Rękoma podparłaś się o blat i usiadłaś na nim, rozkładając nogi i przyciągając Erwina za koszulę bliżej do siebie.
- Chcesz mnie? - wysapałaś przygryzając wargę, nie mogąc się oprzeć działaniu alkoholu.
- Tylko, jeśli pozwolisz mi zrobić to na tym stole. - wpił się w twoje usta swoimi ciepłymi wargami. Poczułaś, jak jego język wdzierał się agresywnie w twoje usta, więc odwzajemniłaś jego ruchy. Twoje dłonie błądziły po jego szerokich, umięśnionych plecach, aż w końcu włożyłaś mu je pod koszulkę by poczuć, jak bardzo rozpalone jest teraz jego ciało.
Erwin zaś, nie tracąc czasu na przesadne gry wstępne, walczył z rozpięciem twoich spodni. Kiedy udało się mu pozbyć przeszkadzającej części garderoby, cisnął ją bez większej uwagi w kąt swojego gabinetu. Odczepił się od twoich ust byś mogła nabrać oddech, którego od dłuższej chwili ci brakowało. Chwycił cię za uda i rozchylił je tak, by bez problemu dostać się do twoich różowych majtek. Uścisk jego dłoni był mocny, wręcz stalowy.
- To boli...- zaprotestowałaś starając cię poluzować jego uścisk, chwytając go za nadgarstki. Zero reakcji. W tym momencie nie przypominał mężczyzny, na którego wpadłaś zaledwie parę dni temu.
- Dopiero będzie boleć.- klęknął między twoimi udami, zsuwając swoje wielkie dłonie na twoje kolana i rozwierając je jeszcze bardziej. Nie była to komfortowa pozycja, przez co zaczęłaś się wiercić, ale przerwał ci dreszcz ciepła spowodowany jego ustami. Zaczął ssać twoje najbardziej intymnie miejsce przez bieliznę, przeć co jeszcze bardziej zrobiłaś się mokra. Ssał, lizał, pieścił.
Z twoich ust raz za razem wyrywały się urywane pojękiwania. Wczepiłaś palce w jego lśniące blond włosy i walczyłaś z chęcią przyciągnięcia jego głowy jeszcze bliżej.
- Bądź ciszej. - brzmiało to jak rozkaz, któremu nie mogłaś się sprzeciwić. I tak nie zamierzałaś się z nim kłócić. Było ci co raz przyjemniej. Ale to nie wystarczyło. Ty chciałaś więcej.
- Tyle chyba wystarczy. - wstał na równe nogi i rozpiął rozporek. Jego wielki przyjaciel od dłuższego czasy napierał na sztywny materiał spodni. Był duży i gotowy do akcji.
Było to egoistyczne z twojej strony, że akurat teraz dopadły cię wątpliwości odnoście całej tej akcji. Nie było tutaj żadnych romantycznych uczuć, nie wspominając o miłości. Było to tylko czyste pożądanie. Oboje skorzystacie.
Ale czy naprawdę w taki sposób, chciałaś budować waszą znajomość?
Żeby nie zdejmować twojej bielizny, kciukiem odciągnął na bok materiał, odsłaniając twoją kobiecość. Dwoma palcami upewnił się, że jesteś odpowiednio nawilżona, wsuwając je głęboko w ciebie. Westchnęłaś z rozkoszą czując ogarniającą cię falę ciepła. Było ci duszno, oddech miałaś płytki. Zgiął palce w twoim wnętrzu napierając na górną ściankę macicy. Jęknęłaś błagając o więcej. Nie śpieszył się. Patrzył na ciebie nad wyraz pustymi oczami bez emocji.
Wiedziałaś, że cię wykorzystuje, ale nie potrafiłaś tego przerwać. Skoro już rozłożyłaś przed nim nogi, nie obawiał się tego, że mu teraz odmówisz. Nie musiał już grać. Jego oziębłość także była podniecająca. Czyniła go nieobliczalnym kochankiem. Tak bardzo pragnęłaś mieć go już w sobie.
- Proszę... - wyjęczałaś, kiedy wiercił w tobie dłonią, dokładając kolejny palec.
- O co mnie prosisz? - zwlekał odpowiadając pytaniem na pytanie.
- Wiesz o co... - zacisnęłaś ręce na krawędzi biurka za sobą, odchylając się przy tym do tyłu. Nie mogłaś się bardziej dla niego rozłożyć.
CZYTASZ
Smak Prawdy [Levi x Erwin x Reader]
FanfictionOddział Zwiadowców żyje swoim życiem. Do czasu. Dlaczego? No cóż, wyobraźcie sobie, że pojawia się osoba, która wie zdecydowanie więcej, niż powinna. I nie zamierza siedzieć z założonymi rękami. Czy uda ci się zdobyć zaufanie szalonych zwiadowców, c...