1 Zapamiętany

716 33 2
                                    

*oczami Nialla*

        Usiadłem na podłodze.
-P-przestań! -wykrzyknąłem.
Ojciec nie przestawał. Najpierw uderzył mnie w brzuch, a potem jeszcze spoliczkował. Był pijany. Jeśli go uderzę, tylko to pogorszę. Od kiedy umarła moja matka jest tak codziennie.  Z współczuciem spojrzałem na mojego opiekuna. Wiedziałem ,że to przezemnie tak się zachowuje. To on wini mnie za jej śmierć. Na prawdę nie chciałem jej nic zrobić! Tak właściwie, to matka umarła w wypadku samochodowym. Ale ja czuję winę. Przecież to mogłem być ja. Wtedy przynajmniej miał bym lepiej.
 -Jesteś dupkiem!
 Zacząłem płakać. Zawsze te same słowa, lecz coraz większy ból.
-Ojej, malutkiemu dzieciuszkowi  zachciało się ła,ła... -powiedział ironicznie po czym kopnął mnie w nos.
Otarłem krew chowając twarz w rękach. Mój Ojciec nie miał litości.
-Powinieneś się zabić, nikt cię nie kocha , nikogo nie obchodzisz. Co myślisz ,że ktoś cię usłyszy?! - krzyczał
Po kolejnych kilku ciosach byłem bliski utracenia przytomności. Ojciec przestał.
Podparłem się o bliski stolik , a on wrócił na swoją ulubioną kanapę. Wziął swoje "jeszcze nie dokończone" piwo i upił łyka.
-Jeśli nie znajdziesz jutro pracy lądujesz na ulicy -powiedział jak gdyby to było nic  wielkiego.
-N-na ulicy? -powtórzyłem zaniepokojony.
On tylko skinął głową. Wiedziałem ,iż mój opiekun jest niebezpieczny oraz pijany, lecz nie sądziłem ,że aż do tego dojdzie.
        Usiadłem na skraju łóżka. Na poduszce leżała jeszcze zakrwawiona żyletka. Rozejrzałem się. Nie chcę by ktokolwiek widział. Podeszłem do drewnianej komody i odwróciłem zdjęcie mojej matki. Wróciłem do poprzedniej czynności. Żyletka wbiła się w moją chudą skórę zostawiając na niej ogromny ślad.
-Jeszcze kilka nacięć -pomyślałem.
        Obudziłem się o 5 rano. Cały we własnej krwi. Wstałem , lecz moje nogi jeszcze się trzesły. Wolnym krokiem ruszyłem w stronę łazienki. Przebrałem się w jedyne czyste oraz niezakrwawione ciuchy i po cichu wyszedłem na dwór. Pogoda była przepiękna. Słońce lekko wystawało zza horyzontu. Odetchnąłem świeżym powietrzem. Zdecydowałem ,iż skoro już jestem na dworze to poszukam tej wymarzonej pracy. Szedłem do po bliskiego budynku. Ostatnio Ojciec mi mówił ,iż kogoś tam potrzebują. Napis "SZUKASZ PRACY?" widniał na ogromnych , szklanych drzwiach. Niestety czytając dalej dowiedziałem się ,iż przyjmną osoby powyżej 19 lat, a ja nadal mam tylko 18.
        Po drodze zdecydowałem ,że odwiedzę mój ulubiony park.
Wspomnienia są takie piękne. To było ulubione miejsce całej mojej rodziny. Razem z mamą spacerowaliśmy podziwiając gołębie i rzucaliśmy im chleb. Wraz z ojcem budowaliśmy ogromne babki z piasku. Rozpłakałem się. To przecież tutaj spędziłem najpiękniejsze chwilę mojego życia. O tej godzinie nie było nikogo w pobliżu. Podszedłem bliżej by przyjrzeć się dwóm huśtawką , zjeżdzalni oraz starej ,ogromnej piaskownicy. Usiadłem na zielono-żółtej ławce w stylu gotyckim, cały czas nie spuszczając wzroku z tych trzech przedmiotów. Cicho pociągnąłem nosem. Nie chcę zwracać na siebie dość sporej uwagi. Teraz nie ma tutaj nikogo, lecz przezorny  zawsze ubezpieczony. Spojrzałem jeszcze raz na dwie huśtawki. 
-Liam -przypomniałem sobie. To był mój najlepszy przyjaciel. Szczerze mówiąc jedyny. Dzieliliśmy się wieloma sekretami. Jemu mogłem zaufać, ale zresztą co ja mówię. Chłopak mnie nie pamięta. Pewnie teraz ma wspaniale ułożone życie. Nigdy nie zapomnę twoich pięknych brązowych oczu Liam.
* le wspomnienia*
        Miałem wtedy 10 lat,a on  12. Dość spora różnica , lecz nie zwracaliśmy na to uwagi. Razem się bawiliśmy, rozmawialiśmy, po protu uwielbiałem go. On przecież mnie też. Był wysoki i umięśniony. Brązowe oczy widziały wszystko , a jego włosy powiewały tak pięknie na wietrze. Nie chciałem się przyznawać , ale po pewnym czasie zakochałem się w nim. Nikomu o tym nie mówiłem. To był wyłącznie mój sekret.
Chłopak uśmiechnął się do mnie promiennie.
-Pójdziemy na lody?-zapytał po czym się zarumieniłem.
Liam udał ,iż nie zauważył. Bez słowa ruszyliśmy w stronę sklepu. Ja wziąłem moje ulubione waniliowe,a Brunet truskawkowe. To było dość śmieszne , gdyż Liam zjadł lody widelcem.         Zacząłem chihotać.
-Ej, to całkiem normalne! -powiedział szturchając mnie w żebra.
Zacząłem chihotać jeszcze głośniej.
        Wokół mnie było już ciemno. Szybko rozejrzałem się po ulicy. Wyciągłem telefon dzwoniąc do mamy.
-Przyjedziesz po mnie? -powiedziałem nie wiedząc ,iż to najgorsza decyzja w moim całym życiu.
*le koniec wspomnień*
        -Niall -powiedziałem do siebie -uspokój się, jeśli to cię pocieszy, to może pójdziemy do twojej ulubionej restauracji?- zapytałem się.
Nie zwracajcie na mnie uwagi to u mnie całkiem normalne. Moja psychika była dość... zepsuta.
Uśmiechnąłem się do siebie.
        Po chwili zajrzałem do moich dwóch wełnianych kieszeni. Była zima a ja miałem na sobie tylko sweter.
Nie było mi jednak tak strasznie zimno. Przyzwyczaiłem się już do zimna.
W jednej, już przedziurawionej kieszeni było nie całe 10 złotych.
-Czas zajrzeć do drugiej -pomyślałem.
Zanurzyłem rękę i poczułem papier.
-proszę , proszę, proszę....

Aż 20 złoty !?
Za tyle pięniędzy mógłbym się wyrzywić na niecały miesiąc.
Szczęśliwszy niż to zazwyczaj szybkim krokiem ruszyłem w stronę Nandos.
        Rozejrzałem się przez ulicę. Żadnego auta. Na znaku pokazał się zielony ludzik ,więc ruszyłem.
Szedłem podziwiając różne postacie dopóki nie wpadłem na jedną z nich.
-Patrz jak leziesz!-krzyknął.
Miałem ochotę zacząć płakać. Chłopak upuścił swój telefon z głośnym "BUM".
-CHOLERA!
Teraz miałem płakać jeszcze głośniej.
Telefon wysokiego mężczyzny był cały połamany.
W chwili w której na mnie krzyczał złapałem tylko sekundę by mu się dokładnie przyjrzeć. Chłopak skojarzył mi się z Liamem.
-P-przepraszam -powiedziałem nie panując nad moimi drgawkami. Zacząłem płakać jak pięciolatek.
        Brunet uniósł rękę do góry. Myślałem ,iż mnie uderzy dlatego też zakryłem twarz dłońmi.
On jedynie powiedział groźnym tonem:
-Masz szczęście ,że jutro dostaje nowy.
I odszedł bez słowa.
        Zamówiłem moją ulubioną potrawę. Gdyby Ojciec się dowiedział... pisali by tylko w gazetach umarł śmiercią tragiczną.
Restauracja w większości była pusta.
Zdzwiło mnie to. Za moich czasów pękała w szwach.
-Dzień dobry -powiedziałem do kelnerki.
Ona jedynie uśmiechnęła się promiennie. Miała piękne długie brązowe włosy. Jej oczy były błękitne  , a usta soczyście wiśniowe. Spodobała mi się.
        Na chwilę zaniemówiłem. Nie wiedziałem co powiedzieć gdy dziewczyna podała mi rachunek. Oczywiście zapłaciłem tylko...
- P-przepraszam c-c-czy mogę znaleźć tutaj p-prace?
Brunetka nadal nic nie mówiła. Przyglądałem się jej w milczeniu.
Po dłuższej chwili odwróciła się i zawołała :
-LIAM!
-C-co? -pomyślałem - nie mów mi Boże ,iż to ten sam...
Zza drzwi wyłoniła się wysoka sylwetka. Chłopak był umięśniony , a jego również brązowe włosy połyskiwały na złoto w świetle.
On mnie nie pamięta. To wiedziałem na pewno. Właśnie temu chłopakowi zrzuciłem telefon. Teraz jedyne co wiem to to ,że mnie nie nawidzi.
        Przez chwilę myślałem ,iż jest on bratem tej dziewczyny , gdyż są strasznie podobni. Moje przekonania rozwiał ich pocałunek. Nie wiem dlaczego ale w jednej chwili miałem uderzyć w twarz tą piękną dziewczynę. Niall uspokój się.
-Ten miły pan pyta się czy może tu znaleźć pracę , jak myślisz znajdzie się miejsce?
-Oczywiście -powiedział uśmiechając się promiennie głównie to do dziewczyny.

        Sprawy zaczęły się komplikować gdy byłem tam tylko ja i on.
-To ty -powiedział lekko zdenerwowany.
-C-Cześć -powiedziałem cały się czerwieniąc.
Chłopak przyjrzał mi się dokładniej. Przechylił swoją głowę i powiedział:   
-Skąś ciebie znam, pomijając MÓJ TELEFON...
"Wiesz jestem tym blondynem którego ogólnie nie nawidzisz bo, zostawił ciebie samego w wieku 12 lat , ale wybacz mu" nie no bez przesady.
        Szczerze mówiąc nie wiedziałem co powiedzieć , lub co zrobić. Wpatrywałem się w jego piękne brązowe oczy.
-Wciąż te same -wyszeptałem sobie pod nosem rumieniąc się.
Liam przeleciał mnie wzrokiem jeszcze raz.
-hm?
Mogłem lepiej nic nie mówić.
Potem Brunet był zmuszony przedstawić mi jego dziewczynę Danielle oraz pokazać kuchnię .Chłopak stwiedził ,że będę wiedział co mam robić. Jednak cały czas wydawał się jakby powstrzymywał złość. Groźnie powiedział:
-Widzimy się jutro o 10 bo jak nie to jesteś zwolniony.

        Na pewno był zły.
Przytaknąłem odwracając się na pięcie i wychodząc z budynku.
\lenitwo autora ogarnęło wszechświat\
        -TY GNOJU! MÓWIŁEŚ ,IŻ BĘDZIESZ O 16!! -krzyczał mój Ojciec.
-przepraszam ,przepraszam -szeptałem.

-NIKT CIĘ NIE KOCHA ROZUMIESZ? MAM NADZIEJĘ ,IŻ UMRZESZ W TEJ SWOJEJ PORĄBANEJ PRACY!
Powoli uciekłem do mojego pokoju.
Pewnie miał rację. Ta dziewczyna ma Liama... , a on ma mnie w dupie.
Zwijałem się z bólu na mojej małej kanapie.
Wyciągłem z kieszeni telefon.
Kiedyś pisałem z Brunetem wiele smsów.
Mimo ,iż mój telefon był dość zły \cegiełka ^^\ ,bardzo go lubiłem.
Mogłem sobie rzucić nim o ściane gdy byłem zły. Ekran nigdy się nie rozwalał. Zagrałem w grę "wąż" i zasnąłem.

Stars in you're eyes.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz