Rozdział Piętnasty

947 33 9
                                    

UPEWNIJ SIĘ ŻE PRZECZYTAŁ*Ś POPRZEDNI ROZDZIAŁ BO WRZUCAM DZIŚ WSZYSTKIE ZALEGŁE CZĘŚCI

***

- Czego ode mnie oczekujesz? Jaki macie plan?

- Cóż... - westchnął Harry - Aktualnie próbujemy zrobić wszystko, aby ta informacja nie wyciekła do Proroka i nie siała paniki wśród ludzi... Ale tym zajmuje się teraz biuro Hermiony, a my planujemy ich wszystkich złapać. Dlatego tu teraz jestem. Bo widzisz Malfoy... Nasi uciekinierzy mają jedną cechę wspólną. Domyślasz się pewnie jaką, ty również ją posiadasz...

- Śmierciożercy - warknął Draco - nie mam nic z nimi wspólnego oprócz tego znaku, Potter. Prosisz mnie o pomoc, to okaż trochę szacunku.

- Wybacz, nie tak to miało to zabrzmieć. Tak, wszyscy, którzy uciekli to śmierciożercy.

- Domyślacie się, co planują? - spytał Malfoy.

- Cóż... Pośrednio... Bo widzisz, rozmawialiśmy godzinę temu z Dementorami. Podobno planowali tę ucieczkę od początku września. Wcześniej nie wykazywali żadnych niepokojących zachowań... Domyślasz się, do czego zmierzam?

- Czy mój powrót był ogłoszony w Proroku?

- Dokładnie o to mi chodzi. Domyślamy się, że uciekli... Dla zemsty.

- Doprawdy żenujące, dobrze wiedzą, że moi rodzice nie żyją, Scorpius jest w Hogwarcie, a Astorii nie tkną. Nie ma nikogo, kogo mogliby skrzywdzić, aby mnie zranić.

- Czemu uważasz, że nie tkną twojej żony?

- Nie udawaj, że nie słyszałeś plotek, Potter.

- Plotki są plotkami, nie wierzę w nie, póki nie ma dowodów. Więc to prawda?

- Tak, Potter. Astoria jest obciążona klątwą, zapoczątkowaną przez jej przodków. Nie może mieć więcej dzieci, gdyż to zbyt ryzykowne. Urodziła Scorpiusa, poważnie obciążając swój organizm. Nie zostało jej wiele i wszyscy Śmierciożercy o tym wiedzą. Nie skrzywdzą jej, bo wiedzą, że i ja, i moje dziecko jesteśmy na to przygotowani od lat.

- Rzeczywiście musicie być przygotowani, skoro mówisz o tym z takim spokojem - zauważył Harry, na co Draco od razu się spiął i wychylił sycząc.

- Moje sprawy rodzinne nie są twoją sprawą, Potter, a tym bardziej nie moje uczucia względem umierającej żony. Nie masz pojęcia co czuję, więc zadbaj w końcu o swój niewyparzony język, bo będziesz tego żałował.

Mężczyzna westchnął i przejechał dłonią po twarzy. Malfoy miał rację - czasami powinien zamknąć buzię na kłódkę, byli dorosłymi już ludźmi, a nie dziećmi, które codziennie mogły sobie pozwolić na uszczypliwe komentarze.

- Więc skoro nie zagrażają twoim bliskim, to może chcą wymierzyć sprawiedliwość bezpośrednio?

- Niech tylko spróbują, Potter.

Dramione - Zakazany owoc smakuje najlepiejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz