Wiosna

221 13 1
                                    

Laurentius nie czekał na moją odpowiedź. Gdy tylko otworzyły się drzwi wyszedł na zewnątrz i pomógł zejść Florze. Na zewnątrz stał William. Kiedy zobaczył, jak wysiadam z wozu był nieco zaskoczony. Narcyz, Flora, Hiacynt, Camelia oraz Laurentius oddali pokłon królowi. Czułem się dziwnie, gdy wszyscy wokół się kłaniali, a ja stałem jak taki słup. Jako pierwszy odezwał się William:

- Witam gości z Flos, możecie powstać. 

Dialog prowadził najstarszy z rodzeństwa.

- Witaminy Waszą Wysokość. Przywieźliśmy w darze kilka drobnych skarbów z Flos. - dał znak dłonią, a służba przyniosła dwie duże skrzynie oraz małą szkatułkę. - Mam nadzieję, że będą użyteczne.

- Dziękuję, zapraszam do środka, musimy przedyskutować kilka ważnych kwestii.

Wszyscy udaliśmy się do głównej sali. Na środku czekał nakryty, długi stół. Całe pomieszczenie wypełniał zapach pieczonego mięsa. Złotowłosy chwycił mnie za rękę i zaprowadził na miejsce po jego prawej stronie. Postawił mnie w niezręcznej sytuacji. Dlaczego miałem zająć miejsce pierwotnie przeznaczone dla Laurentiusa?! Jeżeli chce się odkuć za to, że rano służba przerwała nasze wybryki, nie powinien wybierać sposobu przez który ja obrywam! Książę koronny stał przez chwilę zdziwiony, a potem usiadł na lewo od króla. Reszta usiadła po tej samej stronie stołu, co Laurentius, za wyjątkiem Hiacynta, który czym prędzej zajął miejsce obok mnie. Kiedy tylko William zezwolił wszyscy mogli brać się za jedzenie. Szczerze mówiąc nie byłem za bardzo głodny. Na dnie żołądka nadal trawiło się śniadanko. Po skończonym posiłku  głos przejął złotowłosy:

- Padła propozycja ślubu Liama oraz Flory. Nie zamierzam niczego przedłużać i jasno się określę. Nie wyrażam zgody na to małżeństwo.

Laurentius zmarszczył czoło.

- Wasza Wysokość, to małżeństwo zaświadczy o przyjaznych stosunkach naszych państw. Czy mogę znać powód odmowy?

- Już zaplanowałem przyszłość księcia.

- ...

Trochę mnie złościło, że nie mam głosu w sprawie własnego małżeństwa. Współczułem Florze, że mimo jej młodego wieku zadecydowano, kto zostanie jej mężem. Księżniczka, czy nie, powinna mieć prawo do decydowania o własnym życiu. Na szczęście William wiedział jakich słów użyć, żeby zażegnać problem.

- Możecie pójść zobaczyć swoje pokoje. Służba was zaprowadzi.

Camelia lekko się uśmiechnęła i odpowiedziała:

- Dziękujemy, każdy z chęcią odpocznie po podróży.

Piątka rodzeństwa opuściła salę. Zostałem tylko ja i złotowłosy.

- Dlaczego zjadłeś tak mało? Coś ci dolega?

- Nie, po prostu jestem pełny.

- Gdzie byłeś i jak spotkałeś rodzinę królewską?

Fuck! Ktoś musiał o to zapytać!!

- Ehh... Jak będziesz chciał, to i tak się dowiesz, więc nie będę cię okłamywał. Byłem w Bibliotece, chciałem znaleźć informacje o Gwiazdcę, ale informator nie chciał współpracować. Na Hiacyntusa natknąłem się przypadkiem. Szukał o mnie informacji. Przypuszczam, że chodziło o poznanie faceta, który ma wyjść za jego siostrę. Wracając do tematu Wielkiej Siły, wiem, że wiesz już prawie wszystko. Dlaczego ukrywasz przede mną prawdę?

- To dla twojego dobra. Wiem, że jesteś uparty i chcesz brać sprawy w własne ręce, dlatego nie chcę żebyś zrobił sobie przez przypadek krzywdę.

Bratnia duszaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz