red eyes. drarry.

484 25 4
                                    

au: lata 70', Lily nie jest mugolaczką.


❝Ugryziesz mnie?❞

❝Zaboli tylko w momencie ugryzienia.❞


Był to późny wieczór w Willi Potterów. Rodzice swojego potomka, chcąc uczcić jego dwudzieste drugie urodziny, zaprosili do tego miejsca wszystkich swoich znajomych, tych czystokrwistych i półkrwistych, a nawet szlamy. Choć i Lily, i James, mieli czystą jak łzy krew, to byli tolerancyjni dla innych ras, ponieważ tego wymagała od nich etykieta. W taki sposób wychowali też swojego syna, z którego byli najbardziej dumni. Jednym zdaniem, zorganizowali imprezę dla Harry'ego Jamesa Pottera.

Przyszło bardzo dużo osób, co nie było żadnym problemem, mieli wiele pokoi gościnnych dla tych, którzy przyjechali z innych krajów, a jedzenia było pod dostatkiem. Czarodzieje, duchy, wilkołaki, wile i wampiry integrowały się ze sobą, rozmawiając bez tworzenia niepotrzebnych problemów o to, że ktoś z kim rozmawiają, jest innej rasy. Potterowie patrzyli na to z dumnym uśmiechem na twarzy, stojąc wyżej na scenie, na której później miał grać ulubiony zespół Harry'ego. Młody Potter przygotował też niespodziankę dla swoich gości — tego wieczoru miał zagrać na pianinie. Zaplanował sobie trzy utwory: "Liebestraum", "Eine Kleine Natchmusik" i "The Flower Garden", jako wersja na pianino.

Kiedy już wszyscy goście pojawili się na miejscu, nadszedł czas na prezenty, których Harry wcale nie oczekiwał, ale mimo wszystko było mu niezmiernie miło z tego powodu. Ludzie ustawili się w kolejce jak na ślubie i zaczęli przedstawiać swoje dary. 

Jeden szlachcic uznał, że Harry będzie dobrze wyglądał w czarnym garniturze z niebieskim połyskiem, dlatego dał mu je i poprosił, aby od razu się w niego przebrał. Następne upominki przyjmował w nowej marynarce i spodniach.

Jego wuj, Syriusz Black, zaprezentował mu pokaz zimnych ogni, w których był specjalistą. Niby robił mu taki prezent co roku na jego urodziny od piątego roku życia, ale im starszy był młody Potter, tym więcej wrażenia na nim ten pokaz wywierał. Oglądał go z charakterystycznym blaskiem w oczach i klaskał najgłośniej, kiedy się skończył. Na koniec przytulił swojego wujka, chociaż w sumie nie powinien, ale pozwolił sobie na pogwałcenie zasad chociaż na jego urodziny.

Kilka gości później, przedstawił się Harry'emu niejaki Draco Malfoy, pochodzący z równie bogatej i wysoko posadzonej rodziny czarodziejów. Nie uśmiechał się szeroko, miał dziwnie niebieskie oczy i białe jak niektóre wampiry włosy, ale okularnik nie zareagował na specyficzne zachowanie i dziwny prezent gościa, jakim była laska z niebieskim, wyglądającym jak prawdziwe, sercem przy uchwycie. Sam odwzajemnił uśmiech i ukłonił się równie nisko jak wysoki mężczyzna, wyglądającym jak na chłopaka w jego wieku.

Jeszcze dziwniejsze było to, że kiedy odchodził, to jego hipnotyzujące źrenice wydały z siebie oślepiająco czerwony blask, który najwyraźniej zauważył tylko solenizant.

Wszyscy zaprezentowali już to, czym chcieli się popisać przed chłopakiem, dlatego wezwano jego ulubiony zespół rockowy, który był prezentem od rodziców. Zagrali "Smells Like Teen Spirit", "About a Girl" i wiele innych, grali aż do momentu, w którym słońce ukryło się do końca. Wtedy prawdziwe bestie obudziły się, dlatego od razu po takiej energetyzującej dla gości muzyce, nadeszła pora na niezapowiedzianą grę solenizanta.

Zabrano wszelkie nowoczesne instrumenty ze sceny i postawiono pianino. Rozpoczęły się szepty, ponieważ nikt nie wiedział, o co chodzi.

Wtedy zza kurtyn wyszedł Harry z nonszalanckim uśmiechem. Ukłonił się nisko, dostając przy tym gwizdy i oklaski, dlatego usiadł na małym krzesełku i rozpoczął swój występ.

◜one-shots◞  harry potterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz