Oh wow, a co my tutaj mamy? Rozdział.
Ps. Jak gdzieś w tekście będzie "szatan" zamiast "szatyn" możecie dać mi znać
Słów: 2277
Trasa była długa, ale droga nie dłużyła im się aż tak bardzo. Niestety nie była zbyt przyjemna, bo nie brakowało innych pojazdów przed i za nimi. W końcu do świąt zostało jedynie kilka dni i wszyscy spieszyli się, by spędzić z bliskimi jak najwięcej czasu. Nie znaczy to jednak, że im się nudziło.
Louis był odpowiedzialnym alfą, który dbał o to, by omega jadła i nie odczuwała głodu podczas podróży, dlatego nie stanowiło dla niego problemu, by zatrzymać się kilka razy. Tym bardziej, że i tak musiał tankować samochód. Natomiast najedzony Harry to szczęśliwy Harry, a szczęśliwy Harry to szczęśliwy Louis. Nie raz i nie dwa pomagał też młodszemu w zachowaniu czystości, bowiem ten kompletnie nie radził sobie z sosami i to co miało znaleźć się w środku, lądowało na jego buzi.
Nie musiał też długo przekonywać bruneta, by ten zrobił sobie krótką drzemkę. Jechali w nocy, a Harry od kilku dni był już całkowicie wykończony.Zbyt wiele rzeczy działo się w tym samym czasie. I chociaż Louis naprawdę chciał rozmawiać z nim przez cały ten czas, by chociaż trochę nadrobić czas, który im zabrano, patrzenie na śpiącą omegę również przynosiło mu spokój. Bo nareszcie Harry był tam gdzie powinien - u jego boku.
- Oops, hi - powiedziała nieśmiało omega zachrypniętym od drzemki głosem. - Długo spałem?
- Jakąś godzinę, możesz się jeszcze położyć, już prawie jesteśmy.
- W takim razie chyba jednak już poczekam. - Zerknął na godzinę, dochodziła pierwsza w nocy, więc i tak będą musieli zatrzymać się w jakimś motelu. - A ty nie czujesz się zmęczony?
- Jest w porządku wilczku, lubię jeździć nocą.
- A ja nie, nic nie widzę, gdy mijają mnie samochody - Zmarszczył brwi. Podciągnął nogi bliżej klatki piersiowej, by choć trochę zmienić pozycję, robiło się niewygodnie, a on nie przywykł do tak długich podróży.
- Zimno ci? - Zapytał, a dłoń od razu powędrowała do klimatyzacji.
- Nie, jest w porządku. Trochę mi niewygodnie, dawno nie jechałem tak daleko.
- Jeśli chcesz możemy się gdzieś zatrzymać.
- Nie trzeba, na prawdę. I tak musimy się gdzieś przespać, zróbmy to w Doncaster, chce być na miejscu.
- W porządku. Jak długo chcesz zostać?
- Chciałbym do momentu aż coś sobie przypomnę. Chociaż to może być niewykonalne. Wątpie, że po przekroczeniu granicy miasta magicznie wróci mi pamięć.
- Musisz myśleć pozytywnie, ale nawet jeśli nic się nie stanie, obiecaj mi, że się nie załamiesz. Pomogę ci stworzyć nowe wspomnienia, jeśli te stare nie wrócą. O ile tylko mi pozwolisz. - Obiecał, położył prawą dłoń na udzie omegi, ale kiedy dotarło do niego co zrobił, chciał natychmiast cofnąć swój ruch. Obiecał dać Harry'emu przestrzeń, na którą zasługiwał. Nie mógł na niego naciskać, nie chciał go przytłaczać.
Jednak dotyk alfy był tym czego omega w tamtej chwili najbardziej potrzebowała. Złączył więc swoje palce z tymi należącymi do Louisa i pozostawił ich złączone dłonie leżące na jego udzie.
Louis powinien być mu obcy. Doskonale pamiętał ile czasu potrzebował, by chociaż trochę przekonać się do Nicka, pozwolić mu na dotyk - przyjacielski jak przytulenie, ale dla omegi wewnątrz to wciąż było za wiele. Potrzebował wiele silnej woli, by to przezwyciężyć. Natomiast z Louisem było inaczej. Nawet znak nie oddał mu wspomnień, ale to tak jakby jego omega wciąż pamiętała swojego alfę, jakby ten nigdy nie odszedł. Dlatego czuł się tak pewnie i bezpiecznie w jego towarzystwie. To było fascynujące i przerażające jednocześnie.
CZYTASZ
Magical Christmas Time / L.S ✔️
FanficOpowieść o tym, jak łatwo jest coś stracić. W świecie, gdzie każdy posiada swoją bratnią duszę, miłość nie powinna być czymś o co trzeba walczyć. Jednak to co spotkało Louisa i Harry'ego pokazuje nam, jak łatwo jest zniszczyć kłamstwem mur nie do ob...