Część II: Håkan Kjeldsen, Rozdział 1 — Ellery Queen krzyczy "Bingo!"
Ciało twe rozrzucę po górach i wypełnię doliny twoją padliną
Ziemię twego wylewu napoję twoją krwią aż do gór i napełnią się tobą wąwozy
Gdy gasnąć będziesz, zasłonię niebiosa i zaciemnię ich gwiazdy
Słońce zakryję chmurami, a księżyc nie da swego blasku.
— Księga Ezechiela 32:5—7
1.
Znowu to robił. Krążył w kółko bez celu i trząsł się ze strachu. Nerwy miał napięte jak postronki i zastanawiał się ile to jeszcze potrwa. Miał wrażenie, że nadszedł właściwy moment, aby do nich zadzwonić, a kiedy to już nastąpi będzie wiedział, że to, co robi jest właściwe. Przez krótki — zabójczo krótki — moment, poczuł jak jego własne obwody nagle odblokowują się. To tak, jakby dwa olbrzymie koła powoli zaczynały się rozkręcać — i jednym z nich jestem ja, a drugim Albin Blixt, pomyślał. Kiedy nadejdzie pora, zrobi to. Z pewnością właśnie tak będzie. Nie miał już żadnych wątpliwości co do tego, czy powinien do nich zadzwonić, czy też nie.
Pytanie brzmi — kiedy ma to zrobić?
2.
— Prawo demokracji nie jest dla wyselekcjonowanych grup — powie ówczesny premier Olof Palme, stając za mównicą niczym jeden z Amerykańskich gigantów politycznych. — To prawo wszystkich ludzi.
Håkan Kjeldsen wykrzywił twarz w — jakby to określiła jego zmarła matka — afektywnym grymasie i cmoknął przy tym zgryźliwie. Przyrzekł jej, że będzie ostrożny, choć wtedy nie wiedział, w jaki sposób mógł dotrzymać tej obietnicy. Czyżby jego matka wiedziała? Co jeśli demokracja, o której tak zawzięcie mówił Olof Palme w Aftonbladet i na kanale siódmym (który jako jedyny odbierał bez zakłóceń) nie była niczym więcej jak niesprawiedliwością? Nawet po dłuższej chwili zastanowienia, nie znał odpowiedzi, ale w dalszym ciągu odczuwał niepokój. Był niewinny, ale czy sprawiedliwość i Olof Palme oby na pewno byli po jego stronie? I najważniejsza kwestia: Czy aby na pewno potrafił być ostrożny?
Powiew wilgotnego powietrza omiótł mu twarz. To było przyjemne uczucie. Czekał go długi spacer, ale wcale się tym nie przejmował. Miał wiele spraw do przemyślenia.
Zaczął iść wzdłuż Ramstigen bez żadnego konkretnego celu. Czuł przejmującą zgrozę w ruchliwym powietrzu, przypływającego znad Varpan i przez chwilę poczuł się jak Martin W. Harrow, z tą różnicą, że Håkan nikogo nie zamordował. Przynajmniej tak sądził. Co jeśli to jednak on? Nie, to niedorzeczne, Boże, co ja wyprawiam?
Jego zmarła matka czasami nawiedza go w snach i sugeruje, że jest obłąkany. Oczywiście, Håkan w to nie wierzy, ale gdyby teraz do nich zadzwonił, mogliby uznać, że jest niespełna rozumu. A nawet gorzej — mogłoby się okazać, że stanie się kozłem ofiarnym Ängelsberg. Co wtedy?
Håkan Kjeldsen? Kto? To ten morderca.
Miał wrażenie, że nadejdzie właściwy moment, aby do nich zadzwonić, a kiedy to nastąpi, będzie wiedział, że to, co robi, jest ze wszech miar właściwe, ale teraz bał się. Bał się i jednocześnie nienawidził się za to, że się boi. Był niewinny i tak też powinien się czuć. Niewinny, niewinny, winny...
Håkan miał wrażenie, że gdzieś głęboko pod czaszką usłyszał śmiech nastolatka. Nie wiedział, czy upiorny zgrzyt strun głosowych był wynikiem mutacji, czy mułu Varpan oblepiającego gnijącą krtań.
3.
Większość kryzysów wieku średniego nie jest taka zła, pomyślał nagle, uświadomiwszy sobie, że resztę życia może spędzić za kratkami. Szedł wzdłuż Västerleden i na chwilę przystanął przy Gamla Bron, skąd rozciągał się widok na rozlewisko i Ängelsbergån. Zgarbił się i oparł na metalowej balustradzie. Jego serce waliło mocniej niż zwykle, ale mimo to spojrzał w dół.
CZYTASZ
Piekło Obiecane
Teen FictionW wodach Varpan nie ma nic, czego wcześniej by tam nie było. Coś jednak mąci wodę... Dobrzy ludzie Ängelsberg mogą mieć swoje podejrzenia, ale gdyby ci głupcy tylko wiedzieli, dlaczego Albin Blixt zginął, z pewnością by zrozumieli. Z życiem mieszka...