.- Wzięła głęboki wdech i powoli wypuściła.- Dwa.- Napięła swoje mięśnie, nie ma długiej trasy, sama robi o wiele większe.- Trzy.- Mruknęła gardłowo i wystartowała, nie chciała na samym początku iść na całość, więc biegła na razie przed nimi i choć się starali ją dogonić nie wychodziło im to. Machnęła swoim ogonem i przeskoczyła grupkę uczniów, którzy znaleźli się na jej drodze, kiedy wylądowała chłopcy byli już przed nią, zaśmiała się czując adrenalinę która zaczęła ją pobudzać do waliki. Niewiele myśląc odbiła się od ziemi i z całych sił zaczęła biec, wyminęła ich jakby stali w miejscu, zauważyli jedynie jej ogon i usłyszeli dźwięk jej dzwoneczka, wiedzieli że już przegrali. Dziewczyna przebiegła prostą w kilka sekund, kiedy się zatrzymała nie mogła przestać się uśmiechać. Spojrzała się na nich wzrokiem mordercy, nie miała ochoty im pozwolić wygrać meczu, ani tym bardziej zrobić krzywdę jej chłopcom. Może mają ją za wredną dziewczynę, ale zrobi dla nich wszystko, zrozumiała że bez nich jest nikim i nie ma celu w życiu, ale z nimi wszystko wydaje się być takie łatwe.
- Szybka jesteś, ale wiesz że to wam nie pomoże?- Chciał ją wyprowadzić z równowagi, sądził że mu się to udało.
- Powiem ci coś.- Jej głos był inny, brzmiała jak drapieżnik gotowy do ataku.- Nie wchodźcie mi w drogę, bo nawet ten twój strzał był słaby, a wiesz mi że mam silne nogi.- Odwróciła się i zniknęła im z pola widzenia.
- Co teraz?- Te pytanie zawisło w powietrzu a Love nie wiedział co ma zrobić, właśnie dziewczyna wypowiedziała im wojnę, śmieszyło go to bo sądzi że jest w stanie wygrać z nimi, nie da rady.
- Nic, wiemy że jest szybka, ale tylko ona i tak ich zmiażdżymy.- Powiedział i ruszył w stronę swojej szkoły, nie planowali się z nią dzisiaj widzieć, ale wyszło jak wyszło. Nie wiedzieli też czy ich trener nie będzie zły, za to co zrobili, choć przegrali jak na razie to i tak sądzą że wygrają. Bo mają coś specjalnego na ich mecz.

Demon i Anioł/Inazuma elevenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz