🥀10🥀

1.1K 33 4
                                    

Pov. Jimin
Dochodziła godzina 22, w końcu skończyłem prace. Zamknąłem swoje biuro i ruszyłem w stronę wyjścia. Nagle zadzwonił mój telefon, zdziwiłem się tym kto dzwonił. Przez te kilka dni, kiedy się poznawaliśmy, nie słyszałem jego głosu. Chłopak sam przyznał się do tego, że boi się ludzi. Odebrałem od razu.

- Halo? - zapytałem.

- Jimin... - powiedział i się rozpłakał. - Prze-przepraszam...

- Jungkook, co się stało? -nie wiedziałem co się stało. Martwiłem się o chłopaka, w końcu płakał, a raczej bez powodu by się to nie stało - Halo? Kook? Gdzie jesteś? -starałem się mówić spokojnie, aby i on się uspokoił.

- W-w szp-szptalu. Ji-jimin, proszę przy-przyjedź b-boję się. -głos chłopaka drżał.- O-on tu jest. - słowa młodszego odbijały się echem w mojej głowie. Chodzi o tego całego jego chłopaka? Znowu chce mu coś zrobić? Szybko znalazłem mój samochód na parkingu.


- Już jadę. Za chwilę będę. - na potwierdzenie moich słów zamknąłem głośno drzwi, odgłos silnika prawdopodobnie też usłyszał - Wytrzymaj jeszcze chwilkę. - starałem się mówić jak najbardziej uspokajającym głosem, chociaż w środku byłem cholernie zdenerwowany. Usłyszałem jak ktoś dobija się do drzwi, za którym prawdopodobnie znajdował się młodszy. Przyśpieszyłem jeszcze bardziej w duchu prosiłem, aby nie było żadnego korku w mieście. Nie obchodziło mnie ile przepisów złamałem pędząc do miejsca, w którym znajdował się Kook. W okolicy Seulu, w której mieszkał znajdował się tylko jeden szpital co ułatwiało mi szybkie dotarcie.

- Kook jestem już w szpitalu, gdzie jesteś? Wszystko będzie dobrze. - mówiłem to martwiąc się, w tle słyszałem płacz młodszego i ciągłe uderzenia w drzwi.

- Ł-łazienka. - powiedział szeptem. Martwiłem się, że będzie za późno kiedy tam dobiegnę. W końcu ile mogą wytrzymać zwykłe drzwi? Podczas mojego biegu do szpitalnych łazienek, zaczepiłem kilku ochroniarzy, aby wyprowadzili agresywnego mężczyzne. Najpierw do pomieszczenia wbiegła ochrona, wyprowadzając mężczyzne.

-Jesteś zwykłą dziwką! Kurwą do pieprzenia! Rozumiesz! Jesteś nic nie wartym śmieciem! Policzę się jeszcze z Tobą ty mała kurwo!! - nie powiem, zagotowało się we mnie. Gdyby nie to, że są tu ochroniarze przywaliłbym mu. Nikt nie ma prawa nazywać tak tego malca.

- Jungkook, to ja Jimin otwórz. Nie ma go tu już. Jestem sam. - mówiłem spokojnie chcąc aby młodszy wyszedł z kabiny, w której się zamkną i prawdopodobnie ona uratowała mu życie dzisiejszej nocy. - Kooki proszę Cię. - oparłe się czołem o drzwi kabiny. Po chwili usłyszał dźwięk odkluczenia drzwi. Jungkook wtulił się we mnie zanosząc się głośnym płaczem cały się trzęsąc.

-No już, spokojnie. Jestem tu i już Cię nikt nie skrzywdzi. - ręką gładziłem jego włosy chcąc aby ten gest uspokoił trochę jego drżące ciało. Poczułem, że młodszy chciał się odsunąć od mojego torsu, jednak zamiast tego uścisk jego dłoni na mojej koszuli słabł.

-Wszystko dobrze? -nagle chłopak wpadł w moje ramiona. - To nie jest śmieszne. Kook odezwij się. - chwyciłem go i trochę odsunąłem. Chłopak zemdlał. Nie wiele myśląc złapałem go w stylu panny młodej i pobiegłem z nim do lekarza. Mam nadzieję, że to nic poważnego.







🥀🖤🥀🖤🥀🖤🥀🖤

Maraton 7/28

Wiem zjebałam już, ale czasu zabardzo mnie miałam. Chyba zostanę przy pisaniu po nocach.

Miłej nocy/dnia.






Nie dam rady... || JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz