Echo kroków czterech par butów roznosiło się po opustoszałym korytarzu. Mycroft, idący zaraz za opiekunem siostry, był skrajnie wściekły, ale i wystraszony, czego starał się nie pokazywać. Analizował. Z jednej strony Eurus to tylko piętnastoletnia dziewczyna, która od czterech lat w zasadzie nie miała kontaktu z cywilizacją. Nawet jeśli dostanie się do miasta, istnieje spore prawdopodobieństwo, że po prostu się zgubi, ktoś będzie chciał jej pomóc, zgłosi to na policję i w ten sposób znajdą ją szybko i bezpiecznie. Bardzo prosta i naiwna opcja, ale lepsza taka niż żadna. Pozostawał jeden problem - mieli do czynienia z Eurus Holmes.
Mycroft domyślał się, że listy, które otrzymywała, nawet niecenzurowane w żaden sposób, mogły zawierać informacje czy wskazówki, których pracownicy ośrodka po prostu nie widzieli. Nic dziwnego, jeśli polegały na zaznaczaniu liter czy słów szyfrem, sam pewnie też na pierwszy rzut oka nie dostrzegłby niczego podejrzanego. A nawet jeśli, nadzorcy nie mieli powodów, aby szukać aż tak głęboko. Tajemnicą pozostawało, jak w ogóle doszło do tego, że piętnastolatka była zdolna uciec z jednego z najbardziej strzeżonych ośrodków tego typu w kraju, i to w taki sposób, aby nikt nie wiedział, gdzie jest. Mycroft miał pewną teorię, ale żeby ją sprawdzić, musiał spokojnie porozmawiać z pracownikiem, do czego w chwili obecnej był średnio zdolny.
Podążający za bratem Sherlock był bardziej rozkojarzony. Nie do końca ogarniał sytuację, bo starszy po prostu wpadł do pokoju chwilę po czwartej po południu, mówiąc, że zamiast jechać do Sherrinford jutro, jadą już teraz, w tej chwili i nie ma możliwości odmowy. Naturalnie Watson dotrzymał postanowienia, idąc tuż za przyjacielem. Rozglądał się wokół, choć w większości nie było na co patrzeć. Większość pacjentów pewnie była już na kolacji, a przynajmniej ci, którzy mogli wychodzić z pokoi. Jakby nie patrzeć Eurus nie była jedyną mieszkającą w ośrodku osobą.
Korytarz się skończył, wsiedli do windy i zjechali na najniższe piętro. Panowała między nimi złowroga cisza. Lekarz chyba w pewien sposób bał się Mycrofta, więc wolał się nie odzywać. John tylko spoglądał na Sherlocka, próbując odczytać, jak przyjaciel się trzyma, co nie było wcale łatwym zadaniem, bo nawet w takiej sytuacji brunet zachowywał kamienną twarz, trzymając emocje dla siebie. W końcu, gdy dzwonek windy zabrzęczał, Watson zdecydował się na oparcie dłoni na ramieniu przyjaciela w geście dodania mu otuchy. Sherlock nie zaprotestował w żaden sposób, więc blondyn nie zabrał ręki, kiedy wychodzili z windy. Po przejściu kolejnym krótkim korytarzykiem znaleźli się przed szklanymi drzwiami, czy może raczej oszkloną ścianą, oddzielającą końcówkę korytarza od reszty, tworząc nieduży pokój.
- Jeszcze przed obiadem tutaj była, osobiście przyniosłem jej jedzenie - odezwał się w końcu zrezygnowanym tonem nadzorca.
- Nie obchodzi mnie, co było przed obiadem, tylko to, że w tej chwili pokój jest pusty i nikt do jasnej cholery nie wie, czemu! - uniósł się Mycroft, zaraz odchrząknął jednak, opanowując się nieco, po czym dodał spokojniejszym tonem - Macie kamery. Chcę zobaczyć nagrania, kiedy wrócimy na górę. Teraz czekamy, aż ktoś przyniesie tutaj jej korespondencję, tak?
- Oczywiście, zaraz ktoś powinien przyjść - odparł pracownik, poprawiając kołnierzyk koszuli, który nagle zaczął uwierać go w szyję.
- Nie rozumiem - wypalił Sherlock, otrzymując od brata zdziwione spojrzenie - Ona ma piętnaście lat. Rozumiem, że jest niesamowicie inteligentna i w ogóle, ale taka ucieczka przy kamerach i patrolach na korytarzach jest praktycznie niemożliwa.
- Wiem - westchnął Mycroft - Boję się jednej możliwości, ale to za chwilę. Najpierw listy. Od kogo je dostawała? Barney, wiem, co mówiłem, ale w tej sytuacji muszę to wiedzieć.
- Nie jesteśmy pewni - wydusił facet, kurcząc się w sobie pod wpływem spojrzenia Holmesa, który najwyraźniej cudem powstrzymywał się od wybuchu - Wszystkie były nadane z ogólnych placówek pocztowych, żadnych konkretnych danych. W zasadzie na każdej kopercie był inny adres. Podpis zawsze taki sam, Jan Sebastian Bach.
CZYTASZ
Roommates || Teenlock
FanficPokój numer 21 - o tym pomieszczeniu w internacie krążyły legendy. John Watson, maturzysta na biolchemie, zostaje przydzielony do dwudziestki jedynki, jako nowy współlokator. Na jego nieszczęście, w pokoju tym mieszka też dwóch pierwszoklasistów, kt...