rzadko krzyczałeś.
często mówiłeś szeptem
brzydkie słowa, bo miałeś
nadzieję, że takim
sposobem ludzie szybciej
zapomną (nie zapomniałem).
może nie chciałeś ich mówić, bo krzywiłeś się
ilekroć wypadały z twoich
zakrwawionych żalem ust.dużo razy krzyczałeś na mnie,
ale wyglądałeś jakbyś nie lubił tego.
jakbyś zmuszał siebie do wykrzykiwania,
bo to było słuszną decyzją.
jakby każde słowo, które
wypowiedziałeś paliło
twoje gardło, a ty nie mogłeś oddychać.bardzo dobrze udawałeś.
zdążyłeś oszukać każdego
(ale nie mnie).
może nawet oszukałeś siebie.byłeś bezdusznym kłamcą,
chociaż w szczerości
było ci do twarzy.
igrałeś z wszystkim.
prowokowałeś byka,
bo wiedziałeś, że w końcu nie wytrzyma i ciebie
zaatakuje.
tego chciałeś, prawda?chciałeś tylko widowiska, rozlewu krwi, rozrywki.
ale kiedy je w końcu mogłeś dostać, stchórzyłeś.może się myliłem.
może chciałeś spokoju.
lub może to znowu
była maska. tylko jaka
tym razem?dlaczego uciekłeś?