Przeszłość:
Jungkook nigdzie nie mógł odnaleźć ani Wonila ani Taehyunga. Nie spodziewał się, że walki będą tak trudne. Nie był pewien, jaka jest pora dnia, ale wydawało mu się, że był już wieczór, czyli wszystko trwało całe 24 godziny. Był wycieńczony, a Gasi nie ubywało. Jednak ich grupa nie zdecydowała się na odwrót, więc walczył dalej. Miało to być ostateczne starcie z Gasi, aby ich zupełnie zniszczyć. Słabli, ale Kook też był wykończony. Sama jego osoba straszyła ghule, ale nie miał już sił.
Zbiegł do miejsca, gdzie ostatnio widział Tae. Był coraz bardziej zdesperowany, że nie mógł go znaleźć. Bał się najgorszego, a tego by sobie nie wybaczył. Nie umiałby spojrzeć Jiminowi w oczy. Desperacko go szukał i nagle natknął się na ludzi ubranych w białe garnitury. Trzymali w rękach walizki, z który po chwili wyciągnęli quinque. Przewodził im niski, białowłosy mężczyzna. Śledczy mocniej zacisnął dłoń na broni widząc przed sobą ghula klasy SS, Samaela. Nazwany tak został, przez swoje wiecznie wściekłe oczy, które przypominały upadłego anioła z obrazu Alexandra Cabanela.
Jungkook od razu poznał GE, czyli Ghul Extermination. Miał z nimi nie raz do czynienia. Kiedyś ich nienawidził, ale po pobycie w Boan zrozumiał ich rację. Próbowali chronić ludzi przed ghulami, więc ich po prostu zabijali. Jeon cieszył się, że przybyli, bo mogli pomóc im w walce z Gasi. Jednak oni nie rozróżniali dobrych czy złych ghuli. Walczyliby z każdym, nie zwracając uwagi kto jest z Gasi a kto nie.
A wtedy celem dla nich stał się najgroźniejszy znany im ghul, czyli Samael. Białowłosy podniósł quinque, które było w kształcę kolczastego ogona. Kilku żołnierzy ruszyło na Jungkooka, ale ten odepchnął ich nie robiąc im krzywdy. Chciał im uciec, więc ruszył do wyjścia, ale zagrodzili mu drogę. Strzelali w niego raniącymi ghule pociskami, więc odskoczył na wyższe piętro. Wtedy białowłosy złapał go za nogę okręcając wokół jego kostki quinque. Ściągnął go na ziemię, a Jeon uderzył o posadzkę. Zawył z bólu, ale szybko się podniósł i szarpną stopą, aby się wyswobodzić. Poczuł, że ją podkręcił, więc nastawił ją. Kolejni żołnierze go zaatakowali, a on ich odpychał. Białowłosy dziwił się, że Samael nikogo nie zabijał. Mógł to robić, ale zamiast tego lekko ranił atakujących go ludzi.
Nagle usłyszeli dźwięk wybuchów i cały budynek się zatrząsł. Z wysoka zaczął na nich spadać betonowy strop. Jungkook wyskoczył i przeciął swoimi mackami blok. Uratował tym samym żołnierzy, którzy nie mieli szans ucieczki. Sam upadł i jego bok został przygnieciony przez belkę. Krzyknął boleśnie i próbował odrzucić z siebie ciężki metal. Spadały na niego pojedyncze kamyki i spojrzał na białowłosego.
- Uciekajcie! Gasi chcą wysadzić budynek! – zawołał do śledczego. Mógł się domyśleć, że Wonil zrobi coś takiego. Ucieknie dalej mordować, bojąc się konfrontacji.
Kook pluł krwią i nie mógł zrzucić z brzucha metalowej belki.
- Odwrót! Jak najdalej stąd! – krzyknął białowłosy do swoich ludzi. Oni wybiegli, ale on podszedł do ghula. Nie spodziewał się, że ten uratuje jego ludzi i jego samego. Nie zabijał, a właśnie dla nich się poświęcił. Śledczy od lat interesował się zachowaniem ghuli. GE sądziło, że tylko imitują ludzkie odruchy, aby wtopić się w tłum, a rzeczywiście są zwierzętami. Jednak wtedy najgroźniejszy znany mu ghul go ocalił.
Mężczyzna zaczął podnosić belkę i wspólnymi siłami z Jungkookiem odrzucili ja na bok. Z rany sączyła się krew, ale zaczęła się powoli goić.
- Uciekaj idioto – powiedział słabo Jeon. Jednak białowłosy pomógł mu wstać i zarzucił mu rękę na ramię. Zaczął z nim iść do wyjścia, a między nimi spadały kolejne betonowe bloki.
CZYTASZ
Seoul Ghul | Vminkook
Fanfiction- Błagam cię, chcę wrócić - On się ciebie boi, nie rozumiesz? Opowieść o trójce ghuli, które wiodły kiedyś szczęśliwe życie, do czasu tragedii, po której Taehyung musiał ich opuścić, Jimin zaczął się go bać, a serce Jungkooka zostało nieodwaracalni...