Taehyung spojrzał w stronę okna i uniósł dłoń. Była idealnie gładka, nie było na niej śladów walki. Wcześniejszego wieczora Jungkook wmusił w niego trochę jedzenia i czuł się już dużo lepiej. Rany szybciej się goiły i nie bolał go już każdy ruch.
W Seulu padał od dwóch dni ulewny deszcz, ale Tae go bardzo lubił. Działał na niego uspokajająco i przypominał mu o nocach spędzonych z ukochanymi na snuciu marzeń i planów na przyszłość. Kiedyś byli szczęśliwi i beztroscy, ale przez niego wszystko musiał się boleśnie zmienić. Marzył o tym, aby ich odzyskać, ale wątpił, żeby to było możliwe. Najbardziej zranił Jimina i nie mógł tego sobie wybaczyć. Pamiętał doskonale tamtą noc. Jak znowu utracił nad sobą kontrolę. Czuł, jakby z boku oglądał tę tragedię, której był sprawcą. Nigdy nie skrzywdziłby dziecka, a głos w jego głowie boleśnie wykorzystał jego słabość.
Drzwi do sypialni powoli się otworzyły i weszła do nich mała dziewczynka. Tae uniósł się lekko i był zdziwiony jej obecnością. Jeon ostatnio ją szybko zabrał, a teraz dziecko zamknęło drzwi i podeszła bliżej Kima.
Nie mógł uwierzyć w to, jak dziewczynka była podobna do Jimina. Nie był jej biologicznym ojcem, ale mieli podobne noski, oczy i kształt twarzy. Taehyung był szczęśliwy, że największe marzenie jego ukochanego się spełniło i był pewien, że Jungkook z Parkiem są cudownymi rodzicami dla dziewczynki.
Dziecko trzymało książkę i podeszła bliżej Kima.
- Dzień dobry – powiedziała i się ukłoniła. – Jak się pan czuje? – zapytała i usiadła na podłodze obok materaca.
- Witaj. Trochę lepiej. Miło, że pytasz – oznajmił i usiłował rozpoznać, co za książkę trzyma dziecko.
- Jak ma pan na imię? Bo ja Son Soji – powiedziała dumnie.
- Kim Taehyung. Jungkook pozwolił ci tutaj przyjść? – zapytał Tae.
- Wujek gdzieś poszedł, a do wujka Jimina przyszła ciocia Chae. Nie wiedzą, że tu jestem. Nie chcieli, żebym do pana przychodziła – wyznała Soji.
- Powinnaś posłuchać się wujków, żeby się nie denerwowali – zwrócił jej uwagę Kim, a dziewczynka nie była zbytnio zadowolona.
- Ale pan tu siedzi cały dzień sam, musi być panu przykro. Dlatego przyszłam panu poczytać moją ulubioną bajkę – oznajmiła i pokazała „Most na rzece Donikąd". Taehyung uśmiechnął się do niej i przypomniał sobie, jak sam uwielbia tę książkę.
- Twój wujek, Jimin, często mi ją czytał, bo to też moja ulubiona bajka – powiedział, a Soji lekko wydęła usta ze zdziwienia.
- Wujek zawsze mi czyta, jak jest mi smutno albo jak mam koszmary. Teraz ja panu poczytam, żeby było panu milej – odparła dziewczynka i otworzyła książkę.
- Jesteś malutka, umiesz już czytać? – zapytał z rozbawieniem Tae, a dziecko poczuło się co najmniej obrażone.
- Jestem duża! Skończyłam już 4 latka – oznajmiła i pokazała 4 palce. Kim uśmiechnął się i był pewien, że to Jimin uczył Soji czytać. – Czy jak panu poczytam, będę mogła dotknąć pana włosów? Są strasznie fajne – powiedziała.
- Możesz dotknąć ich nawet teraz – zachęcił ją Taehyung. Dziewczynka złapała jego czerwone kosmyki i się zaśmiała. Siedziała po turecku na materacu i rozłożyła książkę na nogach.
- Po...to...cznie...potocznie uzna...jemy, że Czas jest po prostu...sumą wszy...st...kich...wszystkich mi...nio...nych dni – mówiła nieskładnie Soji. Zaczęła się denerwować, bo naprawdę chciała umilić czas panu, który uratował ją i wujków. Nie umiała tak dobrze czytać, przez co zrobiła się cała czerwona i niespokojnie oddychała. Taehyung to zauważył i złapał ją za rączkę.
CZYTASZ
Seoul Ghul | Vminkook
Hayran Kurgu- Błagam cię, chcę wrócić - On się ciebie boi, nie rozumiesz? Opowieść o trójce ghuli, które wiodły kiedyś szczęśliwe życie, do czasu tragedii, po której Taehyung musiał ich opuścić, Jimin zaczął się go bać, a serce Jungkooka zostało nieodwaracalni...