✉epilog

4K 289 10
                                    

Adelaide siedziała w ławce jednym uchem słuchając nauczycielki, a drugim to wypuszczając. Szczerze powiedziawszy bardziej była zainteresowana swoim białym samsungiem, niż nauczycielką która właśnie mówiła o anatomi człowieka. Spojrzała na wyświetlacz, gdy ten zaświecił i uśmiechnęła się. Ashton odpisał!

Ashty: to ostatnia lekcja jakoś dasz radę mała!

Ja: wiem, wiem, ale jeszcze dwadzieścia minut, a ja zabiłabym za dużą latte

Ashty: och nie martw się dostaniesz ją ;)

-Panno Kane, czy znów mam zabrać Ci telefon i kazać zostać w kozie, czy łaskawie go odłożysz? - szatynka usłyszała głos swojej nauczycielki i szybko schowała telefon do kieszeni spodni.

-Już schowałam, profesor Cook, może pani kontynuować lekcje. - uśmiechnęła się sztucznie i podparła głowę na ręce.

W gruncie rzeczy nie spodziewała się, że profesorka tak jej odpuści, może to dlatego, że tak dobrze napisała zaległy test, który miała przed lekcjami? Nie wiedziała, ale strasznie się z tego cieszyła, bo nie miała zamiaru spędzić jeszcze godziny w tej przeklętej szkole. Wszyscy zawsze myśleli, że on kocha nauke, przesiadywanie nad książkami, a przede wszystkim szkołe. Nic bardziej mylnego, ponieważ ona robiła to wszystko dla rodziców. Nie chciała, żeby się zawiedli na niej, chciała im udowodnić, że ona też coś umie, coś w życiu osiągnie.

Nim szatynka zdążyła napisać jakąkolwiek notatke z lekcji zadzwonił dzwonek, a ona spakowała wszystko do swojej torby i jako jedna z pierwszych wybiegła na korytarz. Wytłumaczyła Emily, że nie może dzisiaj iść z nią do centrum handlowego, bo ma dużo nauki i wyszła z budynku napawając się promieniami słońca. Po zejściu ze schodów i paru krokach zauważyła znajomy samochód i chłopaka opierającego się o maske. Tylko, że to nie był bylejaki chłopak! To był sam Ashton Irwin, czekający (jak przypuszczała) na nią, ubrany w czarne spodnie, jasną koszulke z logiem jakiegoś zespołu, bandaną na włosach, która miała utrzymać je z daleka od oczu i kubkiem dużej latte w dłoni. Uśmiechnęła się na jego widok i podążyła w jego stronę. Zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć blondyn zabrał głos.

-Heej mała! - uśmiechnął się ukazując urocze dołeczki i wyciągnął w jej strone upragniony napój.

-Wow, chyba pomyliłeś numery. - odparła szatynka, przypominając sobie ich pierwszą rozmowę i odbierając od niego latte.

-Adelaide? - chłopak śmiesznie zmarszczył brwi, najwyraźniej załapując o co chodzi dziewczynie.

-Niby tak, ale skąd znasz moje imię? - Adelaide udała oburzenie i upiła łyk kawy.

-Pamiętasz? - blondyn uśmiechnął się najszczerzej jak umiał i cmoknął dziewczyne w policzek na przywitanie.

-Takich rzeczy się nie zapomina Ashty. - szatynka również się uśmiechnęła, a widząc pytający wzrok chłopaka wywróciła oczami. - Rzeczy, które zmieniły moje życie. - dziewczyna przygryzła wargę, a chłopak w duchu skakałze szczęścia przez wypowiedziane przed chwilą słowa.

Ashton nie myśląc ani sekundy dłużej, pocałował dziewczynę pocałunekiem przepełnionym uczuciem. Przepełnionym miłością.

~**~

jezu, tak bardzo mam nadzieje, że was nie zawiodłam tym epilogiem, chociaż sama myślałam, że wyjdzie mi to lepiej ;( kurcze, przepraszam ;(

love sms // a.irwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz