Nymeria's pov
Warczenie, oraz dźwięk łamanych gałęzi nie opuszczają mnie ani na krok. Nie wiem ile czasu już tak biegnę, ale czuję jak z każdym minionym drzewem coraz bardziej opadam z sił. Nie dam rady, doganiają mnie. Pojawia się w mojej głowie, jednak szybko odganiam od siebie tą myśl i przyśpieszam jeszcze bardziej, tym samym czując jak moje mięśnie osiągają swój limit i zaczynają boleśnie pulsować. W pewnym momencie moje ciało odmawia mi posłuszeństwa, a ja lecę do przodu, z impetem lądując na ziemi. Przy upadku uderzyłam głową o coś twardego, przez co zaszumiało mi w uszach, a oczy zaszły łzami. Po chwili poczułam jak ciepła ciecz spływa mi po twarzy i nie zajęło mi zbyt długo zrozumienie, że to moja własna krew. Cudownie.
Pomijając ogromny ból, jaki właśnie czułam, ogarnął mnie również spokój. Chłód ziemi, na której leżałam działał wręcz kojąco na moje palące mięśnie. Księżyc, który był dzisiaj w pełni i który swoją drogą działał na moją niekorzyść, bo przeszkolone wilkołaki wysokiej rangi bardzo dobrze potrafią wykorzystać działanie mistycznej kuli, dzięki czemu są szybsze, a ich zmysły bardziej czułe na nawet najdrobniejsze dźwięki i szmery, to mimo wszystko jego widok zza ciemnych drzew sprawił, że poczułam się bezpiecznie. Przymknęłam oczy rozkoszując się tą chwilą. Jeśli to jest moment, w którym umrę, to w porządku. To dobra smierć. Może niezbyt honorowa, ale przynajmniej spokojna. Udało mi się wydostać. Przyszłam na świat wolna i taka też z niego odejdę. Bicie serca będzie z sekundy na sekundę coraz wolniejsze, a oddech cięższy. Pojawią się mroczki przed oczami, a na koniec zostanie tylko ciemność. Pustka. Nicość. Nie. Nie mogę. Cholera, jestem Lightflake. Ja się nie poddaję. Powoli ruszyłam ręka, co sprawiło, że od razu pożałowałam swojej decyzji o nie poddawaniu. Gdy tylko znów się ocknęłam cały spokój zniknął, a przeszywający ból głowy i mięśni powrócił. Podparłam się na łokciach i powoli spróbowałam się podnieść. Po chwili udało mi się i stanęłam na chwiejnych nogach, jednak samo stanie prosto wymagało ode mnie tyle wysiłku, że w moich oczach moje szanse na ucieczkę są już praktycznie znikome.
Za sobą słyszę już ciężkie uderzenia łap i nagle dźwięk ten tak mnie sparaliżował, że dosłownie wryło mnie w ziemię. Stoję jak ta idiotka czekając na swój marny koniec. Bezsilność. Okropne uczucie bezsilności, to jedyne co w tej chwili czuję. Wiem, że muszę coś zrobić, jednak nie potrafię. Strach tak bardzo mnie sparaliżował, że mam wrażenie, jakby moje ciało nie należało już do mnie. Nagle przed oczami widzę wszystkie te chwile w których mnie katowali. Widzę ich twarze wykrzywione w szyderczych grymasach. Widzę krew, mnóstwo krwi. Mojej krwi. Strzykawki i jakieś próbki. Mężczyznę w kitlu lekarskim. Co mi zrobią, jak mnie złapią? Co się stanie, gdy tam wrócę? Nie zabiją mnie. Potrzebują mnie żywej, by dalej móc kontynuować swoje badania. Ukarzą mnie. Dokonają wszelkich starań, bym cierpiała i bym na własnej skórze dobitnie odczuła konsekwencje swojej ucieczki. Nie myślałam o tym, gdy dusiłam tamtego lekarza. Nie myślałam o tym, podczas mojego biegu przez las. Teraz, gdy już praktycznie mnie mają dopiero to do mnie dotarło. Dotarło do mnie, że to co zrobili mi do tej pory jest niczym w porównaniu do tego, co jeszcze mogą mi zrobić. Nie. Kurwa otrząśnij się dziewczyno, co z tobą? Weź się w garść. Szybko schyliłam się, by chwycić dość masywny kij, który swoją drogą ledwo udało mi się podnieść i stanęłam na wprost krzaków z których po chwili wyłoniło się pare żółtych ślepi. Po moim kręgosłupie przeszedł nieprzyjemny dreszcz i gdy wielki, szary basior już szykował się do ataku zza moich pleców nagle wyskoczyło z paręnaście wilków, które od razu rzuciły się na szarego, rozrywając go na strzępy. Po chwili z ciemności wyłoniło się jeszcze trzech wygnańców w swoich wilczych postaciach. Rzeź. Tylko tym jednym słowem jestem w stanie opisać, to co się właśnie stało. Wygnańcy, ścigający mnie zostali zagryzieni na smierć, a pozostałości po nich ledwo można było porównać do wilków. Nie wiem, czy powinnam się cieszyć, czy raczej płakać. Wygnańcy są brutalni i nie mają absolutnie żadnych skrupułów, ale nigdy nawet u nich nie widziałam czegoś takiego. Wilki, które tak okrutnie zabiły tę czwórkę wydawały się czerpać przyjemność z ich cierpienia i żałosnego skamlenia. Mogli od razu rzucić się na szyję i zabić, jednak oni rozerwali ich i zagryźli na smierć ze szczególną ostrożnością omijając tętnicę, by ich przypadkiem za szybko nie pozbawić życia. Potwory. Bestie bez jakichkolwiek zahamowań. Czy właśnie wpakowałam się z deszczu pod rynnę? Te głupie przysłowie, które ciągle powtarzał mój kuzyn nagle stało się realne. Spięłam się mocniej zaciskając dłonie na kiju, który wciąż trzymałam. Chyba nie chcą mnie zabić. Raczej od razu by to zrobili, gdyby mieli takie zamiary. Przynajmniej tak mi się wydaje, widziałam do czego są zdolni. Bo jeśli się mylę, to dlaczego wciąż żyję? Wezmą mnie na niewolnicę... Nie. Nie dam się kurwa żywcem. Już wolę skończyć jak tych czterech wygnańców. Nie ma mowy, bym znów to znosiła. Ugięłam lekko kolana i pokracznie stanęłam w pozycji obronnej. Wilki zaczęły się przemieniać i po chwili stało przede mną dwunastu gigantycznych wręcz mężczyzn. Nagich mężczyzn. Skrępowana spuściłam wzrok. Po kilku sekundach przybiegł kolejny i na szczęście był ubrany. Otworzył torbę, którą miał zawieszoną na ramieniu i wyjął z niej spodenki dla reszty. Ubrali się, a ja odetchnęłam z ulgą, co niestety przykuło ich uwagę.-Oh No tak, zapomnieliśmy o tym jednym, drobnym szczególe.- Odparł najwyższy z nich. Był to blondyn o czekoladowych oczach i wyglądał na jakieś dwadzieścia pare lat. Wyczułam od niego betę. Da się je rozpoznać po specyficznym zapachu i sposobie chodzenia. Pewny i dominujący, jednak nie aż tak jak w przypadku Alf. Zaczął zbliżać się do mnie zdecydowanym krokiem. Skierowałam kij w jego stronę i spojrzałam na niego groźnie. Przynajmniej taki był zamysł, jednak on wydawał się być bardziej poirytowany, niż przestraszony. Właśnie dotarło do mnie jak musiałam w tym momencie wyglądać. Drobna i wychudzona dziewczyna z zaschnięta krwią na twarzy, ubrana w jedynie koszulkę do kolan. Cała brudna i pokaleczona.
CZYTASZ
🌙🐺Proszę zostań🐺🌙
Lupi mannariNymeria Lightflake jest księżniczką wilkołaków z północy, które słyną ze swojej sprawiedliwości i waleczności. Nymeria prowadziła bogate życie, wyjęte niczym z najpiękniejszej baśni, do czasu.... W dniu jej czternastych urodzin kiedy jej moce miały...