4.

1.1K 65 21
                                    

         Następnego dnia, pogoda była okropna. Od samego rana można było zaobserwować,     nieustający deszcz ze śniegiem, który tańczył ochoczo w rytm silnego wiatru . Zbliżająca się pełna parą zima dawała o sobie znać coraz bardziej, zmuszając tym samym uczniów do znalezienia dla siebie zajęcia na terenie budynku. Członkowie drużyny quidditcha niechętnie przesiadywali z daleka od ich upragnionego boiska.

        - Ta pogoda to jakaś masakra! - jęczał Ron przechadzając się wzdłuż salonu wspólnego gryfonów.

    - Ślizgoni są do przodu z treningami, w tamtym tygodniu zarezerwowali boisko na aż trzy dni - wyznał Harry przecierając dłońmi twarz a jego niespokojny wzrok obserwował rozgrywające się przedstawienie pogodowe za oknem.

      - Może to i dobrze, mamy więcej czasu dla siebie - wyjąkała Ginny starając się zwrócić uwagę swojego chłopaka na siebie. Wybraniec za to w dalszym ciągu obserwował widok za oknem z coraz to bardziej posępną miną.

   Jedyną nieobecną osobą w tej rozmowie była Hermiona, która ze spokojem ducha przeglądała kolejne to zapisane kartki pergaminu.

   - Jeśli już mówisz o tym Ginny to może, eghm - odkaszlnął rudowłosy gryfon starając się zwrócić uwagę starszej gryfonki na siebie.

     - Tak Ron, potrzebujesz czegoś? - zapytała z automatu Hermiona w ciągu dalszym czytając pergamin.

     - Ginny zaproponowała aby skupić się bardziej na nas, więc może.. Może zgodziłabyś się pójść ze mną na randkę? - zadał pytanie na jednym wydechu marszcząc czoło i ze strachem spoglądał na przyjaciółkę.

     Dopiero wówczas Hermiona zdawała się zrozumieć sens słów jakie wypowiedział do niej jej przyjaciel. Wszyscy w pokoju zdawali się doskonale wiedzieć o planach rudowłosego gryfona i z ciekawością zawiesili spojrzenie na gryfonce. Przełknęła wystraszona ślinę i spojrzała w jego stronę ze sztucznym uśmiechem.

   - W sumie czemu nie - odpowiedziała niepewnie nie chcąc urazić przyjaciela. Z jednej strony uważała, że ich randka może pozwolić jej zapomnieć o tym jednym nieodpowiedzialnym wieczorze w towarzystwie dwóch cholernie przystojnych ślizgonów.
       
       - Stop! - wykrzyczała w swoich myślach łapiąc się na tym, że stwierdziła, coś tak absurdalnego jak to, że jakikolwiek ślizgon może być atrakcyjny. Na Merlina jak cholera potrzebowała teraz zapomnieć o tym wszystkim a już na pewno o nich.

    - Naprawdę? - zapytał z wielkim uśmiechem na ustach, jakby nie dowierzał w decyzję Hermiony. Dziewczyna przełknęła ślinę i posłała w stronę Rona sztuczny uśmiech.

   - Naprawdę, jeśli tylko nie pokrzyżuje to moich planów z projektem i naukom na niego - wyjaśniła podnosząc na jego twarz pogodny wzrok.

   - Oczywiście, że nie pokrzyżuje Miona! To co dzisiaj wieczorem, pasuje ci? - dopytywał zestresowany a na jego twarzy zaczął gościć iście czerwony odcień.

     - Pasuje, jak skończę planować projekt to spotkamy się tutaj dobrze? - na potwierdzenie jej słów Ron ochoczo kiwnął głową i Hermiona bez zastanowienia ruszyła w stronę wielkiej sali w celu spotkania się tam z Lavender. Kiedy opuszczała   salon wspólny gryffindoru do jej ucha doszły ostatnie słowa wypowiedziane między jej przyjaciółmi.

   - Stary mówiłem ci, że się zgodzi! - głos wybrańca przebijał się jako pierwszy a Hermiona z dziwnym uczuciem w sercu opuściła pomieszczenie w którym jeszcze chwilę temu się znajdowała.

✩✩✩✩

- Co zrobiłaś! - wykrzyczała zszokowana Lavender wypluwając kawałki kurczaka przed siebie.

Dramione - To coś więcej niż gra Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz