Rozdział 13

551 50 2
                                    

Taehyung otworzył oczy i chciał się unieść, ale ból w klatce piersiowej mu nie pozwolił. Zobaczył jeszcze nie do końca pozrastaną skórę, więc wolał się już nie ruszać. Rozejrzał się po nieznanym mu pokoju i usiłował sobie przypomnieć, co wydarzyło się wcześniejszej nocy. W trakcie walki z ghulami przestał już czuć, bo nie zwracał uwagi na swoje ranione ciało. Myślał jedynie o ukochanych. Miał przebłyski, jak Jungkook go niósł na rękach i do niego mówił. Pamiętał Jimina, który go szył, a potem już urwał mu się film.

Zobaczył nagle, że drzwi od jego pokoju się otwierają. Stała w nich mała dziewczynka, którą Tae pamiętał z jego ostatniej wizyty w kawiarni. Wpatrywała się w niego wielkimi oczami. Miała na sobie koszulkę, która robiła jej za sukienkę, bo Namjoon nie zakupił ubrań do kryjówki dla tak małej osóbki.

- Soji! – Dziewczynka się obróciła, gdy usłyszała swoje imię. Jungkook zabrał ją z pokoju i spojrzał na Tae. Wziął głęboki wdech i zamknął drzwi. Kim westchnął i wykrzywił twarz z bólu, jaki przeszedł jego ciało. Jeon po chwili wrócił niosąc wodę. Usiadł przy materacu i delikatnie uniósł głowę Kima. Przystawił mu szklankę do ust i powoli go poił. Taehyung pił łapczywie i zaburczało mu w żołądku.

- Dzisiaj pojadę po jedzenie, więc wreszcie coś zjesz – powiedział Jungkook i ułożył chłopaka na poduszce.

- Nie chcę jeść – mruknął Tae.

- Chcesz się zagłodzić? Zaczniesz wariować i wpadniesz szał, jeśli dalej będziesz głodny...

- Wpadałem w szał, jak jadłem – przerwał Taehyung.

Musisz jeść Potworze! Karm mnie, bo zaraz umrę.

Kim zacisnął ręce na pościeli i wziął głęboki wdech. Wtedy Jungkook pogładził go po czole i delikatnie ułożył się obok niego.

- Nie dyskutuję z tobą. Nie będziesz nikogo zabijać, to samobójcy. Nie pozwolę ci umrzeć – powiedział Jeon i ucałował chłopaka w głowę.

Tae odchylił się na tyle, aby spojrzeć w oczy Jungkooka.

Pamiętał, jak go pierwszy raz spotkał. Był ciągle wściekły i złośliwy. Taehyung wiedział, jakie okropne rzeczy robił Kook i na początku bał się, żeby nie skrzywdził mieszkańców Boan. Usiłował chronić Jimina, ale Park jako pierwszy dostrzegł delikatność i dobroć skrytą w Jungkooku. Młodszy coraz pilniej wykonywał swoje obowiązki i stał się milszy. Jego oczy stały się spokojniejsze i jeszcze piękniejsze.

Wtedy było w nich wiele smutku. Tae czuł się potworem, który utracił swoich ukochanych. Nie umiał sobie tego wybaczyć i chciał się oddzielić od chłopaków, ale nie umiał. Za bardzo za nimi tęsknił i ich potrzebował.

Jeonem też targały sprzeczne uczucia. Znał Taehyunga i nie wierzył, żeby to on dokonywał tych wszystkich okropieństw. Jednak Jimin sam widział jego zbrodnie, GE ciągle o nim mówiło. Jungkook nie widział w nim tej bestii, jak wszyscy inni. Znał tylko jego dobroć i delikatność. Przed Boan Tae zabijał, ale nigdy nie na taką skalę jak przez ostatni rok. Kook nie chciał w to wierzyć, ale nie umiał mu zapomnieć tego, jak zranił Jimina. Choć nie pasowało mu to do Kima.

Wpatrywali się w siebie i Jungkook się nachylił. Delikatnie musnął swoimi wargami usta Taehyunga, a ten poczuł w środku błogi spokój. Subtelnie odwzajemnił pocałunek przypominając sobie kształt warg Jungkooka. Robili to powoli, nie chcąc przyspieszać tej pięknej i magicznej chwili. Jakby w momencie opuściły ich wszystkie troski i niepewności. Kim dawno nie czuł się tak bezpiecznie, jak wtedy.

Jeon się oddalił, ale cmoknął jeszcze szybko ukochanego.

- Nigdy nie przestałem cię kochać i bardzo tęskniłem – wyszeptał młodszy, jakby przekazywał chłopakowi jakąś wielką tajemnicę.

- Przepraszam za to wszystko. Nigdy nie chciałem was zranić. To wszystko... - Taehyung chciał wyjaśnić, co się stało rok temu, gdy zabolało go serce. Ledwo mógł wziąć oddech z bólu, jaki poczuł w klatce piersiowej.

Zamknij pysk Potworze! Nie mogą o nas wiedzieć!

Tae usiłował oprzeć się głosowi, ale był za słaby. Jungkook pogładził go po głowie i poprawił kołdrę, która okrywała mu nogi.

- Odpoczywaj. Opowiesz nam wszystko, jak już wyzdrowiejesz – powiedział Jeon i ucałował chłopaka w policzek.

Wyszedł z pokoju i zamknął za sobą drzwi. Zobaczył Jimina, który siedział z kubkiem gorącej wody na kanapie. Soji obok niego leżała i oglądała bajkę. Park wstał i poszedł do kuchni. Jungkook przytulił go od tyłu, gdy nalewał ciepłej wody dla dziewczynki.

- Jak on się czuje? – zapytał Jimin i usiłował udawać obojętność.

- Widać, że go boli, ale skóra prawie mu się zrosła – powiedział Jungkook i ucałował chłopaka w policzek.

- Potem musimy odczekać na mięśnie i narządy, na to najdłużej zejdzie. Muszę pójść kupić strzykawki i dzisiaj musimy mu znowu wstrzyknąć krew, bo może to przyspieszy gojenie – mówił drżącym głosem Park. Jego ukochany go obrócił i pogłaskał po buzi.

- Jesteś cudowny Jiminnie. Ocaliłeś go...

- Bo on ocalił nas. No i jak chcę być lekarzem, to muszę każdego ratować – starał się tłumaczyć Jimin.

- Musimy dać mu szansę się wytłumaczyć. Mnie tu nic nie pasuje, a nawet mu nie pozwoliliśmy się bronić – powiedział Kook, a Park podniósł oczy do góry, aby powstrzymać płacz.

- Jak on chce wytłumaczyć to, co zrobił? – zapytał Jimin i spojrzał na siedzącą na kanapie dziewczynkę. – Co, jeśli znowu mu odwali i zaatakuje Soji? – Park ściszył głos.

- Jestem tutaj cały czas. Jak pojadę przyjdzie do was Chae. Obiecuję ci, że jeśli tylko spróbuje zrobić tobie albo Soji krzywdę, to go powstrzymam. – Kook wziął głęboki wdech i złapał Parka za ręce. – Nadal go kocham. Ale jeśli wam zagrozi, to nie będę na to patrzeć. Jesteście moim całym światem i nie pozwolę mu znowu cię skrzywdzić – powiedział Jeon i wtedy Jimin go przytulił.

Sam nie wiedział, co ma myśleć o Taehyungu. Park również go kochał, ale widział ciągle umierającą dziewczynkę i zakrwawionego Kima. Nie umiał tego wyprzeć, a tak bardzo chciał. Nie chciał myśleć o Tae jak o potworze, ale się go bał. Mógł mu pozwolić umrzeć wcześniejszego dnia, ale nie potrafił. Desperacko usiłował go ratować, bo wciąż go kochał. To wszystko było dla niego bardzo skomplikowane i nie umiał sobie tego ułożyć w głowie.

Jimin otarł pojedyncze łzy i wziął wodę. Usiedli razem z Kookiem obok Soji i ta szybko wzięła kubek.

- Czy ten pan się już lepiej czuje? – zapytała cicho, a Jeon się uśmiechnął.

- Tak. Niedługo wyzdrowieje – powiedział Jungkook, a Soji pokazała mu, że mówi za głośno.

- Ciszej wujku. Pewnie ten pan jest bardzo zmęczony i nie możemy być za głośno. Jak Minjae boli głowa, to nie pozwalacie mi krzyczeć, więc nie możemy obudzić tego pana, w końcu nas uratował – powiedziała dziewczynka i Jimin ją do siebie przytulił.

Seoul Ghul | VminkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz