rozdział 3

456 16 4
                                    

Myślałam, że to już koniec męczących chwil, że wrócę do domu i od razu rzucę się na łóżko, i odpocznę. Jednak cały świat postanowił być dzisiaj przeciwko mnie. Gdy wychodziłam z miejsca pracy, padał deszcz, przez który prawie nic nie było widać. Miałam ochotę krzyczeć, przypominając sobie, gdzie zaparkowałam samochód. Musiałam wyglądać komicznie, kiedy biegłam na bosaka i płaszczem położonym na głowie, który swoją drogą za wiele nie pomógł. Kiedy już byłam przy aucie, kluczyk nie chciał otworzyć drzwi. Naciskałam jak szalona na ten guzik, co dopiero osiągnęło skutek po kilku minutach. Szybko wsiadłam do pojazdu, czując, jak spływa po mnie woda, dokładnie tak jakbym wyszła spod prysznica, tylko że woda była zdecydowanie za zimna. Siedziałam bezsensownie przez chwilę w samochodzie, wmawiając sobie, że to już koniec problemów, przynajmniej na dzisiaj, chociaż wiedziałam, że w domu czeka na mnie John, co skończy się kłótnią. W drodze do domu starałam się, o tym wszystkim nie myśleć, nie miałam ochoty się zadręczać i zastanawiać się jak zareaguje mój narzeczony. Jestem pewna, że mam pełno nieodebranych połączeń, ale z drugiej strony cieszyłam się z tego, że wyciszyłam telefon i schowałam go w kieszeni płaszcza, dzięki temu mogłam się skupić na pracy, zamiast wysłuchiwać kazań mężczyzny i oskarżeń o zdradę.

Wchodząc do domu, nie zobaczyłam czekającego w korytarzu mnie mężczyzny. Mogłabym się z tego cieszyć, ale dobrze wiedziałam, że to tylko cisza przed burzą. Rzuciłam przemoczony płaszcz na podłogę. Stwierdziłam, że zajmę się nim później i nie będę się przejmowała zmoczoną podłogą, na której już i tak utworzyły się kałuże wody po moim wejściu. Byłam zmarznięta i jedyną rzeczą, którą chciałam wtedy zrobić, była gorąca kąpiel. Miałam wrażenie, że byłam sama w domu. Wszystkie światła były wyłączone, nie licząc tego w korytarzu, które zresztą sama zapaliłam. Odetchnęłam z ulgą, ciesząc się, że nie czekała na mnie kolejna kłótnia. Może nawet nie zauważył, że mnie nie było? Miałam nadzieje, że chociaż w tym świat mi sprzyjał. John mógłby wrócić zmęczony z pracy, zapomnieć o naszej randce, co często mu się zdarzało i zasnąć, nawet nie myśląc o mnie. Jednak jak zwykle wszystko było przeciwko mnie. Kiedy weszłam do małego salonu, zobaczyłam Johna, który wpatrywał się we mnie zdenerwowany. Oświetlało go tylko słabe światło starej i lekko zniszczonej lampki, której ciągle zapominałam wyrzucić. Momentalnie cała się spięłam i wpatrywałam się jak głupia w mojego narzeczonego. Chciałam się wytłumaczyć, ale nie pod wpływem jego srogiego spojrzenia, nie mogłam wydusić z siebie ani jednego słowa. Moje usta tylko otwierały się na sekundy, a następnie zamykały. W myślach miałam ułożone idealne wytłumaczenie mojej nieobecności, ale nie mogłam zdobyć się na odwagę, aby mu o tym powiedzieć. To było wręcz śmieszne, jak bardzo zmieniałam się w jego towarzystwie. Gdy tylko był obok, czułam się jak mała dziewczyna, która musi uważać na każdy swój krok, żeby nie narazić się na żadne kłopoty. John wstał z fotela i powoli podszedł do mnie, budując przy tym niezwykłe napięcie. Kiedy zatrzymał się przy mnie, wstrzymałam oddech. Musiałam podnieść głowę, żeby móc spojrzeć na jego przystojną twarz. John był dość wysokim mężczyzną z blond lokami i mocno zarysowaną szczęką, a jego nos miał delikatnego garba.

- Mogłabyś mi łaskawie powiedzieć, gdzie do cholery byłaś? - jego głos był tak chłodny, że po moim ciele przeszły zimne dreszcze. - Do tego nieźle się wystroiłaś, nie ma co.

Przełknęłam głośno ślinę i dopiero przypomniałam sobie, że byłam ubrana w jedną z moich najlepszych sukienek. Mój makijaż pewnie nie wyglądał już tak ładnie, jak na początku.

- Ja... - zaczęłam już mówić, jednak nie było mi dane dokończyć, chociaż jednego zdania.

- Ty co!? Poleciałaś do jakiegoś kochanka i pieprzyłaś się z nim cały wieczór, a dopiero potem przypomniało ci się, że już dawno skończyłem pracę. - ze zdenerwowania jego warga zaczęła drgać, co było dla mnie znakiem, że powinnam siedzieć cicho. - No opowiedz, jaki był? Lepszy ode mnie? Pewnie bardziej bogaty, przecież tak lubisz chodzić na zakupy. Sprzedałaś się jak najtańsza dziwka, czyż nie!? Teraz milczysz i udajesz niewiniątko. - uniósł moją brodę, tak żeby mógł spojrzeć mi w moje zaszklone oczy.

- To nie tak jak myślisz! Szef kazał mi natychmiast przyjechać do pracy. Było duże zamieszanie, nie chciałam tam tyle siedzieć - mówiłam drżącym głosem. - Byłam już gotowa na naszą randkę, ale wtedy zadzwonił telefon i musiałam się wstawić...

- A może to twój szef chce cię przelecieć? Też tego chcesz? Chcesz sypiać ze swoim szefem, żeby dostać awans? Nie wystarcza ci, to co dla ciebie załatwiłem. - złapał mnie mocno za ramiona i intensywnie wbił we mnie wzrok.

Wiedziałam, co musiałam zrobić, żeby go uspokoić. Był jeden sposób, który zawsze na niego działał. Nie miałam najmniejszej ochoty tego robić, ale czułam się, jakbym była podstawiona pod ścianą, a ktoś przykładał pistolet do mojej skroni. Przybliżyłam się do niego i delikatnie pocałowałam kącik jego ust, co trochę go uspokoiło.

- Wiesz, że jestem twoja. - wyszeptałam, kładąc dłoń na jego gładkim poliku. - Jestem twoją dłużniczką i nigdy cię nie zostawię. Tylko ciebie kocham.

Nienawidziłam się przed nim tak płaszczyć, ale nie miałam wyboru. Wolałam go nie denerwować. Już raz wydarzyła się sytuacja, w której poddałam się i przestałam starać się go udobruchać. Wolałam tego już nigdy więcej nie powtarzać, a najlepiej zapomnieć o tym dniu, jednak za każdym razem, kiedy widziałam go w takim stanie, obrazy z tamtego wydarzenia automatycznie pojawiały się w mojej głowie, co paraliżowało mnie ze strachu. Wolałam już się przed nim płaszczyć niż znowu to przechodzić. Składałam delikatne całusy na jego całej twarzy, cały czas zapewniając go, że należałam tylko do niego i nigdy bym go nie opuściła. Moje dłonie błądziły po jego całym ciele, a on z każdą sekundą coraz bardziej się odprężał, aż w końcu złapał mnie mocno w talii i przyciągnął do siebie. Tym razem on przejął inicjatywę. Stawał się coraz śmielszy w swoich ruchach, aż w końcu zdjął ze mnie mokrą sukienkę i wpatrywał się na moje prawie nagie ciało. Potem wszystko działo się szybko. Wylądowaliśmy na dywanie w salonie, a John już kompletnie zapomniał o wydarzeniach, które miały miejsce chwile temu. Jego priorytety zmieniły się, a on zajął się mną, starając się, abyśmy oboje zyskali jak najwięcej przyjemności ze zbliżenia. Jego wzrok wtedy pokazywał tylko pożądanie. Nie było żadnych znaków, jego niedawnego zdenerwowania. Tak było zawsze. Czasem się zastanawiałam, czy nie robił tych scen tylko dla przeprosinowego seksu.

Starałam się nie myśleć za wiele i skupić się na Johnie, co nie szło mi wcale tak dobrze, jak zazwyczaj. Ciągle myślałam, dokąd zmierza nasz związek. Czy tak będzie już zawsze? Ciągle nie traciłam nadziei, że kiedyś się zmieni i obdarzy mnie większym zaufaniem. Nie będzie już świrował, kiedy wrócę do domu kilka minut po ustalonym przez niego czasie i założymy razem szczęśliwą rodzinę.

stay with me, honey || zawieszone Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz