🥀39🥀

662 24 2
                                    

Pov. Jungkook
Następne dni mijały spokojnie za prośbą Jimina zacząłem brak leki przepisane od lekarza, Hoseokowi udało się dostać do jego wymarzonej grupy tanecznej, przez co musiał wyjechać z kraju na jakiś czas. Z Parkiem spędzałem każdą chwilę, kiedy miał on czas. Z JaeBeom'em nie widziałem się od incydentu w szpitalu, jakby chłopak rozpłyną się w powietrzu, z jednej strony mogłem odetchnąć z ulgą, jednak z drugiej miałem złe przeczucie, że właśnie dziś stanie się coś złego. Starałem się jednak tym nie przejmować i odciągnąć myśli od agresywnego chłopaka.

Westchnąłem cicho patrząc na pogodę za oknem, niebo pokryte chmurami i krople deszczu,które z każdą sekundą przybierają na sile. Przez chwilę patrzyłem na krople deszczu spływające po szybie, jedne z nich ścigały się, która szybciej spłynie, drugie leniwie płynęły wzdłuż okna nie przejmując się innymi kroplami przezroczystej cieczy.

Jeszcze niedawno bo 4 lata temu spędzałem takie dni z rodzicami ciesząc się panującą ciszą między nami, oglądając jakieś nudne programy w telewizji, spożywając późny obiad nie przejmując się minionymi dniami, lub tymi które niedługo nadejdą. Czułem szczęście mając ich przy sobie, takich spokojnych i kochających się nawzajem. Jednak nie często takie dni były w moim życiu. Większość dni spędzałem zamknięty w pokoju ze słuchawkami w uszach słuchając kolejnych kłótni, których muzyka nie była w stanie zagłuszyć, mocząc kolejny raz poduszkę łzami. Każda ich kłótnia prowadziła do nikąd, ojciec nie chciał przyznać się do popełnionych błędów, a matka walczyła z nerwami, czasem tracąc nad nimi panowanie i wypowiadając dużo słów, których, pewnie w późniejszym czasie, żałowała jednak już było za późno. Żadnych słów nie idzie cofnąć, nie ważne jak bardzo byśmy chcieli, jak bardzo byśmy się starali nie damy rady, tak samo czynów się nie cofnie choćby nie wiadomo ci by się robiło. Dlatego tak bardzo cieszyłem się czasem spędzonym wspólnie, bez żadnej kłótni, łez, krzyków, gróźb i trzaskania drzwiami.

Mój ojciec, którego wolałbym nie mieć, w końcu nas zostawił zakładając nową, jego zdaniem, lepszą rodzinę. Starałem się być oparciem dla mojej mamy, zacząłem we wczesnym wieku pracować aby chociaż trochę ją dociążyć. Ona się być silna, jednak każdy z czasem się poddaje. Kiedy wróciłem do domu znalazłem pełno pustych butelek po alkoholu, zaniepokojony przeszukałem cały dom, jednak w żadnym z pomieszczeń jej nie znalazłem, próby dodzwonienia się do niej, nie przynosiły rezultatów. Zmartwiony siedziałem w salonie czekając na wiadomość od niej, jednak nic takiego się nie stało, zadzwonił nieznany numer, informując mnie, że jest w szpitalu.

Siedziałem przy niej w każdej mojej wolnej chwili, jednak szkoła i praca, zabierały mi prawie cały czas. W krótkim czasie ją straciłem, a ja wylądowałem w domu ojca, mieszkając z nim i jego nową żoną. Jednak tam byłem jedynie problemem, którego trzeba było karmić.

W wieku 18 lat wyrzucił mnie z domu, nie posiadałem żadnej rzeczy, jedynie ciuchy, które akurat miałem ubrane na sobie. Idąc bez celu ulicą spotkałem JaeBeom'a, który mnie przygarnął pod swój dach. Jestem mu za to wdzięczny, lecz bólu gdy mnie rani nie zniosę już więcej. Kiedyś walczyłbym o to by został, teraz już wiem, że lepiej dać odejść niektórym osobą.

Moje myśli przerwało pukanie, a raczej walenie do drzwi. Otarłem szybko łzę, która popłynęła mi przez wspomnienie o rodzicielce i ruszyłem do drzwi. Uchyliłem je delikatnie, moje serce zabiło niespokojnie widząc osobę po drugiej stronie.

Stał tam JaeBeom. Stałem z szeroko otwartymi oczami, wiedziałem, że dziś się coś wydarzy.

– Daj mi wejść. –mruknął przepychając się przeze mnie, przez co boleśnie spotkałem się ze ścianą. Strach sparaliżował moje ruchy, a w oczach zatrzymały się łzy. – No dalej rozrycz się. Tylko to umiesz robić. –prychnął i poszedł do kuchni. Wolnym krokiem również udałem się w to miejsce, zatrzymałem się jednak w wejściu do niej widząc jak Jae otowrzył butelkę alkoholu. Wyminął mnie w przejściu i usiadł w salonie, nie musiałem iść za nim, gdyż doskonale widziałem go z tego miejsca, w którym stałem. Nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić, udawać, że nic się nie stało i żyć dalej tak jak było przed moim pobytem w szpitalu czy spróbować wyrzucić chłopaka z tego domu, chociaż w sumie to nie zostało mi nic innego niż opcja pierwsza, nie mogę go wyrzucić z jego własnego domu.

Zdecydowałem się jednak wejść do salonu i usiąść na drugim końcu kanapy. Patrzyłem tępo w ekran telewizora, a moje myśli odbiegały od rzeczywistości, jak teraz to wszystko będzie wyglądać? Może on się w końcu zmienił? Przecież ludzie się zmieniają czyż nie? Następnie dni będą lepsze, chyba.

Kątem oka zauważyłem jak siedzący obok mnie mężczyzna wyciąga mały woreczek z białym proszkiem.

– Nie bierz tego, błagam. –zacząłem cicho. – Zacznijmy wszystko od nowa. –powiedziałem niepewnie, z nadzieją, że jednak zrozumie, że to gówno niszczy wszystko. Jednak on nie przejął się tym, uformował kreskę i wciągną proszek.

– Co niby chcesz wszystko zacząć od nowa? – powiedział z wyczuwalną irytacją w głosie. – To, że puszczasz się z jakimś typem?!

– Jae, ale to nie tak... –zacząłem.

– To niby jak?! Spotykasz się z jakimś typem i dajesz mu dupy! A później, że chcesz zacząć od nowa?! –krzyknął wściekły i wstał z kanapy, co również uczyniłem.

– Przecież wiesz, że jesteś dla mnie waży, nie zdradziłbym Cię przysięgam! – krzyknąłem ze łzami w oczach, jego słowa powodowały ból w moim sercu.

– Taa jasne. –prychnął i popchnął mnie w stronę ściany. – Ilu miałeś przede mną?

– Mówiłem Tobie, że to ty jesteś tym pierwszym. –powiedziałem, a pojedyńcza łza spłynęła po moim policzku.

– No dalej rozrycz się tylko to umiesz. –warknął i z całej siły uderzył mnie pięścią w policzek. – Zabrałem Cię kurwa z ulicy, dałem Tobie dom, jedzenie. Wszystko co tylko chciałeś starałem Ci się dać, a ty tak mi się odwdzięczasz?!– uderzył mnie ponownie tym razem w brzuch na co upadłem na podłogę. – Kłamiesz mi w oczy za to wszystko co Ci dałem! – kopnął mnie kilka razy w brzuch. Nie mając siły podnieść się z podłogi tylko podciągnąłem kolana pod brodę i schowałem w nich twarz, pozwalając łzą wypłynąć. Usłyszałem głosy trzask drzwi wyjściowych sygnalizujący opuszczenie domu przez Lee. Powoli podniosłem się z podłogi i udałem się do mojego pokoju, gdzie przytuliłem się do pluszaka od Jimina. Ze łzami na policzkach odpłynąłem do krainy bez bólu i smutku.







🥀🖤🥀🖤🥀🖤🥀🖤🥀🖤🥀🖤
Ortografia i interpunkcja to czarna magia. Za błędy przepraszam.

Miłej nocy! // Miłego dnia!

Nie dam rady... || JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz