Czas na lekcje

404 29 3
                                    

Zaskoczony obróciłem głowę. Gdy nieznajomy zobaczył moją twarz nie wiedzieć czemu wściekł się. Wyjął z pasa sztylet i rzucił się na mnie z krzykiem:

- Za ojczyznę!

Jedną ręką sięgnąłem za nadgarstek nożownika, a drugą walnąłem mu z pięści w podbrzusze. Gdy napastnik upuścił broń obezwładniłem go i przycisnąłem do ściany. Mężczyzna klną i rzucał się na wszystkie strony. Szef szybko podbiegł w moją stronę i przejął napastnika, który następnie został związany i spoczął w tym samym pomieszczeniu do którego zaciągnięto mnie tydzień temu. Kret widząc tą sytuację wstał z krzesła i zapytał:

- Nic ci nie jest?

- Na szczęście nie, ale mało brakowało. O co mogło mu chodzić?

- Jeszcze nie wiem, ale zostaw to mi....

Twarz Kreta pobladła. W jego oczach odbijał się płomień lampy stojącej na stole.

- O co chodzi? Coś ci dolega? Co...

Nie zdążyłem nic więcej powiedzieć, kiedy Kret rzucił się w moją stronę. Chwycił mnie za ramiona i odepchnął na stół. Chciałem się podnieść, ale jedną rękę z hukiem oparł koło mojej głowy, a drugą chwycił moją twarz. Nie wiedziałem jak zareagować. Jego zachowanie mnie zszokowało. Wszyscy inni klienci, będący już dawno przepici oglądali tą scenę jak jakiś film komediowy. Poczułem jak moja twarz staje się czerwona. Dzieliło nas kilka centymetrów. Był ewidentnie za blisko! Jego ręka gładziła mój policzek.

- Niesamowite...

- C..co jest niesamowite? Przestań się wygłupiać!

Oczy Kreta były coraz większe, czułem rosnący we mnie niepokój. Nagle do sali wkroczył Szef.

- KRET! CO TY ODPIER******?! NIE DOBIERAJ SIĘ DO MŁODEGO!

- Hmmm? Co ty..

Kret obrócił się w stronę swojego przyjaciela nie zmieniając pozycji, a potem znów spojrzał na mnie. Następnie odchylił się od mojej purpurowej twarzy i powiedział:

- Oh? Przepraszam Liam. To nieporozumienie! Chciałem tylko rzucić na ciebie okiem.

- Rzucić okiem?- powiedział oburzony mięśniak- Nie musiałeś go od razu rzucać na stół, nigdy bym się tego po tobie nie spodziewał!

- Co? Nie! To nie tak! Chodzi o to, że już wiem kogo mi przypomina. Oparłem go o stół, bo w takiej pozycji lampa lepiej oświetlała jego twarz. Nie miałem nic złego na myśli. Przysięgam!

- Więc kogo ci przypominam? Twoją dziewczynę?- zapytałem gniewnie.

- Chciałbyś! Nie mam dobrych wieści.- Skierowaliśmy się do bardziej ustronnego miejsca, a potem kontynuował- Twoja twarz jest identyczna z twarzą księcia koronnego imperium Gladio! Jesteś młodszą wersją Williama! Niczym dwie krople wody! Hahaha, to niesamowite!

- I co z tego? Nie jestem nim! I co w tym wszystkim złego?

- Cóż... Książę może i jest przystojny i ceniony przez cześć społeczeństwa, ale w środowisku które cię otacza jest pełno jego wrogów. Znajdujesz się teraz w płaszczy lwa! Osoby przychodzące do Biblioteki nienawidzą władcy! Czy śmierć jego jedynego syna nie będzie dla niego bolesna? Nie zdziwi mnie jak ktoś weźmie cię za księcia i poderżnie gardło.

Więc to o tym mówił staruszek, który wtedy zabił mnie na skraju lasu. Ta twarz naprawdę przyniesie mi nieszczęście! Jeżeli w stolicy rozejdzie się plotka o kimś podszywającym się pod Williama na pewno zostanie stracony! Ten starzec miał niezły tupet! Wykorzystać mnie, żeby narobić bałaganu w mieście?! Aż tak pałał nienawiścią do rodziny królewskiej? Szef był oburzony.

Bratnia duszaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz