25.

4.6K 235 144
                                    

Minął tydzień odkąd Olivia Johnson postanowiła wejść z butami w życie Hermiony i zasiać w nim ziarno niepewności, które powodowało, że każdemu jej wyjściu z pokoju towarzyszył niepokój i strach, że jeśli straci czujność, to tym razem może wydarzyć się coś złego.

Do tej pory jednak nic takiego nie miało miejsca i jedyną zmianą na gorsze było to, że Draco zaczął patrzeć na nią, jak na wariatkę.

- Powiesz mi w końcu o co chodzi?

Dzień, w którym stwierdził, że nie wytrzyma dłużej dziwnego zachowania swojej dziewczyny, był tym samym, kiedy w końcu postanowiła sobie odpuścić. Bo co takiego mogło jej się stać w szkole pełnej uczniów i nauczycieli?

Brązowowłosa utonęła w stalowoszarych tęczówkach, które wpatrywały się w nią twardo, chwilę po tym, gdy ich właściciel przyparł ją mocno do kamiennej ściany, tak, żeby nie zdołała mu uciec.

Chyba byłaby głupia, gdyby chciała to zrobić.

Ciepło jego ciała, niemal przylegającego do jej sprawiało, że miała ochotę wcisnąć zmarznięte dłonie pod jego koszulkę, albo lepiej – schować się między jego ramionami i zanurzyć w jego cudownym zapachu.

- Mówię do ciebie – blondwłosy kolejny raz zwrócił jej uwagę, bacznie obserwując jej spojrzenie, które zjechało właśnie na jego usta. Westchnął, przewrócił oczami, po czym mocno, niemal agresywnie wpił się w jej wargi, nie czekając na jej reakcję.

Zaskoczył ją, jednak chętnie oddała pieszczotę, czując jak kręci się jej w głowie od tej jego władczej, dominującej części osobowości, która doprowadzała ją do szaleństwa. Gdy jednak chciała pogłębić pocałunek, chłopak zdecydowanym ruchem złapał ją za szyję i odsunął od siebie, nie zwracając uwagi na jej jęki protestu.

- Najpierw odpowiedzi, później nagrody.

- O nic nie chodzi – brązowowłosa z niezadowoleniem wywróciła oczami, czując, jak uścisk dłoni chłopaka się zwiększa. Miała ochotę powiedzieć mu, że jeśli nie przestanie w tej chwili, będzie musiał zająć się nią w trochę inny sposób, co mogło być utrudnione, biorąc pod uwagę fakt, że znajdowali się właśnie na środku korytarza.

Chyba że Ślizgon doskonale zdawał sobie z tego sprawę.

On jednak jedynie westchnął, odsuwając się od dziewczyny na krok i z zamyśleniem roztrzepał misternie ułożone włosy.

- Po prostu się o ciebie martwię – wyznał cicho z niespotykaną dla siebie troską, co sprawiło, że brązowowłosej zrobiło się głupio, że nie powiedziała mu o groźbach, które Krukonka skierowała w jej stronę. Teraz wydawało jej się być to zupełnym idiotyzmem, że postanowiła to przed nim ukryć. Nim jednak zdążyła wyznać swoje niezaprzeczalne grzechy, dopadł do nich Zabini, zupełnie niewzruszony tym, że są zajęci rozmową.

- Co jest, gołąbki? – Zapytał, składając na powitanie na czole Hermiony soczystego buziaka, co Draco skomentował oczywiście głośnym prychnięciem.

- Było dobrze, dopóki nie przyszedłeś – burknął blondwłosy, chwytając swoją dziewczynę w talii w celu zaznaczenia swojego terytorium, jakby cała szkoła wcale nie wiedziała o tym, że się umawiali.

Dobrze, że jej jeszcze nie obsikał.

- Chciałem ci przypomnieć, że za piętnaście minut zaczynamy trening. Chłopaki czekają – czarnoskóry wskazał głową na grupkę Ślizgonów, która rzeczywiście czaiła się na końcu korytarza.

- Idź, wrócę sama – Hermiona popchnęła blondwłosego lekko w ich stronę, odwzajemniając szeroki uśmiech Teodora, który machał do niej jak głupek. Draco na widok tych zabronionych gestów poprzysiągł sobie w duchu, że da mu na treningu taki wycisk, że przyjaciel będzie miał problemy z chodzeniem przez kolejne kilka dni.

- Mam dla ciebie niespodziankę na wieczór – rzucił na odchodne, dając brązowowłosej szybkiego buziaka w nos. – Nie planuj żadnej randki z książkami w bibliotece.

Dziewczyna roześmiała się jedynie, po czym ruszyła w stronę swojego pokoju w dużo lepszym humorze niż wcześniej. Na chwilę odsunęła myśli o czyhającym na jej życie „zagrożeniu", postanawiając przygotować się do wspólnego wieczoru i trochę zrelaksować.

Po odłożeniu torby z podręcznikami, od razu skierowała się do łazienki, napuszczając do wanny wodę i dodając do niej pachnące olejki. Zdjęła z siebie mundurek i zanurzyła się w pianie, z błogim westchnięciem ciesząc cudowną chwilą. Przez natłok zajęć i pracy, nie miała za dużo możliwości, by w końcu się odstresować. Teraz popołudnie w wannie i z ciekawą książką wydawało się być spełnieniem marzeń.

Nie wiedziała ile czasu spędziła w łazience, ale gdy woda stała się już zdecydowanie zbyt zimna, postanowiła wrócić do swojego pokoju i w oczekiwaniu na „wielką niespodziankę" włączyć sobie jakiś film. Ewentualnie dokończyć esej na eliksiry.

Gdy jednak owinięta w szlafrok przekroczyła próg, od razu zauważyła, że na jej biurku widnieją błyszczące literki, układające się w dwa słowa.

„Środek jeziora".

Nie mówiło jej to nic konkretnego, lecz chyba wskazywało na to, że to właśnie tam powinna szukać swojej wieczornej niespodzianki. Nie tracąc czasu ubrała się więc ciepło, zakładając nawet na głowę czapkę i owijając się szalikiem w taki sposób, że praktycznie nic nie widziała.

Na dworze powoli zaczynało już zmierzchać, co trochę utrudniało wędrówkę w stronę jeziora, jednak brązowowłosą napędzało uczucie ekscytacji na myśl o tym, co Draco mógł dla niej wymyślić. Może łyżwy? Uwielbiała to i w sumie bardzo chętnie by na nich pojeździła.

A może wspólne patrzenie na gwiazdy? Teoretycznie na niebie było pełno chmur, ale może Ślizgon znalazł odpowiednie zaklęcie, które pozwoliłoby im je wszystkie przerzedzić?

Z lekkim uśmiechem potrząsnęła głową, starając się nie wybiegać aż tak daleko w przyszłość. Jezioro, tak jak myślała, było skute grubą warstwą lodu. Zresztą, nie mogło być inaczej – w końcu jakim innym sposobem miałaby dostać się na jego środek?

Droga w umówione miejsce zajęła jej więcej czasu niż przypuszczała, a wszystko to za sprawą butów, które ślizgały jej się przy każdym kroku. Nie miała pojęcia, gdzie dokładnie znajduje się środek i czy odeszła od brzegu już wystarczająco daleko, dlatego przystanęła i by to sprawdzić, pierwszy raz odwróciła się za siebie.

Zupełnie nie spodziewając się, że ktoś mógł cały czas iść jej śladem po zamarzniętej tafli jeziora.

- Nie spodziewałam się, że jesteś taką idiotką.

Widok Olivii i jej wyciągniętej różdżki sprawiły, że Hermiona cofnęła się o krok, czując narastającą bezsilność. Dała się złapać w najprostszą pułapkę, spodziewając się ataku w każdym możliwym miejscu, tylko nie tutaj, gdy do tego stopnia zajęta była myślami o spotkaniu z Draco, że nawet nie wzięła pod uwagę podstępu jego byłej dziewczyny.

- Jeśli coś mi zrobisz, wszyscy się o tym dowiedzą i wylecisz ze szkoły – powiedziała Gryfonka, lekko drżącym głosem, ze strachem wpatrując się w koniec skierowanej w jej stronę różdżki.

- Nie dbam o to – czarnowłosa roześmiała się paskudnie, przenosząc różdżkę z dziewczyny na lód pod jej stopami. – Ostrzegałam cię. To nie moja wina, że postanowiłaś udawać mądrzejszą niż jesteś w rzeczywistości. Bombarda.

Hermiona zamknęła oczy, kilka sekund później znajdując się już pod wodą. Obezwładniające zimno otuliło ją z każdej strony, całkowicie odbierając możliwość jakiegokolwiek ruchu. Opanowując rosnącą panikę spróbowała podpłynąć ku powierzchni, jednak gdy miała się wynurzyć, natrafiła na grubą warstwę lodu, która na powrót pojawiła się nad jej głową.

Była uwięziona pod wodą, a powietrze w jej płucach kończyło się z sekundy na sekundę, pozostawiając po sobie jedną, ważną myśl.

Jeśli za chwilę nie uda jej się wypłynąć, naprawdę tu dzisiaj umrze. 

Magiczny Tinder ~ dramione ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz