2. A co jeśli..

1.1K 88 35
                                    

Nakahara siedząc wciąż na ławce, czekał zniecierpliwiony aż ta durna makrela skończy.. Ile można się guzdrać ze sprzątaniem ha? Żenada.. Jednak chyba lepsze to, niż spędzony wieczór z nim. W dodatku na misji, która nigdy nie powinna mieć miejsca. To nie Dazai powinien być jego partnerem. Że też ten idiota musiał przeklnąć tak głośno! Do cholery... Ale cóż, jak widać nawet będąc w innej organizacji, musiał popsuć Chuuyi dzień. Ah a było tak pięknie! Rudowłosy westchnął cicho i odchylił głowę do tyłu trzymając kapelusz by nie zleciał, jednak szybko tego pożałował. Poczuł nagłe ukłucie w brzuch, przez co momentalnie zwinął się w kulkę łapiąc się za brzuch i wypuszczając powietrze. Taa.. Zaś te kościste chude i na domiar złego długie palce bruneta. Pieprzony...

-ChuChu! Skończyłem! Chce nagrodę!- popatrzył na rudowłosego jak dziecko proszące o nową zabawkę.

-a w dupe se wsadź tą nagrodę! Nic nie dostaniesz, no chyba że w morde! Th..

-oj no weź! Należy mi się coś!

-bo ci zaraz przypierdole..- spojrzał gniewnie na bruneta. Nie był w nastroju na zabawy.

-jeny nooo.. Jesteś chamski.

-i bardzo mi z tym kurwa dobrze. Eh Mori do mnie dzwonił.. Mam iść z tobą do Ozaki..

-he? Po co? Przecież ja jestem w agencji.

-mamy misje..- opowiedział mu w skrócie co mają zrobić i jak mają się ubrać. I to było wielkim błędem..

Brunet natychmiastowo zaczął śmiać się z tego, iż zobaczy swojego byłego przyjaciela w żeńskim ubraniu. Faktem jest, że Chuuya ma dość kobiece ciało, co zdecydowanie pasuje do takich ubrań. Jednak nigdy w życiu Osamu nie wyobrażał go sobie w owych ubraniach przez co słowa Nakahary wydały mu się śmieszne.

-i z czego się kurwa śmiejesz?! Nie moja wina! Taki się urodziłem! Chyba..- ostatnie słowo wypowiedział pod nosem. Nie chciał znów wracać do przeszłości.

-ahahah! No dobra dobra.. To co? Czemu nie idziemy hm?

-bo czekałem aż to skończysz durniu.

-no nie wyzywaj mnie! Ranisz me uczucia!- teatralnie złapał się za miejsce gdzie usadowione jest serce i otarł niewidoczną łzę.

-już nie zmyślaj makrelo. Rusz dupe.- po tych słowach wstał i ruszył w stronę budynku mafii. Nie był on daleko, dzięki czemu nie musiał wysłuchiwać nędznego marudzenia Osamu o tym jak to go nogi bolą. Przymknął na chwilę oczy zastanawiając się czy Osamu czegoś nie spieprzy.. Choć w sumie patrząc parę lat w stecz, nigdy nie zawiódł na żadnej z misji. Za to zawsze był podziwiany. Nawet przez Chuuyę.. Ale on nigdy tego nie okazywał. Po co miał dawać makreli satysfakcję? Jeszcze ten idiota by się przyzwyczaił. Będąc już w budynku skierował się do garderoby, gdzie czekała na nich Ozaki. Słysząc jednak jak Osamu sprzecza się z ochroną, cofnął się i pociągnął bruneta za sobą, dając tym samym do zrozumienia ochroniarzom, iż dziś Osamu ma 'bilet wstępu' do mafii. Czując delikatny ucisk na swej dłoni, momentalnie ją cofnął. Nie ma mowy aby ten idiota znów namieszał mu w głowie oj nie.

-masz się nie śmiać gdy Ozaki skończy. Będę wyglądać jak prawilna kobieta.- skrzywił się na ostatnie słowa. Nie chciał.. Cholernie nie chciał aby Osamu widział go takiego. Umalowanego a w dodatku w kobiecym kimono..

-jasne jasne.. Nic nie obiecuje.

Oboje weszli do garderoby, gdzie przywitała ich Ozaki. Nie chcąc jednak przedłużać, od razu zaciągnęła Dazaia za parawan by pokazać mu co i jak ma założyć. Chuuya usiadł na fotelu przed lustrem i spojrzał na te wszystkie kosmetyki. Boże jak kobiety mogą to nosić... Nie musiał jednak długo czekać aby przekonać się jak to jest, gdyż Ozaki od razu po ukończeniu tłumaczenia Dazaiowi sprawy, podeszła do rudzinki i nakazała mu iść się przebrać oraz do niej wrócić gdy skończy. Co za upokorzenie.. Taka durna misja, z tak durnym człowiekiem.. Cudownie. Gdy cały strój Nakahary był już gotowy, został jeszcze tylko makijaż i największy koszmar faceta. Depilacja nóg.. Tego Chuuya nawet komentować nie chciał.. Miał już dość. Na całe szczęście Osamu grzecznie czekał za parawanem aż cały ten cyrk się zakończy, dzięki czemu Chuuya poczuł się lepiej ze sobą i obecną sytuacją. Słysząc słowo "gotowe" spojrzał w lustro. Wyglądał okropnie.. Ale nic niestety nie mógł na to poradzić. Było już za późno.

-już? Mogę wyjść?- spytał brunet z zaciekawieniem w głosie.

-ta.. Możesz.

Czując po chwili na sobie wzrok Osamu spuścił wzrok nie chcąc widzieć jak ten zaczyna się uśmiechać próbując nie wybuchnąć śmiechem. Jednak mylił się. Osamu podszedł do niego, obrócił do siebie i podniósł głowę Chuuyi za podróbek.

-co ty wyprawiasz makrelo?

-nic.. Przyglądam się dziełu Ozaki. Pięknie jest.- uśmiechnął się ciepło w stronę rudowłosego.

Nakahara czując jak jego policzki powoli zalewa ciepło, odsunął się jak poparzony i odwrócił. Starał się uspokoić szybsze bicie serca jednak na marne. Co on sobie myśli?! Durny.. Wieszak na bandaże! Niech go szlag.

-chodźmy już. Kierowca czeka.

-prowadź księżniczko!~

-oberwiesz zaraz.

Oboje wyszli żegnając się z Ozaki i skierowali się w stronę wyjścia. Siedząc w samochodzie Nakahara poczuł nagle jak czyjaś dłoń gładzi jego. Spojrzał więc na ręce a po chwili na Osamu, do którego dłoń ta należała.

-nie martw się wiewiórko.. Będzie dobrze.. Damy rade.

Widząc kolejny ciepły uśmiech Dazaia, mimowolnie się uśmiechnął i odwrócił twarz, patrząc na widoki za oknem. Czuł się teraz.. Bezpiecznie? Tak.. Tak właśnie się czuł. Bezpiecznie przy swoim wrogu, a za razem byłej niespełnionej miłości. Zastanawiało go tylko jedno. Czemu? Czemu ktoś taki jak Osamu, zapadł Chuuyi tak głęboko w pamięć? Czemu to właśnie jego, rudowłosy obdarzył uczuciem znaczącym więcej niż przyjaźń? Nie wiedział.. Nie umiał na to odpowiedzieć, więc siedząc w ciszy obok tego, który dawał mu poczucie bezpieczeństwa, czekał na dojazd pod wskazany im adres.

¬¬¬¬¬¬¬¬¬¬¬¬¬¬¬¬¬¬¬¬

Ah udało się napisać rozdzialik mimo braku mocnej weny.

Ten jeden wieczór. ៛SOUKOKU៛ [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz