Rozdział 17

595 52 7
                                    

Jungkook kończył przygotowywać kawę dla Taehyunga i Jimina. Kim czuł się dobrze po operacji i wreszcie z jego głowy zniknął ten okropny głos. Nie wierzył, że będzie mógł na nowo cieszyć się życiem. Bez cierpienia i ciągłego bólu.

Kook zaniósł ukochanym kawę i usiadł obok nich przy stole. Soji poszła bawić się z Yuną, więc chłopaki mieli chwilę dla siebie. Tae wziął łyk napoju i uśmiechnął się, bo tęsknił za smakiem kawy przyrządzanej przez Jungkooka. Młodszy zawsze bardzo się starał, a to zawsze rozczulało Taehyunga. Popatrzył na ukochanych i cieszył się, że nie patrzą już na niego ze strachem i pogardą, a z miłością i uczuciem. Kim chciałby znowu z nimi być i na nowo otoczyć ich swoją opieką i dobrocią. Jednak przemyślał to, ponieważ wiele się zmieniło, od kiedy byli razem. Wiedział, że to będzie bolesne, ale nie miał innego wyjścia.

- Nawet nie wiecie, jak was kocham – zaczął Tae. – Dlatego muszę od was odejść. – Jimin i Jungkook zastygli i patrzyli z niedowierzaniem na ukochanego.

- A-ale ledwo wróciłeś. Już nie ma Wonila, przecież wszystko jest okej – Park mówił niespokojnie, bo słowa wypowiedziane przez Kima bardzo go zabolały.

- Masz rację skarbie. Wszystko jest już dobrze, ale wiele się u was zmieniło przez ten rok. Chodzi mi o Soji – wyjaśnił Tae, a Jimin zmarszczył czoło.

- Co ma do tego Soji? – dopytał Park. Taehyung spojrzał na Jungkooka, jakby szukał u niego wsparcia. Najmłodszy domyślał się, o co chodzi Kimowi. Napił się kawy i wlepił wzrok w stół.

- Wiele. Zostaliście jej rodzicami, kiedy mnie nie było. A nie mogę z wami zostać, właśnie przez to. Nie chcę jej mieszać w głowie i tak ma bardzo ciężko. Jest dzieckiem ghulem, które straciło mamę i tatę. Zyskała za to cudownych rodziców, którymi są dwaj mężczyźni. Wiesz, jak jej może być trudno, gdy pójdzie do szkoły? Bo wiem, że będziecie chcieli, aby miała jak najnormalniejsze życie. Będzie musiała na każdym kroku się pilnować, aby nie pokazać kagune, a wiecie jak hormony ghuli buzują w okresie dojrzewania i może tego nie kontrolować. Będzie musiała nauczyć się jeść przy znajomych i wytrzymać z wymiotowaniem, aż nie dotrze do łazienki. Ludzie w Korei nieprzychylnie patrzą na homoseksualistów, więc być może będzie musiała się mierzyć z piętnowaniem, czy w ogóle z ukrywaniem, kim są jej rodzice. A do tego wszystkiego, miałby jej dojść wujek, który mieszka z nią i jej ojcami, których całuje i przytula? Wiecie, jaki ona miałaby mętlik w głowie? Nie znam jej dobrze, ale czuję, że ma tak samo dobre serce jak wy. Nie chcę jej zranić jeszcze bardziej, bo wy ją kochacie, bo jest waszą córką. Jestem najszczęśliwszy na świecie, że ją macie, a ona ma was. Dlatego nie stanę między wami – wyjaśnił Taehyung.

Jimin patrzył na niego ze zmieszaniem. Wszystko co mówił Kim było prawdą i miał rację. Jednak Park go kochał i nie chciał znowu stracić. W jego idealistycznej wizji ich trójka wychowywała małą Soji, ale teraz zobaczył, jak bardzo jest to niemożliwe.

Jimin odwrócił się do Kooka, który powstrzymywał płacz. Tyle czasu młodszy marzył, aby Tae do nich wrócił. To on musiał wyrzucić Taehyunga z Boan, musiał z nim walczyć, a potem znowu kazać mu odejść. Przeżywał za każdym razem jego utratę, bo to on patrzył mu w oczy i mówił, że nie ma dla niego miejsca w życiu Kooka i Jimina. Dlatego tak bardzo chciał go odzyskać.

- Nigdy nie kazałbym wam wybierać między mną, a Soji – dodał Tae widząc miny jego ukochanych. Złapał ich za ręce i delikatnie się uśmiechnął. – Rozmawiałem o tym z Namjoonem i powiedział, że mogę wrócić do pracy w kawiarni. Odciążę cię Jungkook od jeżdżenia po jedzenie, chociaż tyle mogę zrobić. Nie zostawię was zupełnie, cały czas będę obok. Tylko nie będziemy razem mieszkać i nie będziemy...razem – mówiąc to głos mu zadrżał. Jimin podniósł się i usiadł Taehyungowi na kolanach. Ten go przytulił i ucałował w policzek. Jungkook też się dosiadł bliżej Kima i objął go w pasie.

- Możemy być dalej razem. Możemy się dalej spotykać, tylko bez Soji. Nie przestaniemy cię kochać – powiedział Kook.

- Dokładnie. Nie będzie to tak często jakbyśmy chcieli, ale zawsze będziemy razem – oznajmił Jimin, a Kim się uśmiechnął.

- Myślałem, że będziecie woleli zupełnie to zakończyć, że tak będzie lepiej...

- Jesteś czasem durny, jak nie wiem co – mruknął Jungkook i pocałował delikatnie Taehyunga.

- Nie lubię, jak Kook kogokolwiek wyzywa, ale muszę się z nim tutaj zgodzić – powiedział Jimin i wtedy to on ucałował Kima, który delikatnie się uśmiechał.

- Kocham was, naprawdę. Znalazłem już jakieś małe mieszkanie, także oddam mój pokój Soji. Obiecuję, że będziecie mogli do mnie przychodzić, kiedy tylko będziecie chcieli – powiedział Taehyung mocno tuląc ukochanych. Starał się nie płakać, ale to było bardzo trudne.

- Ty też nas możesz odwiedzać kochanie. Zresztą i tak będziemy razem pracować, więc już rezerwuję sobie wszystkie zmiany, na których będziesz – oznajmił Jungkook i się uśmiechnął.

- A ja będę przychodzić do kawiarni, kiedy tylko będę mógł. Joon mówił, że pod nami jest lokal, który idealnie się nadaje na Boan, więc zaczniemy wszystko od nowa – powiedział Jimin i pogłaskał Tae po policzku. – A póki co – zaczął Park i wstał łapiąc ukochanych za ręce. – Bardzo dużo czasu minęło, od kiedy się kochaliśmy. A kocham was naprawdę, cholernie mocno – oznajmił z uśmiechem, na co Tae przygryzł lekko wargę, a Jungkook oblizał usta. Jimin zaczął prowadzić ich do sypialni Taehyunga i pragnął chociaż na chwilę oddać się przyjemności sprawianej przez jego ukochanych, by nie myśleć o tym, że niedługo znowu będą żyć osobno.

Seoul Ghul | VminkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz