Za pierwszym podejściem

204 12 1
                                    

- Liam, masz cudowną aurę!

Siedzieliśmy razem w pokoju Hiacynta i obmyślaliśmy plan wielkiego włamu. Nie było to takie proste. Problem tkwił  nie tylko w wejściu do środka, ale przede wszystkim w wyjściu na zewnątrz. Gruba bariera ochronna, multum strażników i gigantyczne drzwi, których w pojedynkę nie da się otworzyć. Co zrobić? Może jest więcej niż jedno wejście?

- Liam? Liam! Słuchasz mnie w ogóle?

- ...wybacz, co mówiłeś?

- Dlaczego nie pytasz się o swoją własną aurę?

- Jest coś z nią nie tak?

- Snuje się jak mgła, jest lekko przeźroczysta i ma ładny kolor. A raczej... Wygląda jak promienie słoneczne o wschodzie słońca odbite od kurzu. Roznosi się po całym pałacu. Wszystko w moich oczach wygląda jak z bajki!

- Naprawdę ci się podoba?

- Podoba?! JEST NIESAMOWITA! Nigdy nie widziałem tak rozległej aury! Mogę zobaczyć twoje źródło?

- Nie.

Pokazać komuś to miejsce?! Nie pogięło mnie! Wystarczy, że William zobaczył we mnie potwora.

- Eeej! Nie bądź taki!

- Niby jaki?

- Spięty... Za bardzo przejmujesz się tym włamaniem. Będzie dobrze!

- W takim razie oświeć mnie jakimś cudownym planem.

- Ha! Słuchaj i podziwiaj. Zazwyczaj w komnacie króla znajduje się coś takiego, jak królewska pieczęć. Widziałeś może kiedyś?

- Tak, ale co to ma wspólnego...

- Słuchaj dalej! Musisz wykraść pieczęć z sypialni Williama. Musi to być czas kiedy będzie bardzo zajęty, żeby nie zorientował się, że jej nie ma. Potem pójdziemy razem głównym wejściem do skarbca. Pokażesz pieczęć i powiesz, że król zezwolił naszej dwójce wejść. Straż, gdy zobaczy co masz w dłoni bez zastanowienia otworzy drzwi. Wejdziemy i wyjdziemy jak gdyby nigdy nic i odłożymy pieczęć na swoje miejsce. Co ty na to?

- Zbyt proste.

- Po co sobie utrudniać życie?

- Nie rozumiesz, to jest aż zbyt proste! Nigdy nic nie idzie zgodnie z planem, a szczególnie tym nieprzemyślanym. Co będzie, jak nas nie wpuszczą do skarbca, albo William dowie się, że pieczęć zniknęła?

- Jutro ma obrady prawda?

- Tak.

- Jak długo trwają?

- Z jakieś trzy godziny.

- Więc muszą nam starczyć dwie. Myślę, że się wyrobimy.

-  No nie wiem...

- Liam! Trochę pozytywnego nastawienia nie zaszkodzi.

- Może masz rację...

Krążyłem po całym pokoju i rozmyślałem nad jutrem. Było wiele niewiadomych! Zabezpieczenia, świadkowie, czas akcji... Z zamyślenia wyrwał mnie głos Hiacynta.

- Nie mogę na to patrzeć.Usiądź i powiedz co cię trapi.

Posłusznie usiadłem obok chłopaka. Wyglądał na zmartwionego. Powoli zbliżył się i zaczął delikatnie gładzić moją dłoń. Spokojnym tonem powiedział:

- Jeśli nie masz nikogo, komu możesz się zwierzyć... Mogę cię wysłuchać.

Nie wiedziałem co zrobić. Myślałem przez dłuższą chwilę, aż w końcu zebrałem się w sobie.

Bratnia duszaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz