2 Czemu nie?

439 29 2
                                    

*oczami Niall*
        Wstałem o godzinie 9.30
Miałem dość mało czasu ,więc szybko umyłem zęby i się przebrałem. Łazienka była nawet czysta, gdyby nie ja. Przewróciłem pudło z brudnymi ciuchami, krótko narobiłem sobie więcej roboty, ale już to tak zostawiłem. Nie chcę spóźnić się do pracy.
Zbiegłem po schodach najszybciej jak się dało , cichym krokiem pomijając śpiącego Ojca.
-Pewnie ma kaca -pomyślałem.
        Salon nie był w stanie nadawalinym się "do życia". Na pięknym stoliku leżały butelki i puszki po piwie, winie ogólnie można powiedzieć alkoholu. Na dość sporym telewizorze wisiała koszula i jedna para skarpet. Fotele i kanapa były umazane napojami które rozlał mój Ojciec. Oczywiście zaraz potem mnie wołał i to sprzątałem , jednak nie tak łatwo domywa się czerwone wino. Białe ściany przybrały szarego koloru , a w kątach można było zauważyć moje ślady krwi.
        Założyłem kurtkę i wyślizgłem się z mojego głupiego i ohydnego domu.
-Może zdąże dobiec na czas -pomyślałem.
Mijałem różnych ludzi i dzieci. Każdy szedł w tą samą stronę. Oprócz mnie. Ja zawsze idę pod prąd.
Biegłem jak najszybciej się da. Myślałem ,że już się spóźnie. Na szczęście znałem skrót. Skręciłem w ciemną ulicę.
        Byłem lekko przestraszony,lecz szedłem dalej nie dając tego po sobie poznać. Nagle ktoś przybił mnie do ściany.
Chciałem krzyczeć o pomoc , ale strach mnie sparaliżował.
Chłopak oblizał swoje usta, po czym zaczął całować moją szyję.
Zacząłem płakać. On otarł moje łzy mówiąc:
-Nie płacz kochanie.
Jego głos był dość szorstki. Wydawało się ,iż ma chrypę.
Musiałem coś wymyślić. Nie chcę zostać zgwałconym!
-M-Muszę iść do p-pracy -wyszeptałem.
Głupia wymówka ,ale lepsze to niż nic.
Chłopak spojrzał na mnie z parszywym uśmiechem.
-Tym razem cię puszczę , lecz nie myśl ,że mi uciekniesz Niall...
-skąd znasz moje imię ?-zapytałem odważnie.
-Śledzę cię.
Te słowa , tak strasznie mnie zdziwiły. Uchyliłem lekko usta. Zawsze sądziłem ,iż ktoś mnie śledzi , lecz nie do końca wierzyłem.
Nachylił się i szepnął mi do ucha:
-Mów mi Harry.
Chłopak pocałował mnie w policzek i puścił ,a ja zacząłem biegnąć ile sił w nogach.
        Po około 5 minutach dobiegłem do restauracji.
10.01 błagam powiedzcie mi ,że mnie nie zwolnią.
Szybkim krokiem poszedłem w stronę kuchni od razu narzucając na siebie fartuch.
Zacząłem się bać, tego co mi się przytrafiło. Co chwilę odwracałem się za siebie.
Gdy Liam mnie zobaczył od razu się uśmiechnął.
Myślałem ,iż będzie gorzej.
Brunet podszedł do mnie i powiedział:
-Jesteś idealnie na czas.
Przytaknąłem.
-Danielle dzisiaj nie przyjdzie ,więc musimy pracować sami.
Znów przytaknąłem. Bałem się , iż chłopak cały czas ma do mnie urazę.
        Praca z Liamem była dość łatwa. Cieszyłem się, kiedy zrobiłem idealną kanapkę /nie wiem co tam podają :c/ Chłopak mnie chwalił. Po kilku godzinach nadszedł koniec mojej pracy.
        Odwiesiłem mój fartuch i umyłem ręcę. Już miałem wyjść gdy ciepła ręka spoczeła na moim ramieniu.
-Ej, mały może cię podwieźć, no wiesz na dworze jest już dość ciemno, a ty pewnie mieszkasz daleko...
        Zarumieniłem się, może on mnie jeszcze pamięta. Nie byłem pewny ,ale nie chcę mu przypominać.
-Dobrze ,Liam -powiedziałem starając się nie pomylić żadnej litery.
Wsiadłem do ogromnego auta Bruneta.
-łoł -powiedziałem.
-Zarabiałem cały rok na ten samochód , cieszę się ,że ci się podoba.
-p-podoba to mało powiedziane.
Musiałem , zawsze trzęsę się ze strachu i mylę wszystko.
-Dzięki -po kilku minutach niezręcznej ciszy dodał- Danielle chciała abym je sprzedał.
         Jego twarz z uśmiechniętej zmieniła się nagle na pochmurną . Chciałem coś powiedzieć ,lecz nie wiedziałem co.
Spojrzałem w szybę. Nie wiadomo czemu , ale znów poczułem jak ktoś mnie śledzi. Chyba już nigdy nie wyjdę sam na dwór.
        To był mój dom. Chłopak zatrzymał się. Otworzyłem drzwi i już miałem wysiąść , gdy nagle pocałował mój policzek. W przeciągu sekundy zrobiłem się cały czerwony.
-A-a to z-za co? -zapytałem, zaczynając nie kontrolowanie się trząść.
Brunet lekko się zarumienił i nie odpowiedział. Nie chciałem popełnić błędu, więc wysiadłem z auta i pomachałem mu. On szybko odjechał. Znów ignorując Ojca pobiegłem na górę zamykając drzwi na klucz.
        Westchnąłem. Powoli zacząłem zasypiać , gdy moja wyobraźnia zaczęła wariować.
Byłem w samych bokserkach a Liam leżał na mnie. Od tej myśli zrobiłem się znów cały czerwony i poczułem "motylki w brzuchu". Po kolejnych kilkunastu minutach zasnąłem, zastanawiając sie nad sensem mojego życia.

Stars in you're eyes.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz