18

682 70 50
                                    

Wchodzimy na kruchy lód johnlockowych podtekstów, witam serdecznie ^^

~~~

Sherlock czuł się perfidnie zagubiony. Sam już zgubił się w liczeniu drinków, ale był święcie przekonany, że wypił tylko kilka. Watson trzymał się lepiej, po drugiej kolejce stwierdził, że w zupełności mu wystarczy i na wszelki wypadek woli pozostać względnie trzeźwy. Pierwszy raz miał do czynienia z pijanym Holmesem, kto wie, co może wariatowi przyjść do głowy? Mimo stanu wyraźnego upojenia brunet całkiem nieźle trzymał się nogach i nawet był w stanie tańczyć, co Johnowi wydawało się cudem, biorąc pod uwagę fakt, że Holmes miał na stopach buty na obcasie. Godzina mocno zdążyła już przekroczyć północ, zaczynając bardziej dobijać do pierwszej w nocy. Plan wciąż jednak nie został zrealizowany, bo Watson zwyczajnie bał się zostawić Sherlocka samego, nawet jeśli tylko na kilka minut.

- Powinniśmy sprawdzić, co dzieje się też w innych salach - mruknął Holmes, dopijając drinka - No i miałeś sprawdzić łazienki. Ja do męskiej nie wejdę, do damskiej też wolę nie, tak zapobiegawczo.

- Żartujesz? - John uniósł brwi, nerwowo przekręcając się na stołku - Mam cię zostawić i iść się rozejrzeć? Nie ma nawet takiej opcji, jesteś pijany.

- Nie jestem pijana - odparł brunet, kładąc nacisk na ostatnią literę - Ciągle umiem chodzić, wiesz? Pójdę do niebieskiej sali, zobaczę, co i jak.

- To się źle skończy - westchnął blondyn, poprawiając marynarkę.

- Nie marudź - prychnął Holmes - Mogłeś się wycwanić, a że koniecznie chciałeś ratować ulubioną wariatkę z kłopotów to wyłącznie twoja wina.

W co ja się najlepszego wpakowałem? Myśl przemknęła przez głowę Watsona bardzo szybko. Sherlock z gracją zeskoczył ze stołka przy barze, posłał uśmiech barmanowi, po czym ruszył w tłum, a Watson natychmiast podążył za nim. Brunet szedł nieco chwiejnie, więc John dla asekuracji objął go w talii, jak zresztą poruszali się przez większość wieczoru. Jeśli pominąć powód, z jakiego rzeczywiście znaleźli się w Euforii, to zadziwiająco dobrze się bawili. Watson w życiu by nie przypuszczał, że uda mu się odwrócić myśli od śledztwa oraz celu, w jakim Sherlock zaciągnął go do klubu i rzeczywiście wykorzystać fakt, że jest w klubie. Że może się napić i potańczyć, jak każdy normalny facet wpadający do tego miejsca z dziewczyną. Tylko że jego dziewczyna tak naprawdę była tylko jego przyjacielem, któremu brak piątej klepki i instynktu samozachowawczego. Pytanie, które powinien sobie zadać brzmiało, czy z Mary też czułby się tak wolny i bez zobowiązań?

Przedzierali się między ludźmi, którzy zaczynali już celebrować uczucia względem siebie nie tylko na parkiecie, ale i pod ścianami. Może i Euforia była eleganckim miejscem, ale jednak o pewnej godzinie wszystko zaczynało przypominać serial, bez znaczenia ile kosztowała wejściówka. Zegarek w telefonie wskazywał kilka minut po pierwszej, kiedy chłopcy zaszyli się za załomem ściany w korytarzyku między salami, przed wejściem do toalet. Sherlock miał zamiar się odezwać, każąc Watsonowi iść na przeszpiegi, podczas gdy on sam pokręci się po sali techno, jednak nie dostał takiej szansy, bo John wyciągnął rękę i zakrył mu usta, zanim w ogóle wydał z siebie dźwięk.

- Sherlocku, patrz tam, skąd szliśmy. Czy to nie ten policjant? Charlie?

Holmes odwrócił głowę, ogarniając wzrokiem okolice baru. Rzeczywiście, przez tłum przedzierała się wysoka sylwetka znajomego Mycrofta. Grimsby miał na sobie czarne spodnie, granatową koszulę oraz białą marynarkę. Jasne włosy zaczesał do góry, a że obiektywnie brzydki nie był, cała postać idealnie pasowała do klubowego klimatu. Co więcej, facet najwyraźniej zmierzał w ich kierunku. John zabrał dłoń z ust Sherlocka, który obrócił głowę, aby spojrzeć przyjacielowi w oczy. Nie musieli wypowiadać swoich myśli na głos, oboje wiedzieli, że jeśli Charlie ich tu znajdzie, będą mieli przekichane.

Roommates || TeenlockOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz