Zac cofnął się kilka kroków , dalej patrząc mi w oczy.
- Słucham - westchnął.
- Zac... wiesz, że nie możemy i nigdy nie będziemy mogli być razem. - zaczęłam spuszczajac wzrok.- Jestem zobowiązana do bycia królową. Powinnam wyjść za mąż. Mój mąż musi mieć królewską... choćby szlachecką krew. Musze zadać ci pytanie, czy jest możliwość, że masz jakieś szlachckie korz...?
-Nie- przerwał mi stanowczo Zac.
Zapadła cisza.
- Zac czy...- próbowałam zebrać się na odwagę- Czy tobie wogóle na mnie choć trochę zależy?
- Aura...- zaczął blondyn chcąc mnie objąć, ale ja cofnelam się kilka kroków. Nie chciałam, żeby mnie całował czy przytulał. Chciałam to usłyszeć. - Aurelio Botanico Aspley nie powiem ci, że mi na tobie zależy.- zamarłam. - Bo ja cie kocham. Choć znam cię tylko dwa tygodnie, wiem że cie kocham. I... - Zbliżył się, ale tym razem nie stawiałam oporu- Jeśliby kiedykolwiek nasz związek był możliwy to kochałbym cię.
Nie wiedziałam co powiedzieć. Po policzku spłynęła mi łza i nie była to łza szczęścia, ale złości. Nienawidziłam tego, że jestem księżniczką. Pieprzoną Waszą Wysokością! Spojrzałam jeszcze raz na Zaca i rozplakalam się na dobre.
- Ja tez! Ja też cie kocham! Kocham cię! -wrzasnelam przez łzy.
Blondyn podbiegł do mnie i zaczął mnie całować, a ja oddałam pocałunki i nie tylko...
....
Och Aura... biedactwo. No cóż teraz zboczonej scenki nie będzie. Może innym razem. Chce żebyście poczuli klimat zakazanej miłości. Walentynki ❤
CZYTASZ
Ten jedyny
RandomJestem z królewskiego rodu Aspley. Niedługo mam zostać królową, ponieważ moi rodzice zmarli pół roku temu. Brakuje mi tylko męża. Zaczynam poszukiwania...