Rodzeństwo przez chwilę patrzyło z sobie w oczy. Amelia miała je już przeszklone od łez. Po chwili ciszy spytała:
- Jesteś pewien?
- Tak.
Amelia już nie wytrzymała. Odsunęła się od brata, usiadła przy stole, zasłoniła twarz rękami i zaczęła płakać. Cedrik usiadł obok i przytulił ją.
- Nie martw się Ami. Dam radę. Będzie dobrze, tak?
Amelia podniosła się i pokiwała głową.
- Och chodź tu- powiedział Cedrik i rozłożył ramiona.
Amelia mocno przytuliła się do brata, a on odwzajemnił uścisk.
Wybiła już godzina 7:30 i uczniowie zaczęli zbierać się na śniadanie. Cedrik pocałował siostrę w policzek na pożegnanie i odszedł do stołu Puchonów. Amelia trochę się uspokoiła, jednak twarz miała nadal czerwoną od płaczu. Chwilę później przyszła Hermiona, a za nią Harry, Ron i Neville.
Jak co roku, nadszedł czas na rozdanie planów lekcji. Wszyscy Gryfoni z czwartego roku głośno jęknęli, gdy zobaczyli swoje.
- Gorzej się już chyba nie dało- powiedział Harry.- Eliksiry u Snape'a ze Ślizgonami na początek tygodnia.
- Taaa- prychnął Ron.- Zwłaszcza, że Malfoy jest Ślizgonem.
- A myślisz, że gdyby był w innym domu to byłby milszy?- spytała drwiącym tonem Hermiona.
*
Po trzech godzinach lekcji nadszedł czas na obiad. Amelia, wraz z przyjaciółmi omawiała właśnie dzisiejsze lekcje. Do tej pory przeżyli już eliksiry i opiekę na magicznymi stworzeniami, a Amelia i Hermiona jeszcze astronomię.
- Oj przestań już Ron! Wy jesteście po prostu leniwi- powiedziała dobitnie Hermiona.
- Ale o co ci teraz chodzi co?- spytał ironicznie Ron.
- A no o to, że w trzeciej klasie wybraliście dodatkowo tylko dwa przedmioty. To minimalna liczba potrzebna, aby zdać. Bez sensu chodzicie na to głupie wróżbiarstwo, zamiast wybrać jakiś interesujący przedmiot i spędzić z nami więcej czasu! Prawda Ami?... Ami?
Ale Amelia nie słuchała. Właśnie zobaczyła Cedrika, idącego wraz z przyjaciółmi w kierunku Czary Ognia. Nadal obawiała się o brata ale nie dała tego po sobie pokazać. Śledziła go wzrokiem, z miną raczej obojętną, może trochę triumfalną.
I wtedy stało się. Cedrik wrzucił swoje nazwisko do Czary. Teraz nie będzie już odwrotu, a Amelii pozostało tylko mieć nadzieje, że nie zostanie wybrany na reprezentanta szkoły.
Tymczasem przyjaciele zorientowali się o co chodzi i również patrzyli na Cedrika, który właśnie się odwrócił i pomachał siostrze. Amelia puściła oko do brata, nie zmieniając przy tym wyrazu swojej twarzy.
- Hej Amelia?- to był Harry. Razem z innymi patrzył to na milczącą przyjaciółkę, to na Cedrika który w raz z innymi Puchonami siadał właśnie do stołu.- Amelia wszystko okej?
- Co? A... tak... Tak. Wszystko dobrze.
- Ami przecież widzimy...- zaczęła spokojnie Hermiona, ale Ron szybko jej przerwał.
- Nie mówiłaś, że twój brat się zgłasza.
- Gdybym nie przyszła dziś wcześniej na śniadanie, to nawet ja bym o tym nie wiedziała- stwierdziła Amelia, która oparła głowę na ręce i zaczęła szybko zjadać swój obiad, aby uniknąć dalszych pytań.
*
Reszta dnia minęła całkiem dobrze. Po skończonych lekcjach wszyscy siedzieli w pokoju wspólnym Gryffindoru. Amelia (dalej trochę przygnębiona) i Hermiona odrabiały pracę domową z numerologii a Harry i Ron grali z bliźniakami w eskplodującego durnia. Gdy dziewczyny skończyły zadania, zadane przez profesor Vector, Hermiona zaproponowała, żeby pójść na górę do ich dormitorium (byłyby w nim same ponieważ Parvati i Lavender świetnie się bawiły, grając w szachy w pokoju wspólnym) i porozmawiać. Amelia pokiwała tylko głową, po czym obie wstały od biurka w rogu pokoju i udały się po schodach na górę.
- Dobra Amelia- powiedziała dobitnie Hermiona, zamykając drzwi do dormitorium.- Co się dzieje?
YOU ARE READING
Gryfonka | czyli trochę inny Turniej Trójmagiczny
FanfictionAmelia Diggory uczęszcza do Hogwartu na czwartym roku. Na początku edukacji została przydzielona do Gryffindoru, mimo przypuszczeń ojca i starszego brata, Cedrika, że podobnie jak oni, trafi do Hufflepuffu. W tym roku w szkole będzie miało miejs...